Od Machu Picchu do Korony Himalajów
Donald Tusk –zdobywca Machu Picchu, wełnianej czapeczki i tytułu Słońca Peru nie jest już na ustach postępowych mediów…. D.Tusk nie może się pozbierać po ciężkim nokaucie Anodiny, a wszystkie jego publiczne występy przypominają teraz walczącego z niewidzialnymi duchami karacistę: prawą ręką tnie powietrze, podpierając się zaciśniętą w pięść ręką lewą – dla utrzymania równowagi.
Ale ta uporczywa walka z niewidzialnymi duchami tak wypaliła dawne „Słońce Peru”, że Tusk przypomina już tylko, zapadającego się w sobie „Czerwonego Karła”. A przecież starsi wielokrotnie mówili Tuskowi: „Synku, nie zadawaj się z Putinem, bo cię wy…….” Donek niestety starszych nie posłuchał…
Ale nie jest tak tragicznie, jakby się nam zdawało. Otóż, na tle gasnącego czerwonego karła (d. Słońce Peru) zaczęła nam jaśnieć Korona Himalajów. A któż to taki ? Czyżby sam sir Edmund Percival Hillary, nowozelandzki himalaista i polarnik – zdobywca Mount Everestu ? Ależ nie, gdyż E. Hillary już nie żyje (zmarł 11 stycznia 2008 w Auckland) – więc jeśli jaśnieje, to nie w naszej szarej rzeczywistości…. A więc o kim mowa ?
Już zaspokajam ciekawość wszystkich, którzy nie nie usłyszeli o zdobyciu Korony Himalajów, a co powinno rozjaśnić naszą, coraz bardziej szarzejącą rzeczywistość. Tak, to nasz druh Bronek – zdobywca Pałacu Namiestnikowskiego, który z 30-metrów nigdy nie chybia ! To on osiągnął „Koronę Himalajów”, o czym nikt zapewne by się nie dowiedział, gdyby sam druh Bronek nie pochwalił się tym sukcesem w Polskim Radiu: "Każdemu prezydentowi bym życzył na przyszłość - i w przeszłości również - żeby mógł się pochwalić zrobieniem dla Polski czegoś takiego, jak ja: w sensie kontaktów zagranicznych to jest korona Himalajów: papież, prezydent USA, prezydent Rosji, prezydent Niemiec i teraz jeszcze jutro prezydent Francji i pani kanclerz Merkel, a w najbliższym czasie dalsze kontakty na najwyższych szczeblach, a to jest dowód, że Polska odzyskuje swoją pozycję kraju o stabilnej polityce, ważnego partnera i kraju, z którym chce się utrzymywać kontakty na najwyższych szczeblach" – powiedział zadowolony z siebie druh Bronek.
Znany ze swojej skromności druh Bronek nawet nie wspomniał, że zdobywając Koronę Himalajów, został nawet poklepany po plecach przez wiceprezydenta USA po tym, jak puścił słynnego już w całym świecie swojego „bronka”, w stylu damsko-męskiego dowcipasa, którym zabawiał kiedyś myśliwych przy ognisku - po polowaniu. „Bo z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna” – zagadnął Bronek Baracka Obamę, którego z zakłopotania wyprowadził wiceprezydent Joe Biden, waląc Bronka w plecy z okrzykiem: „A to dobre !” Wszyscy odetchnęli z ulgą...
W tych ciężkich czasach, po nokaucie Donka przez generałową Anodinę, po wyczerpującej obronie Czarusia, co bawiąc się kolejką wykoleił całe PKP, po heroicznej obronie doktora Klicha, który zastosował taką końską kurację leczenia polskiej armii, że nie wiadomo, czy pacjent jeszcze żyje, czy tylko jest w letargu – sukces Bronka jest jak miód na nasze skołatane serca. Bo oto zdobywca Pałacu Namiestnikowskiego, który zdobył teraz Koronę Himalajów – nie kończy listy swoich niewątpliwych osiągnięć, o których usłyszeli dzisiaj słuchacze Polskiego Radia, a jutro – kto wie – może pisać będzie prasa Jamajki ?
Bronek jednym tchem wylicza swoje osiągi w służbie partii, a których zazdrościć mu może każdy prezydent, włącznie z Miedwiediewem, który Bronka też poklepał po lecach: "Nie ma żadnego konfliktu, awantury, psucia polityki w relacjach między rządem a prezydentem. Polska nie psuje sobie własnych kalkulacji, szyków; nie kłóci się nikt o samolot , czy o fotel i to jest ważna rzecz" - tłumaczy w wywiadzie dla Polskiego Radia Bronisław Komorowski.
Tak, ten sukces Bronka jest znamienny, gdyż wszędzie w świecie prezydenci muszą wykłócać się ze swoimi premierami o samolot, czy o fotel. A Bronek nie wykłóca się o nic, podpisuje czerwonemu karłowi (d. Słońce Peru), co ten mu podsunie do podpisania, siada tam, gdzie mu każą i nie kłóci się o samolot, uznając sprawę za zamkniętą, czyli „arcyboleśnie prostą”. Dlatego nikt na Bronka nie naśle plutonu egzekucyjnego - nikt też na razie nie przewiduje, że „prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni”.
Na wszelki jednak wypadek Bronek zbyt często nie lata, za to raczy słuchaczy Polskiego Radia swoimi kolejnymi opowieściami, znanymi już wcześniej, jako „Gawędy druha Bronka” („Oficyna Gajowego Maruchy” - wydanie poprawione w styczniu 2011). Bo lud czekając na jakieś cudy, powinien przynajmniej się od kogoś dowiedzieć, że jest mu lepiej,skoro wie, że mogłoby być znacznie gorzej. I po to potrzebny jest narodowi druh Bronek : Wielki Zdobywca Pałacu Namiestnikowskiego i Korony Himalajów…
P.S. Druh Bronek życząc innym prezydentom „na przyszłość i w przeszłości również” wykazał, że jest Największym Zdobywcą Korony Himalajów na przyszłość i w przeszłości również.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2184 odsłony
Komentarze
Zdobywca Korony Himalajów,
6 Lutego, 2011 - 20:56
ale nie tylko. Nie dodałeś, że i zdobycie nagrody za szerzenie polskiej kuchni za Wielką Wodą też gwarantowane.
Dudek1 "To be or not to be"
Dudek1 "To be or not to be"
Dodaj do Korony jeszcze diamenty:
6 Lutego, 2011 - 21:06
P.rezydent rozmawiał przez telefon z innymi prezydentami:
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypowiedzi-prezydenta/rozmowy-telefoniczne/
Reszta nie jest milczeniem.
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*