Truizmy Jorga Mario Bergoglia

Obrazek użytkownika krzysztofjaw
Idee

I już kolejny raz mam moralno-etyczny dylemat, bo muszę znów skrytykować Jorga Mario Bergoglia, który dziś pełni obowiązki papieża Franciszka. 

 

Oczywiście jako katolik wiem, że można podważać słowa papieża w zakresie prowadzonej przez niego watykańskiej polityki, ale należy przyjmować bez zastrzeżeń jego postawę i wypowiedzi dotyczące istoty ewangelicznej nauki Kościoła Katolickiego w zakresie wiary. Tyle tylko, że ta granica różnych postaw i roli papieża bywa nieraz bardzo rozmyta i trudno jest jednoznacznie stwierdzić kiedy papież występuje w roli polityka i przywódcy państwa Watykan a kiedy jako papież staje się duchowym przywódcą religijnym. Bywa też i tak, że zauważamy, iż głowa KK odchodzi od istoty i nauczania samego kościoła w zakresie wiary i wtedy też - moim zdaniem - można poddawać jego postawę i wypowiedzi krytyce.  

 

Załóżmy jednak, że moja krytyczna postawa wobec obecnego papieża dotyczy tylko i wyłącznie jego postępowania jako polityka i tylko trochę może być wyrazem mojej troski o zachowanie tradycyjnego nauczania zwartego w Katechizmie Kościoła Katolickiego. 

 

Odniosę się więc do słów papieża Franciszka, które zostały opublikowane dzisiaj przez włoski dziennik "La Stampa" a są niejako promocją jego książki "Proszę was w imię Boże" apelującej o budowę pokoju i lepszego świata.

 

I cóż można tam wyczytać? [1].

 

Otóż papież prosi w imię Boże "aby położyć kres okrutnemu szaleństwu wojny". Odnosząc się zaś do słów poety Wergiliusza, który ponad dwa tysiące lat temu napisał, że wojna nie da ocalenia rzekł: "Trudno uwierzyć w to, że od tamtego czasu świat nie wyciągnął lekcji z barbarzyństwa, do jakiego dochodzi w konfliktach między braćmi, rodakami i krajami. Wojna jest najwyraźniejszym znakiem braku człowieczeństwa".

 

Dodał też: "Dzisiaj prosząc w imię Boże o to, aby położyć kres okrutnemu szaleństwu wojny, uważam jej utrzymywanie pośród nas za prawdziwą porażkę polityki".

 

Odnosząc się do wojny na Ukrainie powiedział, iż: "Wojna na Ukrainie, która poruszyła sumienia milionów osób z centrum Zachodu, w obliczu okrutnej rzeczywistości tragedii humanitarnej, panującej od dawna w różnych krajach, ukazała nam nikczemność grozy wojennej". 

 

Przestrzegł też, iż "Dzisiaj jesteśmy świadkami trzeciej wojny światowej w kawałkach, które jednakże grożą tym, że mogą stać się coraz większe aż do osiągnięcia formy konfliktu globalnego". 

 

Dalej zaś mówił, że nie ma zgody i miejsca na barbarzyństwa wojenne, zaapelował do polityków by położyli kres wszystkim wojnom, także tym zmanipulowanym, za które papież uważa te wszczynane przy pomocy wcześniej wykreowanych fałszywych uzasadnień (pretekstów) do ich podejmowania (po części to tzw: "false flag" - dop.: kj). 

 

Papież Franciszek w tekście też stara się przekonać, że: "Nie istnieje okoliczność, w której wojnę można uznać za sprawiedliwą. Nigdy nie będzie rozwiązaniem".

 

Wyraził też przekonanie, "że należy działać, by zdołać na czas zatrzymać konflikty zanim wybuchną z użyciem siły militarnej" i, że "Potrzebne są dialog, negocjacje, słuchanie, umiejętności i kreatywność dyplomatyczna i dalekowzroczna polityka, zdolna zbudować system koegzystencji, który nie byłby oparty na sile broni".

