Systemowy burdel III RP
Po odtrąbionym upadku komuny w 1989 roku, osiem lat później (sic!) przyjęto Konstytucję, której fundament opiera się na tym, że Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli i jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej (art. 1 i 2 Konstytucji).
W Konstytucji zapisano wiele słusznych praw i wolności obywatela, które w świetle realu, jakim są 22 lata III RP, to tylko puste zapisy. Dla przykładu podam art. 22, w którym się stwierdza, że „Ograniczenie wolności działalności gospodarczej jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes publiczny”, zaś w art. 24 Konstytucji zapisano, że „Praca znajduje się pod ochroną Rzeczypospolitej Polskiej. Państwo sprawuje nadzór nad warunkami wykonywania pracy”. Każdy, kto podjął pracę lub działalność gospodarczą w III RP doskonale jednak wie, że ponad Konstytucją stoją urzędnicy, którzy w III RP uzyskali władzę absolutną i to oni w istocie decydują o naszych wolnościach. Bezprawnie zwolniony pracownik, jeśli nie ma pieniędzy na adwokatów – nie dostanie ani grosza za dokonane bezprawie tym bardziej, że każdy wie, że z tytułu ciągnącego się procesu będzie miał wyjęte z życiorysu kilka lat. Bo w „demokratycznym państwie prawnym” sądy wcale nie kierują się zasadą obrony Konstytucji i gwarantowanych przez Konstytucję praw i wolności obywatela. Sądy kierują się „prowadzeniem procesu” tak, jakby sędziom płacono za przewlekanie postępowania. Obywatel, jako jednostka słabsza wobec przedsiębiorstwa i sędziów - woli przymknąć oko na bezprawie, zwinąć manatki i wyjechać na Wyspy, gdzie pracownika nie traktuje się jak bydło.
Zza Konstytucji RP wyłania się nam prawdziwy obraz III RP. Jest to obraz systemowego burdelu, w którym obywatela państwo może spokojnie zniszczyć, gdyż w ogóle nie odpowiada za swoich ludzi w zarządach spółek, w prokuraturze i w organach podatkowych. A tych urzędników obowiązuje niepisany kodeks solidarności i są w zasadzie nietykalni, mimo skali zniszczeń, które dokonali na obywatelach i na prywatnych przedsiębiorcach.
Jednak państwo nie tylko nie zamierza ukrócić ich samowoli, lecz ich samowolę wzmacnia, czego przykładem jest nie tylko zwiększenie przez Tuska armii urzędniczej o ca. 100 tysięcy osób, ale także stworzenie takiej nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej, by ograniczyć prawa obywateli, choć zgodnie z art. 61 ust.1 Konstytucji „Obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne. Prawo to obejmuje również uzyskiwanie informacji o działalności organów samorządu gospodarczego i zawodowego, a także innych osób oraz jednostek organizacyjnych w zakresie, w jakim wykonują one zadania władzy publicznej i gospodarują mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa”.
Zgodnie z nowelizacją ustawy, Państwo nie musi więc udostępnić obywatelom informacji o „prywatyzacji katarskiej” o kulisach skoku na OFE i o każdym innym przekręcie prywatyzacyjnym. Nowelizację tej ustawy podpisał prezydent Komorowski, który powinien stać na straży Konstytucji ! Tak więc w okresie rządów Tuska-Komorowskiego doszło do oficjalnego odebrania obywatelom ich, zagwarantowanych Konstytucją praw, co świadczy o staczaniu się Polski w kierunku PRL-u i to pod hasłem, że tak nam nakazała Unia ! Nie zdziwię się, gdy wkrótce zapisany zostanie w Konstytucji III RP obowiązek kochania Unii, za którego naruszenie będzie można zgnić w postępowym więzieniu, jak za naruszanie nierozerwalnego sojuszu PRL-u z ZSRR.
Dodać też warto, że w tym systemowym burdelu czołową rolę spełnia system podatkowy i prawo podatkowe, które może być dowolnie interpretowane przez urzędników, którzy wprawdzie obowiązani są działać w ramach prawa, lecz prawo podatkowe jest tak skomplikowane, że niewielu da sobie z nim radę, bez doradcy podatkowego. Rośnie więc w III RP armia urzędników zatrudnianych przez państwo oraz prywatnych doradców żerujących na systemowym burdelu III RP. Według kryterium przyjazności systemu podatkowego w zakresie opodatkowania przedsiębiorców na 181 państw objętych badaniem - Polska zajęła dalekie 121. miejsce, przy ogólnym poziomie wszystkich podatków, wynoszącym 42.3% .
Ten systemowy burdel III RP opisuje scenariusz realizowanego właśnie filmu pt. „Układ zamknięty”, opartego o realne zdarzenia, w tym historię Romana Kluski, Pawła Reya i Lecha Jeziornego. Ci ostatni - krakowscy przedsiębiorcy - zostali w 2003 roku w świetle telewizyjnych kamer aresztowani i oskarżeni o pranie brudnych pieniędzy, wielomilionowe malwersacje i działanie w zorganizowanej grupie przestępczej. Zdaniem śledczych Rey i Jeziorny działali na szkodę własnych spółek, podczas ich prywatyzacji. Do aresztu trafili na dziewięć miesięcy, ale z piętnem przestępcy musieli jeszcze żyć przez długie lata. Dopiero po siedmiu latach, pod koniec 2009 roku, oskarżenie w sprawie zostało umorzone. Nowy prokurator, który przejął śledztwo, nie doszukał się znamion przestępstwa i umorzył postępowanie. Rey i Jeziorny zostali więc oczyszczeni z zarzutów, a na otarcie łez dostali po.... dziesięć tysięcy złotych odszkodowania za przewlekłość prokuratorskiego śledztwa. Szkopuł w tym, że w tym czasie jedna z ich firm upadła, a druga została za bezcen sprzedana. Pracę straciło co najmniej trzysta osób.
