Cmokanie z kreciej nory: brak niepodległości ma też i swoje dobrotki, … czasami.

Nie to, iżbym się radował z braku niepodległości w mojej Ojczyźnie. Co to, to nie, ale nie ma się co obrażać na pogodę, jaka jest każdy widzi, mało tego że kiepska, to jeszcze przybył nam nowy mąciciel, który póki co z mortusu wy…ć się nie może, ale ino mu rogi odrosną to się za siekiery i widły złapie, tylko, że to już nie te Lachy, nie te Chachły i nie te siekiery.

Więc jakaż to korzyść nas kopła ostatnio, w naszej słodkiej nirwanie? Ano taka, że Dyzma ze swoimi Niedojdami nie może odwołać wyborów, nie może choć chce bardzo, a bardzo, lecz niestety zresztą kaganiec nie pozwala. „Kaganiec” jako pierwszy złożył był radosne gratulacje dr-owi Nawrockiemu, dając tym samym Dyzmie jasno i dobitnie do zrozumienia, że tak jak się porobiło jest dobrze i niech Dyzma nawet nie myśli, aby było dobrzej, co prawda niedorobione Niedojdy od  Dyzmy włosy z głowy drą, ale co nawyrywają to ich.

Oczywistą oczywistością jest, iż gdybyśmy byli niepodległym krajem (jak nie jesteśmy), to któż by Niedojdom zabronił aktualnie rokosz w kraju zrobić i tego swojego nieudacznika obsadzić. No kto, więc jest jak jest.

Po drugie primo, warto już poskrobać w dno i dowiedzieć się, a cóż takiego się stało, że niemiecki kaganiec w Eurokołchozie nabrał ni z gruchy ni z pietruchy takiej  estymy do pana Karola, że aż martwi się o jego przyszłość na fotelu prezydenta pogardzanego przez nich kraju?

I oto dochodzimy do następnej słodko kwaśnej prawdy. Gdybyśmy byli niezależni i niepodlegli, to dawno obtłuklibyśmy gębę wszelkim „kagańcom”. A że niestety jest jak jest, to w naszym imieniu musiał stanąć najsilniejszy łobuz w okolicy czyli obecne USA, warto zaznaczyć, iż poprzednie USA miało zupełnie inne pomysły na nasze życie, ale to obecne (chwalić Boga podskakując) nie ma radości w  tym, aby nad Wisłą rządziła niemiecka , a raczej lewacka jaczejka. Dziękujemy z całego naszego, zniewolonego serca Opatrzności, iż w swej nieogarniętej mądrości dała nam przyzwoitego (jednego z wielu), ale jednak przyzwoitego okupanta.

W naszej bądź co bądź radości niech nam nie przeszkadzają kołatające się pod sufitem myśli ile to trzeba będzie za tę przysługę wybulić.  Co prawda, to już nie nasze zmartwienie, ale mówiąc poważnie - a w biznesach trzeba mówić tylko poważnie – zapłata za moc szczęścia spadnie na ręce naszych potomków i ich potomków i ich, ich potomków. Więc będzie się komu martwić, a my spokojnie możemy ręce pod d..pę założyć i kombinować rząd fachowców, a fachowców (czego jak czego), ale ci u nas dostatek, więc można nawet zaryzykować twierdzenie, że zamiast urodzaju w fachowcach od rządzenia , może poprosilibyśmy Opatrzność o kilku niefachowców, ale za to ludzi z jajami, gdyż od fachowości miękiszonów to na wymioty się zbiera.