 

Wyznał także, że dostrzega “sprzeczność u tych, którzy odwołują się do swoich chrześcijańskich korzeni, a potem podżegają do konfliktów zbrojnych jako sposobu rozwiązywania stronniczych interesów”. Nie! "Dobry polityk musi zawsze dążyć do pokoju; dobry chrześcijanin musi zawsze wybierać drogę dialogu. Jeśli dochodzimy do wojny, to dlatego, że polityka poniosła porażkę" oraz, że "Wszyscy możemy i musimy wziąć udział w społecznym procesie budowy pokoju"

 

— wezwał.

 

Zaapelował też: „Kierując moją prośbę w imię Boże wzywam, aby położono kres produkcji i międzynarodowemu handlowi broni (...) światowe wydatki na zbrojenia są jednym z najpoważniejszych skandali moralnych obecnej epoki i ukazują, ile jest sprzeczności między mówieniem o pokoju i jednoczesnym promowaniu i aprobowaniu handlu bronią”.

 

Odnosząc się do roli ONZ papież zauważył, ""że wojna na Ukrainie po raz kolejny ukazała potrzebę tego, aby znaleziono „skuteczniejsze drogi dla rozwiązywania konfliktów” a broń atomową uznał "za miecz Demoklesa" wiszącym nad ludzkością"". "Nie ma powodu, by być skazanym na terror atomowego zniszczenia. Możemy znaleźć drogi, dzięki którym nie będziemy w stanie zawieszenia w obliczu groźby katastrofy nuklearnej". Papież kolejny raz powtórzył, że "posiadanie broni nuklearnej jest „niemoralne”, a jej istnienie „zagraża przetrwaniu życia ludzkiego na Ziemi”. Jego zdaniem budowa świata bez broni nuklearnej "jest możliwa i konieczna".

 

Doprawdy w obliczu wojny na Ukrainie papież Franciszek powinien lepiej milczeć a nie prawić takie miłosierne truizmy. Jest mi wstyd, że on w ogóle nie rozumie otaczającej go rzeczywistości. 

 

Dobrze, że jest zwolennikiem pokoju na świecie. Ja też jestem, ale jakim prawem uważa on, że "nie istnieją okoliczności, w których wojnę można uznać za sprawiedliwą. Nigdy nie będzie rozwiązaniem".

 

Zaprzecza on tym samym odwiecznemu, katolickiemu postrzeganiu wojny sprawiedliwej, która w punkcie 2309  Katechizm Kościoła Katolickiego wymienia cztery warunki  wojny sprawiedliwej które wymagają [2]:

 

– aby szkoda wyrządzana przez napastnika narodowi lub wspólnocie narodów była długotrwała, poważna i niezaprzeczalna;

– aby wszystkie pozostałe środki zmierzające do położenia jej kresu okazały się nierealne lub nieskuteczne;

– aby były uzasadnione warunki powodzenia;

– aby użycie broni nie pociągnęło za sobą jeszcze poważniejszego zła i zamętu niż zło, które należy usunąć.

 

Natomiast św. Tomasz z Akwinu wymieniał trzy warunki wojny sprawiedliwej [2]:

 

– musi zostać wypowiedziana przez prawowitą władzę publiczną;

– przyczyna wojny musi być sprawiedliwa;

– prowadzeniu wojny musi towarzyszyć uczciwa intencja;

 

Bez konotacji religijnych współcześnie za sprawiedliwą wojnę uważa się wojnę, w której [2]: 

 

– jest ona obronna, która stanowi odpowiedź na bezprawną agresję;

– istnieje realna szansa na jej wygranie;

– celem ataku nie jest ludność cywilna;

– przemoc stosuje się tylko w przypadkach uzasadnionych.

