Przegląd wiadomości z wirtualnego świata Czarodzieja z Kaszub

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Kraj

Jak informuje prasa, rząd ostatecznie przyznał, że rok 2012 jako data wprowadzenia euro w Polsce jest nierealna. "To uznanie faktów. Wykonanie kroku ze świata wirtualnego do świata rzeczywistego. Ale to coś sensownego" - komentuje posunięcie rządu prof. Stanisław Gomułka, ekonomista, były wiceminister finansów w rządzie Donalda Tuska.

Profesor Gomułka, który zrezygnował z pracy w rządzie czarodziei ekonomicznych i u boku Vincenta – twórcy dwóch wirtualnych budżetów - przyznaje, że rząd zrobił tylko krok ze świata wirtualnego do rzeczywistego. W istocie, rząd w tym świecie nadal funkcjonuje, gdyż całkowite przejście do świata realnego Czarodzieja z Kaszub i jego ekipy będzie spektaklem godnym uderzenia łysego o beton. Póki co, utrzymuje się nas w przekonaniu, że król nie jest nagi i coś tam trzyma dla nas w zanadrzu.

Ujawnił to facet z tupecikiem na głowie, czyli poseł Chlebowski informując, że rząd będzie robić oszczędności w administracji państwowej. Oczywiście, jak zapewnił facet z tupecikiem, Premier nie żąda zwolnienia 10% pracowników ministerstw, gdyż oszczędności wykazać muszą same ministerstwa. Oznacza to ni mniej ni więcej, że sami urzędnicy powinni się zwolnić w trosce o dobro państwa, gdyż gdyby zwolnił ich Czarodziej z Kaszub – spadło by mu poparcie. A przecież w wirtualnym świecie jego rządu jedyne co ważne to poparcie…

W nieustannej walce o poparcie, Czarodziej z Kaszub dawno już przegonił tow. Gierka, którego hasło „Pomożecie” , teraz twórczo wykorzystuje Donald Tusk. Dla ratowania budżetu – patriotycznie nastawieni pracownicy budżetówki powinni się sami zwolnić, inni zaś powinni wykazać się równie patriotycznym zaangażowaniem, na znanej za komuny zasadzie: POPIERAJMY PARTIĘ CZYNEM – UMIERAJMY PRZED TERMINEM ! Dzięki takiej postawie i poparciu dla wirtualnego programu Platformy, który jest programem Narodu - nasza partia, czyli PO, będzie rosła w siłę a ludziom będzie się żyło dostatniej...

Ale ludzie muszą dostrzec, jak ciężko pracuje nasz POstępowy rząd, o czym poinformowała (o dziwo !) równie postępowa gazeta. A sprawa dotyczy tego, że nie można otworzyć odcinka trasy A-4. "Dziś, żeby dotrzeć z Wrocławia do Zgorzelca, musimy po przejechaniu 100 kilometrów zjechać z autostrady. Dalej droga wiedzie przez wioski i miasteczka i trzeba znacznie zwolnić. Kierowcy tracą nerwy, bo stoją w korkach, widząc, że tuż obok biegnie prosta, szeroka autostrada" - pisze "Gazeta Wyborcza". Dlaczego, gdy od czterech miesięcy gotowy jest już odcinek trasy szybkiego ruchu, choć nie jeżdżą po nim auta ? Joanna Wąsek, rzeczniczka wrocławskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad mówi "GW" wprost: "Otwarcie uzależniamy od wolnych terminów ministrów Grabarczyka i Schetyny."

Z wypowiedzi rzeczniczki Generalnej Dyrekcji wynika, że Grabarczyk i Schetyna są tak zapracowani w swoim wirtualnym świecie, że nie mają czasu, by przyjechać i otworzyć odcinek autostrady. Kiedy to nastąpi? Zapewne po wakacjach, zgodnie z zaleceniem Czarodzieja z Kaszub, że nie należy organizować ważnych wydarzeń politycznych w wakacje.

Zatem, po wakacjach, gdy ludzie powrócą przed telewizory, Grabarczyk ze Schetyną – a może nawet sam Premier ? – w obecności POstępowych mediów otworzą odcinek autostrady, aby Platformie słupki poparcia znów skoczyły w górę.

Dlatego patriotycznie nastawieni kierowcy nie powinni się denerwować, stojąc w korkach obok zamkniętej autostrady, lecz powinni zrozumieć, że poparcie dla naszej partii Platformy jest ważniejsze od ich chwilowych kłopotów. Bo przecież poparcie dla Platformy jest warunkiem dalszych, niewątpliwych sukcesów naszego kraju w wirtualnym świecie Czarodzieja z Kaszub

Brak głosów