Indiańska opowieść / przypowieść Białego Szamana!
Witam
Za młodu rozczytywałem się w książkach opowiadających o życiu Indian Ameryki Północnej i czasach Wielkiej Kolonizacji tego kontynentu przez Białych Przybyszów.
Zawsze intrygowały mnie m.in. przybierane przez Indian "imiona" w stylu: "Czarna Stopa" czy "Rączy Koń". "Imiona" te były niejako opisem charakteru lub dokonań Indian je noszących. Również duże zainteresowanie wzbudzały we mnie postacie indiańskich szamanów, którzy dla każdego plemienia byli wyrocznią oceny jego zachowań i stanowili przewodników duchowych dla każdego jego członka...
Kiedyś nawet - chcąc w jakiś sposób odnieść się do czasów nam współczesnych - próbowałem nawet pisać "Przypowieści Białego Szamana", które miały niejako odnosić się do zachowań ludzi mnie otaczających.
Ostatnio - przeglądając swoje stare notatki natknąłem - się na jedną z takich przypowieści:
"Wśród jednego z plemion indiańskich był jeden czerwonoskóry, który bardzo chciał zostać Wodzem Plemienia. Niestety wiedział dobrze, że jest po prostu głupi. Wiedzieli o tym i jego współplemieńcy nazywając go "Śpiąca SOWA". "Imię" to (przydomek) idealnie oddawało jego stan umysłowy, czyli wyrażało - jako, że SOWA jest symbolem mądrości - tak naprawdę "śpiący zawsze jego umysł". "Śpiąca SOWA" był jednak bardzo ambitny a jednocześnie bezwzględny... dążąc do Władzy pozbył się w różnorodny sposób swoich konkurentów. Pozostało mu tylko jedna rzecz do zrobienia - przekonanie reszty plemienia, że jednak nie jest głupcem a wprost przeciwnie: nawet mędrcem! Myślał i myślał co tu zrobić, żeby członkowie plemienia zmienili o nim zdanie, ale że jego umysł był przecież "wiecznie uśpiony", nic nie udało mu się ciekawego wymyślić. Bezradny udał się więc do Szamana Plemienia i zapytał Go, co ma zrobić żeby wszyscy myśleli, że nie jest głupi a nawet mądry. Szaman namyśliwszy się chwilkę odpowiedział: "Chcesz być - jako głupiec - uważany za mędrca? To weź sobie za przyjaciela i najbliższego sługę Głupszego od Siebie!". "Śpiącego SOWĘ" przez moment olśniło! Podziękował Szamanowi i uczynił za swego przyjaciela i najbliższego sługę - uważanego za największego głupca - członka plemienia o "imieniu" (przydomku) "Palący Dzikie Koty". Przydomek wziął się stąd, że "Palący Dzikie Koty" uwielbiał polować na dzikie, leśne koty... ale piekąc je zawsze robił to za długo i mięso było już tak spalone, że nie nadawało się do jedzenia... "Śpiący SOWA" wiedział, że jest to najlepszy wybór, bo przecież tyle razy wspólnie polując próbował uczyć "Palącego Dzikie Koty" jak upiec dobrze ich mięso. Niestety jedyne co mu się dobrze udawało to patroszenie tych kotów i wyprawianie z nich skór... i to był jego cały świat. No pomyślał "Śpiący SOWA" - przy "Palącym Dzikie Koty" to ja naprawdę będę mędrcem!"...
Nie wiem jakie owa przypowieść miała mieć zakończenie. Wtedy uważałem, że wymowa jej i tak już oddawała pewne zachowania ludzi nam współczesnych...
Pozdrawiam
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3691 odsłon
Komentarze
Przyjaciele
14 Lipca, 2010 - 22:06
Palikot i Komorowski to przyjaciele? Jeśli się myle to
niech mnie ktoś poprawi...
AM
adasko4488
14 Lipca, 2010 - 22:43
Witam
Tą przypowieść pisałem jak jeszcze o Palikocie i Komorowskim nikt nie słyszał...
Ale odpowiadając Ci na pytanie. Tak są w chyba większej zażyłości niż tylko koleżeńska i to od lat 90-tych XX wieku... o czym sam zresztą pisał Palikot opowiadając jak to z Komorowskim polowali na Głuszce i chlali wódę dostarczana im przez "jakiegoś KGB-istę"...
Pozdrawiam
krzysztofjaw
http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com)
krzysztofjaw
..............
14 Lipca, 2010 - 23:10
Dzięki!Teraz wiem czemu jeden z nich został wodzem plemiennym.
AM
Re biały szaman
15 Lipca, 2010 - 00:10
Natychmiast widać, że tekst powstał przed laty. Stąd zapewne eufemizm o czerwonej SKÓRZE :) A mechanizm wyłaniania popleczników chyba obowiązujący w całej sekcie słoneczkoświatłych.
Pozdrawiam myślących.