Przypadki chłopców z ferajny…

Wyłączyłem telewizor widząc starego politruka z bruzdą po siekierze na czole w programie Pavki Morozova naszych czasów. Ale zanim wyłączyłem - najpierw wysłuchałem, w jakiej sprawie facet z bruzdą na czole znów pojawił się na szklanym ekranie TVN ? No tak ! Chodzi przecież o usprawiedliwienie jednego z chłopców z ferajny Donka, z nieobecności na pogrzebie ś.p. prez. Kaczorowskiego ! Jak wspomniał na wstępie Pavka naszych czasów - ponoć tę nieobecność uzgodniono z rodziną ś.p. prezydenta Kaczorowskiego…

Po wyłączeniu telewizora pomyślałem sobie…: Czyżby mamusia lub tatuś jednego z chłopców z ferajny napisali przed pogrzebem usprawiedliwienie, wysyłając je do rodziny ś.p. prezydenta Kaczorowskiego ? A może rodzina ś.p. prezydenta napisała przed uroczystościami pogrzebowymi list do rodzin chłopców z ferajny, nie życząc sobie, aby którykolwiek z chłopców zakłócił uroczystość pochówku ś.p. Ryszarda Kaczorowskiego ? Trudno to rozsądzić, choć jest bardzo prawdopodobne, że rodzina prez. Kaczorowskiego nie chciała widzieć na pogrzebie żadnego z chłopców, którzy od pięciu lat bawią się w państwo polskie, a od dwóch i pół roku czarowali rodziny ofiar i całe społeczeństwo „zdaniem egzaminu” w Smoleńsku.

A może rodzina ś.p. Kaczorowskiego widziała w telewizji, jak dwaj chłopcy z ferajny zaśmiewali się na lotnisku w tym samym czasie, gdy do Polski przyleciały z Moskwy trumny ze zwłokami ofiar katastrofy ? Albo też rodzina ś.p. prezydenta Kaczorowskiego obawiała się, że już sama obecność któregokolwiek z chłopców z ferajny Donka na tej dostojnej uroczystości pogrzebowej, zdewastowała by samą uroczystość, a tym samym ostatni wizerunek cieszącego się powszechnym szacunkiem prezydenta na uchodźstwie ? To jest prawdopodobne tak samo, jak nieprawdopodobne są wyjaśnienia chłopców z ferajny, z których jeden musiał pojechać w Tatry, gdzie zapewne mieszka chora babcia i której trzeba było pilnie zawieść wiktuały w postaci ustrzelonego jelonka i paszteciku z zajączka, drugi zaś pojechał gdzieś daleko, licząc że tylko tam znajdzie jeszcze pożyczkę na dalsze zabawy w państwo. Trzeci zaś z chłopców leżał w łóżeczku i bawił się twitterem… Reszta ferajny, która przebrała się za marszałków - w ogóle nie słyszała o żadnym pogrzebie, bo nie było tej wiadomości w codziennych Przekazach Dnia…

A może chłopców z ferajny Donka po prostu strach obleciał, jak to zasugerował partyjny funkcjonariusz Protasiewicz ? Chłopcy, przyzwyczajeni do oklasków i wiwatów za udane kiwki i zagrywki, za piękne garniturki i poklepywanka po plecach – nagle przestraszyli się gwizdów publiczności, która tłumnie przybyła na tę uroczystość pogrzebową !  Bo chłopcy z ferajny – po pięciu latach zabawy w państwo - już nie są w stanie nikogo oczarować i doskonale wiedzą, że mogą tylko liczyć na gwizdy i buczenie publiczności. Bo cóż takiego ważnego mógłby powiedzieć nad trumną ś.p. prezydenta Kaczorowskiego chłopiec z ferajny Donka – udający na pogrzebie zatroskanego dygnitarza ? Że państwo, w które się bawią, kolejny raz zdało egzamin, dokonując sprawnej ekshumacji ? Albo, że państwo w które się bawią, przeprosiło rodzinę ś.p. prezydenta – i to w drodze transmisji telewizyjnej ambasadora Rzeczpospolitej Polskiej przy NATO Jacka Najdera, który miał odwagę stanąć oko w oko z kamerą telewizji TVN ? Bo ambasador Najder, choć działa przy NATO, aż taki odważny nie jest, by spojrzeć w oczy wdowie po ś.p. Ryszardzie Kaczorowskim! Nie mógł więc, jak reszta ferajny, przybyć na pogrzeb, by nie narazić się na gwizdy, co nie mogłoby być niezauważone w NATO, gdzie uchodzi za męża stanu….

Ze względu na strach ferajny przed gwizdami, musimy się więc wszyscy przyzwyczaić do widoku chłopców z ferajny tylko na ekranach naszych telewizorów, za pośrednictwem naszej ulubionej Tusk Vision Network. Chyba, że spotka nas szczęście, niczym szóstka w toto-lotka,  gdy zatrzymując się przypadkowo na stacji benzynowej, przypadkowo odwiedzimy toaletę, w której zupełnie przypadkowo spotkamy chłopca z ferajny, udającego państwowego dygnitarza - o którego wizycie w toalecie natychmiast poinformują wszystkie media. Na takiej przypadkowej stacji benzynowej znajdzie się też przypadkowo kilku fanów naszego chłopca, prosząc go o autograf . Oczywiście, gdy już nasz chłopiec toaletę opuści... 

To przypadkowe zdarzenie, poruszające uwagę przypadkowych kierowców - natychmiast sfotografują przypadkowo obecni na tej stacji fotoreporterzy i mamy już newsa na pierwszą stronę gazety, gdzie małym druczkiem znajdziemy też informację o pogrzebie ostatniego prezydenta na uchodźstwie….  

Jest więc zrozumiałe, że rodzina ś.p. prezydenta Kaczorowskiego wolała nie liczyć na cud lub przypadek, skoro na nic nie może już liczyć ze strony chłopców, którzy bawią się w państwa, miasta, stacje benzynowe, pogrzeby i twittery ….