Wspomnienia Naczelnej Higienistki. Wizyta gajowego…
Będąc niemłodą lekarką, wysuniętą na stanowisko Naczelnej Higienistki naszego zadupia, podczas gdy rozmawiałam z koleżanką w mojem gabinecie, przyszedł do mnie raz pacjent o wyglądzie gajowego. Pacjent, nie pukając nawet do drzwi, wtargnął do gabinetu i to z fuzyją na wierzchu ! Zanim ochłonęłam z wrażenia (podczas gdy koleżanka osłupiała na widok pokaźnej fuzyji pacjenta) – gromko wykrzykłam:
- Co pan tak włazi do gabinetu Naczelnej Higienistki , jak do obory ? Czy ja i moja koleżanka wyglądamy, jak jakieś krowy, czy co ? Gdyby nie to, że przypomina mi pan znaczącą osobę, to wcisła bym guziczek alarmowy, co go mam pod biurkiem i już by pan był w matni naszych podgrzybków ! Chciałam powiedzieć: w matni borowików !
Na moje słowa pacjent o widoku gajowego, zaśmiał się tylko rubasznie i trzymając nadal w ręku fuzyję, hardo odrzekł:
- Niech się tu pani doktór tak nie rzuca na osobistość, która może panią doktór na powrót rzucić tam, skąd przyszła ! Czyli na prowincję ! To że pani doktór jest ślepa i nie widzi, żem ja jest ten, który tu przybył w bulu i nadzieji tylko potwierdza, co mi donieśli moi wywiadowcy ! Bo co ja tu widzę ? Ja tu widzę, że pani doktór zamiast zająć się uzdrowieniem naszego zadupia, jakąś fuszerę odstawia ! Jakieś pogaduszki w godzinach pracy z koleżankami ! Cholera jasna !
Na te słowa moja koleżanka omskła się z fotela, a ja pobladłam, zdając sobie sprawę, że na inspekcję przybył sam Pan Hrabia - zarządca naszego europejskiego zadupia…Po dłuższej chwili, drżącem głosem odrzekłam :
- Nasza Wysokość … - zaczęłam, padając do najdroższych mi gumowców... – Niech Nasza Wysokość wybaczy, że nie rozpoznałam najznamienitszej osobistości naszego zadupia… Ale to przez ten ubiór gajowego. No i przez ten wąsik….
- Ale ja już nie mam wąsika !? – zdziwił się Pan Hrabia…
- No właśnie ! – odpowiedziałam śmielej, nadal obłapiając gumowce gajowego i dodając:
– A co do tej fuszery, to ja jej nigdy nie odstawię ! Tak, jak sobie Pan Hrabia życzy ! - odrzekłam, widząc przerażenie w oczach koleżanki nie przywykłej do męskiego widoku. Ale widać, że i przebrany za gajowego Pan Hrabia to dostrzegł, gdyż ze znanym - nawet poza granicami naszego zadupia - humorem, odpowiedział:
- Nie bójcie się kobitki ! Ja nie po to przyszłem, żeby od razu strzelać do kaszalotów ! Jak wiecie, ja już w ogóle nie poluję… Ale za to lubię się przebrać i pochodzić sobie z lufą na wierzchu po okolicy….
- Hi, hi, hi, hi, hi ! – zaśmiałyśmy się z koleżanką pod wąsikiem, podczas gdy Pan Hrabia dając mi znak ręką, żebym powstała z klęczek - ciągnął dalej:
- Dzięki temu, że lubię się przebierać za gajowego, mogę sobie chodzić po okolicy bez żadnej ochronki i poplotkować sobie z włościanami tak, jak pani doktór plotkuje sobie z koleżankami. Ale ja oczywiście w wolnym czasie, którego oczywiście nie mam…
- A co ludność naszego zadupia, za przeproszeniem mówi, Nasza Wysokość ? – sprytnie zapytałam Hrabiego, aby odwrócić jego uwagę od inspekcji, na którą niewątpliwie przyszedł do mojego gabinetu…
- Ludność naszego zadupia bardzo mi ufa, pani doktór ! Oczywiście, jako Hrabiemu, a nie przebranemu gajowemu. Dlatego od dłuższego czasu mam bardzo duże poparcie…- rzekł Pan Hrabia, spuszczając oczy.
- Czy zatem Nasza Ekscelencja przyszła do mojego gabinetu Naczelnej Higienistki w sprawie dokuczającego mu poparcia, że tak powiem?
- Bynamniej, pani doktór… Poparcie mi nie dokucza, ale bynamniej brak poparcia… - zagadkowo odrzekł Pan Hrabia, aż mi się zrobił wypiek na botoksie...