- Jestem osobą brutalnie pokrzywdzoną przez organa Państwa, przez "Mafię Urzędniczą" - Skarbówkę, Prokuraturę, Ministerstwo Skarbu, Finansów i Sprawiedliwości – uważa nie bez powodu Paweł Rey. Podobne konotacje może mieć rodzina brutalnie zamordowanego Olewnika i zapewne dziesiątki tysięcy osób, których historie nie wyjdą na światło dzienne, gdyż nie mieli pieniędzy ani dostatecznej wiedzy, by oprzeć się represyjnemu państwu. Każdy przecież wie, że procesy o odszkodowanie toczą się latami, a warunkiem ich wszczęcia jest wpłata 5% wartości żądanego odszkodowania i zaangażowanie adwokatów, którzy żądają często bajońskich sum. Mówię to z własnego doświadczenia, gdyż zmuszony zostałem do osobistego prowadzenia własnych spraw wobec represyjnego państwa, gdy adwokat za samą apelację zażądał 16 tysięcy złotych ! Moje sprawy z represyjnym państwem toczą się ponad 4-lata i mógłbym napisać równie ekscytujący scenariusz jak ten, który napisali autorzy „Czarnego czwartku” – a zarazem twórcy scenariusza do filmu „Układ zamknięty”.
Nie muszę też dodawać, że władze publiczne olewają skargi obywateli, rutynowo odpowiadając, że nie dopatrzyły się żadnych nieprawidłowości w podległych im podmiotach. Organy skarbowe zaś, odmawiają rozpatrzenia skarg, rutynowo odpowiadając, iż skarżący nie jest stroną sporu. Prokuratura z kolei – gwałcenie praw obywatela, fałszywie oskarżonego – rutynowo umarza ze względu na „znikomą szkodliwość społeczną”. W konsekwencji - obywatel znajduje się w sytuacji pozbawionego praw i wolności, choć ma tak pięknie napisaną Konstytucję….
Tak więc – po 14 latach od jej uchwalenia - Konstytucja RP jest zbiorem pobożnych życzeń i na którą władza się powołuje w okresie świąt państwowych - wyłącznie w celach propagandowych. Czy może więc dziwić wypowiedź inspektor Pitery, która mówi: Nie mam sobie nic do zarzucenia…. Sprawa Andrzeja Ż. pokazuje, że za rządów PO państwo wreszcie reaguje na skargi obywateli. Inspektor Pitera zdaje się nie zauważyć, że Andrzej Ż. podpalił się pod kancelarią premiera Tuska, po „reakcji państwa”, na złożone przez niedoszłego samobójcę skargi….
Teraz ma być jeszcze lepiej : po podpisaniu przez Komorowskiego nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej. Od tej chwili państwo Tuska (oby padło jak najszybciej !) będzie mogło zasłonić się ważnym interesem państwa Tuska i nie odpowiedzieć na żadną petycję, a nawet skargę mimo tego, że zgodnie z Art. 63 Konstytucji : „Każdy ma prawo składać petycje, wnioski i skargi w interesie publicznym, własnym lub innej osoby za jej zgodą do organów władzy publicznej oraz do organizacji i instytucji społecznych w związku z wykonywanymi przez nie zadaniami zleconymi z zakresu administracji publicznej”. Jako ciekawostkę podam, że znany jest mi z autopsji czteroletni proces przed sądem karnym o pomówienie, w związku ze złożonymi skargami do władz publicznych – w ramach zagwarantowanych wolności politycznych obywatela....
W III RP, czyli w systemowym burdelu, Konstytucja jest zatem tylko listkiem figowym, usiłującym zasłonić represyjne wobec obywateli państwo. W czasach PRL przynajmniej tego nie ukrywano…
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1847 odsłon
Komentarze
Kapitanie
28 Września, 2011 - 02:01
Problem z tym systemowym burdelem polega na tym,
iż to nas wystawia się zadem do "klientów".
Ku uciesze sutenerów i "gości".
A po "usłudze",to my mamy zapłacić należność,
aby sutenerska mafia lepiej się bawiła.
No i mamy z dowodami wdzięczności za "pracę" wrzucić głos poparcia do urny.
Coś może pomyliłem?
Pozdrawiam myślących.
Brak fundamentu państwa.
28 Września, 2011 - 07:42
Fundamentem państwa jest wymiar sprawiedliwości, którego w Polsce nie ma od 1945 roku. Działa jakiś tam skorumpowany system , który podszywa się pod prawo. Sędziowie, prokuratorzy , adwokaci to w większości ludzie III RP , którzy w tej mętnej wodzie czuja się doskonale a prawo tak jest skonstruowane , że można je interpretować w dowolny sposób. Zbudujmy od podstaw wymiar sprawiedliwości a zbudujemy w miarę demokratyczne i sprawiedliwe państwo.
bialogwardzista