Trzeciego warunku nie można spełnić w przypadku wojny nuklearnej, jednak taki odwet można uważać za adekwatny w przypadku, gdy państwo posiadające broń nuklearną zostało zaatakowane taką samą bronią.

 

Oczywiście oceniając całą tę wypowiedź papieża widać jego zatroskane dążenie do pokoju i słusznie uważa on, że dzisiaj mamy już trzecią wojnę światową w kawałkach, która może przybrać postać wojny globalnej. Ale dlaczego nie dostrzega faktu, iż - dajmy na to - wojna na Ukrainie ma dwa podmioty ją prowadzące: agresora i obrońcę. Agresorem jest Rosja a obrońcą Ukraina. Czyż w takim razie papież nawołuje do braku obrony przez zaatakowany kraj? Dlaczego do tej pory dobitnie i jednoznacznie nie skrytykował Rosji i W. Putina? Tego nie rozumiem. 

 

Idąc dzisiejszym torem myślenia Franciszka to np. żaden kraj nie powinien walczyć zbrojnie w obronie własnej ojczyzny podczas II Wojny Światowej wywołanej przez Niemcy. Należałoby w tym przypadku szukać dialogu z niemieckim agresorem. To tylko przykład, że wielkie idee o doskonałym społeczeństwie są i będą dalekie od wymyślonego ideału. 

 

Papież nie zauważa też faktu, że posiadanie broni jądrowej ma też - oprócz negatywów - także wartość odstraszającą potencjalnych agresorów przed napaścią i rozpoczęciem wojny, a jeżeli i agresor, i obrońca ją posiadają to praktycznie wojna taka nie ma prawa wybuchnąć. Dotyczy to też obrony sojuszników, którzy takiej broni nie mają, jak w przypadku NATO. 

 

Czyż powiedzenie "gdy chcemy pokoju to szykujmy się do wojny (zbrójmy się)" nie współgra też ze zdaniem Franciszka iż "należy działać, by zdołać na czas zatrzymać konflikty zanim wybuchną z użyciem siły militarnej"?

 

W ogóle też wydźwięk tego artykułu (i tym samym książki) jest moim zdaniem nawet groźny, bo papież mówi, że należy zbudować "nowy świat bez wojen" podkreślając jednocześnie rolę ONZ w tym obszarze. Przemycona w wypowiedzi Franciszka została też  sparafrazowana fraza z zawołania masonów podczas Rewolucji Francuskiej: "Wolność, równość, braterstwo" (w oryginale dodawano też "albo śmierć"). W słowach papieża przebija się więc chęć budowy nierealnego nowego świata (NWO), który byłby lepszy, bez wojen a ludziom żyło się dostatnio i pokojowo. 

 

[1] Fragmenty artykułu i wypowiedzi papieża Franciszka przytaczam za: ]]>https://wpolityce.pl/kosciol/618370-franciszek-wojna-nigdy-nie-jest-uspr...]]>

[2] ]]>https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_sprawiedliwa]]>

 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 

 

© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 

]]>http://krzysztofjaw.blogspot.com/ ]]>

kjahog@gmail.com 

 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 

Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 

Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 

Paypal: paypal.me/kjahog

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.1 (10 głosów)

Komentarze

44 lata temu Karol Wojtyła został wybrany na papieża

16 października to ważna data dla Polaków a także wadowiczan.  44 lata temu, 16 października 1978 na zwołanym po śmierci Jana Pawła I drugim konklawe w ósmym głosowaniu pochodzący z Wadowic kardynał Karol Wojtyła został wybrany na papieża i przybrał imię Jana Pawła II. Według szacunków jego kandydaturę poparło 103 kardynałów na 111 głosujących. Wynik wyboru ogłoszono o godzinie 18:44. Formalna inauguracja pontyfikatu miała miejsce w trakcie mszy św. na placu św. Piotra 22 października 1978.

