Donald z Vincentem znów na ustach całego świata !

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Co tam prasa Jamajki, albo artykuły w regionalnej prasie niemieckiej! Od dzisiaj cały świat dowiedział się o naszych dyletantach ekonomicznych, którzy zadłużając kraj na dziesiątki lat, rujnując przy tym kolejne budżety - dokonali sztuczki w sowieckim stylu: "To największa nacjonalizacja w Polsce od 1946 roku (kiedy marionetkowy reżim komunistyczny wspierany przez Sowietów przejął większość polskiej gospodarki)", „Duchy Stalina i Lenina muszą uśmiechać się pełną gębą” – pisze Steve Forbes w październikowym numerze pisma „Forbes” – czytanego na całym świecie - o czym zapewne nadmieni Komorowski w dorocznym orędziu, na temat dumy i niewątpliwej satysfakcji z dokonanych osiągnięć w 2013 roku.

Jak podkreśla Forbes, członkowie rządu "sprzedali Polakom bajkę", że stopniowe podbieranie obligacji to nowoczesne i odpowiedzialne działanie. Tłumaczyli się, że przecież mogli zagarnąć wszystko od razu…. Naczelny „Forbesa” stwierdza, że jest to otwarte złamanie konstytucyjnych praw jednostki do własności. „Jednak kto w dzisiejszych czasach przywiązuje wagę do Konstytucji? Odkąd obligacje nie są już dłużej trzymane przez inwestorów, rząd deklaruje, że państwowy dług został zredukowany o wartość tych zagarniętych oszczędności. Czysta sztuczka w sowieckim stylu: rząd nazywa to reformą emerytalną”. Steve Forbes zwraca uwagę na fakt, że polska konstytucja zakazuje, by dług publiczny przekroczył 55% PKB. „Przejmując i umarzając obligacje, politykierzy uwalniają się od tego obciążenia. Deficyt znika i pieniądze znów można swobodnie wydawać. Rząd uznał, że ta kradzież będzie łatwiejsza niż próba podniesienia limitu zadłużenia” – pisze redaktor naczelny "Forbes’a".

Ostatecznie upadł więc lansowany przez politykierów PO oraz reżimową prasę mit o „budowie postępu” i „postępującej modernizacji” Polski. Polska za Tuska stała się wyśmiewanym już na całym świecie zadupiem kapitalizmu, gdzie w sowieckim stylu nie tylko przejęto część aktywów członków OFE, to zgodnie z duchem Stalina i Lenina zwalcza się prawa obywatelskie, w tym próbując zmarginalizować związki zawodowe, które stanowią w rozwiniętych krajach jeden z elementów kontroli obywateli nad rynkiem pracy. Ten rynek, w PO-komunistycznym systemie, umocnionym przez ekonomicznych dyletantów Tuska i Rostowskiego, po prostu nie istnieje. I o tym także wie już cały świat z powszechnie dostępnego amerykańskiego serwisu finansowego Bloomberg.

Bloomber przygotował bowiem zestawienie godzinowej stawki za pracę na podstawie średnich miesięcznych zarobków w danym kraju. Z raportu wynika, że zarobki Polaków są żenująco niskie, gdy porównamy je z innymi krajami . Średnia stawka godzinowa w Polsce to ok. 25 zł. Dla porównania - liderzy rankingu, Szwajcarzy zarabiają średnio ponad 180 zł na godzinę. Niemcy za godzinę pracy otrzymują 144 zł, a Francuzi - 125 zł. Niestety, bardzo blado wypadamy także na tle mniej rozwiniętych krajów. Więcej od nas zarabiają Węgrzy, Słowacy czy Czesi - kolejno 28, 35,5 i 37,5 złotych na godzinę – ustalił Bloomberg.

Powiedzmy sobie szczerze: nie ma idealnego systemu na świecie, więc i kapitalizm nie jest systemem idealnym. Jednak mit o całkowicie wolnym rynku, już dawno temu został obalony w samych Stanach Zjednoczonych, gdzie kontrola finansowa banków i giełd ma zasięg nie do pomyślenia w Polsce. W Polsce mit „wolnego”, nie podlegającego żadnej kontroli rynku nadal jest lansowany, co gorsza – w połączeniu z sowieckim systemem, znanym z czasów marionetkowego rządu Bieruta, gdy domiarami niszczono „prywatną inicjatywę” – czyli dokładnie w ten sam sposób, jak to się robi za Tuska. To dlatego Polską mogą rządzić kompletni dyletanci ekonomiczni, wspierani przy uchwalaniu swoich PO-sowieckich "reform” przez dawnych komunistów, którzy stali się częścią systemu.

