Książki

Obrazek użytkownika Marek Jastrząb
Kultura

Na wydawniczym rykowisku nie toleruje się stylistycznych eksperymentów: tekst nietypowy jest ryzykownym interesem dla każdego niezdrowo myślącego mecenasa. Twórczość, jeżeli wiąże się z wysiłkiem i wymaga przygotowania do jej odbioru, jest traktowana teraz jako nudziarstwo, a treść utworu, wykraczająca poza rachowanie na palcach, uważana jest za treść nieomal awangardową. Stąd lansowany jest pisarz marny, ale gwarantujący szybką sprzedaż książki do czytania w kolejce po rozum.

Stąd w odpowiedzi na to grubo ciosane, merkantylne zamówienie ciekawych czasów, stara się być twórcą kultowym, twórcą ciurkającym sprzedawalną,  wartką i zaskakującą akcją. Pragnie wiedzieć tyle jedynie, ile i czego chce się dowiedzieć z utworu ten, co mu płaci. Chce mieć wyłącznie taką wyobraźnię, jakiej od niego oczekuje mocodawca.

Dzieje się tak, ponieważ literat masowy, dyspozycyjny z rozsądku, ze wszystkich sił zły, lecz popularny, przynosi zakładany zysk, natomiast twórca dobry, lecz trudny do zaakceptowania, jest intruzem i przynosi niepowetowane straty.

Są więc książki umykające naszej uwadze, znikające z regałów nie dlatego, że ich nakład został wyczerpany, ale dlatego, że w powodzi czytelniczych dróg donikąd, giną z zapomnienia w trzewiach hurtowni po to, by zwolnić miejsce dla popłatnej szmiry.

I są wiersze, przy których czytaniu mam wrażenie uczestniczenia w młóceniu kulturalnej  słomy; przeważnie dopada mnie ten sam zestaw pokancerowanych metafor, to samo językowe ubóstwo obrazów,  buraczanych z wysiłku i cierpiących na psychiczne żylaki: pożytku żadnego, a w głowie zamęt i plewy.
 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.9 (3 głosy)

Komentarze

na klepisku

 

z rozgrzanym od młócki cepem

dopadają mnie buraka syndromy

gdyż na klepisku wciąż zalegają

pod niebo sięgające sterty słomy

 

 

Vote up!
0
Vote down!
-1

jan patmo

#1470475