Jan Paweł II był pierwszym papieżem z Polski, jak również pierwszym po 455 latach (od czasu pontyfikatu Hadriana VI) biskupem Rzymu niebędącym Włochem oraz mając 58 lat został wybrany najmłodszym papieżem od czasu wyboru Piusa IX w 1846, który w chwili wyboru miał 54 lata. Do tej pory najdłuższy był pontyfikat 37-letni świętego Piotra. Drugim co do długości jest pontyfikat Piusa IX – prawie 32 lata (1846–1878) – a trzecim właśnie pontyfikat św. Jana Pawła II – blisko 26 i pół roku (1978–2005).

Za myśl przewodnią papieskiego pontyfikatu, uznaje się słowa: Non abbiate paura… – nie lękajcie się: otwórzcie drzwi Chrystusowi!  wypowiedziana przez Jana Pawła II, podczas oficjalnego rozpoczęcia pontyfikatu.

Jego pontyfikat, trwający blisko 28 lat, już podczas trwania był określany jako przełomowy. Nie tylko chodziło o otwarcie Kościoła Katolickiego poprzez wprowadzenie decyzji Soboru Watykańskiego II, ale również podkreślano jego zasługi na płaszczyźnie ekumenizmu oraz dialogu z innymi religiami. Papież Jan Paweł II zmarł w opinii świętości 2 kwietnia 2005 roku w Rzymie, o godzinie 21:37. Został beatyfikowany 1 maja 2011 roku, a następnie kanonizowany 27 kwietnia 2014 roku. Pierwotnie Jego trumna spoczęła w podziemiach Bazyliki św. Piotra w Watykanie, a następnie od momentu ogłoszenia go błogosławionym znajduje się we wnętrzu watykańskiej Bazyliki w ołtarzu św. Sebastiana. Relikwie św. Jana Pawła II znajdują się również w jego rodzinnej parafii Ofiarowania NMP w Wadowicach, a od 1984 w kamienicy, w której się urodził jest Muzeum Dom Rodzinny Ojca Świętego Jana Pawła II, gdzie można oglądać pamiątki z całego Jego życia i pontyfikatu.

Jan Paweł II nazywany jest papieżem pielgrzymem. Odbył 104 podróże zagraniczne, odwiedził 129 krajów  a także wszystkie zamieszkane kontynenty. Dziewięciokrotnie odwiedził ojczyznę. Odbył też 144 podróże po Włoszech. Wylicza się, że przebył ponad 1,6 miliona kilometrów, co odpowiada 40-krotnemu okrążeniu Ziemi wokół równika i czterokrotnej odległości między Ziemią a Księżycem.

 

Vote up!
6
Vote down!
0
#1647717

"Jan Paweł II był pierwszym papieżem z Polski, jak również pierwszym po 455 latach (od czasu pontyfikatu Hadriana VI) biskupem Rzymu niebędącym Włochem oraz mając 58 lat został wybrany najmłodszym papieżem od czasu wyboru Piusa IX w 1846, który w chwili wyboru miał 54 lata. "

Te bardzo niezwykłe okoliczności wyboru Karola Wojtyły nie były przypadkowe, ale powodowane polityką USA/Zachodu w czasie końcowego okresu zimnej wojny.

Polska była krajem katolickim i "najweselszym barakiem w obozie państw socjalistycznych", więc wybór Polaka miał spowodować rozsadzanie od środka tego obozu a pierwsza wizyta w Polsce w dniach od 2 czerwca do 10 czerwca 1979 roku,  miała być iskrą zapalającą to wewnętrzne wrzenie w obozie. Powstanie "Solidarności" w 1980 roku było tego efektem.

Kardynał Stefan Wyszyński, ówczesny Prymas Polski  przed wejściem kardynała Wojtyły na obrady Konklawe powiedział do Niego:

- Nie odmawiaj jeśli zaproponują Ciebie na kandydata w wyborach papieża

Świadczy to o tym, że kardynał Wyszyński brał udział w ścisłych przygotowaniach wyboru następcy JPI.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1647733