To wszystko stało się możliwe, dzięki wieloletniej propagandzie Gazety Wyborczej i postkomunistycznych mediów, które tak skołowały Polaków, że ci godzą się żyć z komunistycznych pensji w otaczającym ich świecie, gdzie szefowie spółek zarabiają po pół miliona złotych miesięcznie, a w sklepach można kupić każdą zachodnią nowinkę – choć znacznie drożej niż np. w Ameryce.

W Polsce zderzają się nadal dwa światy: komunistycznej nędzy i beznadziei z wczesnokapitalistyczną spekulacją i „prawem pięści”. Polska nie dokonała bowiem zasadniczych reform, stanowiących sedno demokracji i kapitalizmu. Sednem tych reform powinna być rodzina i poszczególny człowiek, który w III RP Donalda Tuska jest zbędnym balastem. To dlatego każdy, kto ma jeszcze rozum w głowie i jest dostatecznie młody – ucieka z tej hybrydy etatystycznego sowietyzmu i podręcznikowego kapitalizmu, lansowanego przez „liberałów”. Dodam, że przyznanie się w USA, że jest się liberałem jest tak samo dyskwalifikujące, jak przyznanie się, że jest się komunistą. Pisze zresztą o tym Steve Forbes w październikowym wydaniu magazynu, który trafił już do wszystkich krajów na świecie: „Zmamieni fałszywym keynesistowskim dogmatem, że wydatki rządowe pobudzają wzrost i kierowani długoletnim instynktem, by za pieniądze i świadczenia kupować głosy wyborców, polscy politykierzy zamykają się w krótkoterminowej perspektywie”…

Bo nasi politykierzy doskonale wiedzą, że przeciętny Polak nie wie, że w rozwiniętych krajach kapitalistycznych obowiązują umowy o pracę, że istnieją silne związki zawodowe, bez których nie jest możliwy wyzysk pracownika, że zakazana jest działalność para-banków, że rynek wewnętrzny jest chroniony przed nieuczciwą konkurencją a eksport wspierany przez państwo. Nie wiedzą, że osoby niepełnosprawne są chronione przez państwo, a podatek od rodzin jest degresywny w zależności od ilości dzieci...

Nasz system, stworzony przez podręcznikowych liberałów i nawróconych na liberalizm komunistów, jest zatem hybrydą sowietyzmu i „dzikiego Zachodu”. Tu afera goni aferę, tu aferzystów wspierają „ekonomiczne autorytety” doradzające premierowi, tu prokuratura i urzędy skarbowe nie zrobią krzywdy złodziejom, a prezydenci miast (jak w przypadku Amber Gold) mogą spokojnie lansować „innowacyjny” biznes, polegający na okradaniu Polaków. W tym patologicznym systemie do więzienia może trafić tylko ten, który ukradnie wafelek, lub zadrwi sobie z dyletantów, którzy rozkradli Polskę. Dlatego „polscy politykierzy zamykają się w krótkoterminowej perspektywie” – pisze Forbes.

Tą perspektywą są kolejne wybory, gdy kompletnie skołowani Polacy, których wiedza ekonomiczna wynika z tego, co usłyszy od Kuczyńskiego, Bochniarz czy J.K. Bieleckiego w TVN – znów wybiorą mniejsze zło. Przypomina mi się więc dowcip o zatrzymanym przez policmajstra Szwejku, który na pytanie: „Czy wolisz dostać w dupę pałką drewnianą, żelazną, czy gumową?” – dał przykład niejakiej Havrankowej, która miała w domu trzy nocniki, ale zesrała się na schodach….

Brak głosów

Komentarze

Dla tych politycznych nieuków teraz już nie Trybunał Stanu.Za rozbiór naszego kraju--smoleński zamach--bez żadnych sądów powinni zgnić w kryminale..

Vote up!
0
Vote down!
0

Marika

#381291

należy zrobić dwie, nie trzy rzeczy:
- powyrzucać z TS postkomunistów, słowem lustracja i dekomunizacja
- przywrócić KS /karę śmierci/, bo ta hydra ma tendencję do odrastania.
- i opuścić UE /bo tam nas przenicują na zboczeńców

Vote up!
0
Vote down!
0

Joanna K.

#382478