- A czy ludność naszego zadupia też się wyraża o Naczelnej Higienistce ? – niespodziewanie, jak głupia Frania, wyskoczyła moja koleżanka, która odzyskała swoją żenderowską odwagę …
- Oj, wyraża się, wyraża…- odrzekł Pan Hrabia, zawieszając głos...
Po tych słowach Hrabiego serce podeszło mi do garła tak, że nie mogłam nic już z siebie wykrztusić… Jednak czujny Pan Hrabia - znany z bystrego oka snajpera - dostrzegł że mam tchu zaparcie, więc od razu krzyknął do mojej koleżanki, która nadal podziwiała jego fuzyję:
- Zamiast wpatrywać się jak sroka w gnat, lepiej by mi pomogła zanieść panią doktór na leżankę, bo jej serce do garła podeszło !
* * *
Tyle tylko pamiętam przed narkozą, którą domiejscowo zaaplikowała mi Nasza Wysokość. Gdy już się przebudziłam , przy leżance czuwał jak zwykle wierny doktór Arłukowicz, który po chwili przemówił do mnie ludzkiem głosem:
- Już po wszystkiem, pani doktór ! Może pani doktór wstać i przystąpić do uzdrawiania społeczeństwa !
- Ale, co się ze mną stało, doktorze Arłukowicz ? – zapytałam, schodząc z leżanki.
- Jak to co ? Panią doktór uratował Pan Hrabia, który przechadzając się w przebraniu gajowego po okolicy naszego zadupia, przypadkowo wstąpił do gabinetu pani doktór. Na szczęście Pan Hrabia przypadkowo miał przy sobie nóż myśliwski, chociaż, jak wszyscy wiemy - Pan Hrabia na sarenki już nie poluje… Ale jak tylko pani doktór serce podeszło do garła, Nasza Ekscelencja przerżła tem nożem tchawicę pani doktór, wycięła zgrabnem ruchem serce, co pani do garła podeszło, zeszyła wszystko catgutem, zdezynfekowała nadmanganianem potasu i na sam koniec jeszcze wacik założyła !
- I to wszystko? Bo nic nie pamiętam… – spytałam doktora Arłukowicza, siadając już bez żadnego bicia serca za biurkiem Naczelnej Higienistki naszego europejskiego zadupia.
- O, nie, pani doktór ! Nasz dobrodziej – oby żył wiecznie ! - zaordynował jeszcze pani doktór lewatywę, znaną mu z czasów armii austro-węgierskiej ! – z dumą i uzasadnioną satysfakcją odpowiedział doktór Arłukowicz…
- Lewatywę ? Ale po co ? – zachodziłam w głowę…
- To pani dóktór nie wie, że lewatywa dobrze robi na głowę ?....
*
Gdy już doktór Arłukowicz wyszedł z mojego gabinetu doszłam do wniosku, że z tą lewatywą musiała być jednak fuszera, bo miałam strasznego mentlika w głowie… Mimo to, podeszłam do okna mojego gabinetu Naczelnej Higienistki i spojrzałam:
- O dziwo !!! - zaskoczona, pomyślałam sobie: Na dalekim horyzoncie ujrzałam świetlaną perspektywę naszego zadupia Europy w latach 2016-2020 !
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3836 odsłon
Komentarze
Dawno już tak się nie uśmiałem :)
16 Października, 2014 - 20:55
To już seria... Druga opowieść jest jeszcze lepsza od pierwszej. Gratuluję talentu i poczucia humoru.
Pozdrawiam serdecznie i proszę o więcej!
"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com
;-)
16 Października, 2014 - 21:13
Krótko - b.dobre, 5/5
To ya.
w matni podgrzybków
16 Października, 2014 - 21:23
Świetne!!!
cha cha cha! Fuszera :-)
16 Października, 2014 - 21:42
piątka :-)
Dzięki za porcję bezcennego humoru!
Bóg - Honor - Ojczyzna!
Kapitanie!, to je dobre. czekam na coś w deseń POdwodnej żeglugi
16 Października, 2014 - 22:10
I nie musi być w milach! może być w ... węzłach!
pzdr
antysalon
100/100 !!!
16 Października, 2014 - 23:57
100/100 !!!
eirePL
Więcej
17 Października, 2014 - 21:28
takich wspaniałośći...
Pozdrawiam;)
wpadka
18 Października, 2014 - 11:36
wpadka
szczęściarz Donald Tusk
miłość wygrywa w totka
bo sama w jego objęcia
wpada urocza Stokrotka
jan patmo