Czy jesteś feministką? (Zrób sobie test!)
Czasami człowiek nie wie, że mówi prozą. To normalne. Bardzo często zresztą do końca nie jesteśmy w stanie dokładnie określić ani bytu, ani także świadomości. Co wówczas zrobić, aby określić siebie, kim jesteśmy i co reprezentujemy? Warto jest skonfrontować się z kimś, ewentualnie zrobić jakiś test. W tytule dzisiejszego odcinka znajduje się informacja o teście na feministkę, więc poniżej zaprezentuję, jak należy go przeprowadzić (oczywiście jest to test dla kobiet).
Oto, co w tym celu należy wykonać. Jedziemy na dworzec kolejowy z walizką ważącą około 30 kilo. Najlepiej by było, gdyby w tym dniu panował ponadtrzydziestostopniowy upał. Walizkę bierzemy do ręki, następnie próbujemy ją taszczyć przez cały dworzec i wnieść na peron. Kolejny etap to przeniesienie walizki („W dniu dzisiejszym pociąg do Lublińca odjedzie z peronu trzeciego. Podróżnych oczekujących na peronie drugim prosimy…”) z jednego peronu na drugi. Jeśli po dwóch minutach testu zaczniesz rozglądać się za facetem do dźwigania (najlepiej jakimś konkretnym), to oblałaś na całego test na feministkę. Jesteś po prostu normalną kobietą.
Facet nie narzeka na noszenie ciężarów, ponieważ tak został stworzony i/lub ukształtowany przez kulturę, tradycję, etc (nie chciałbym tu wnikać głęboko w genezę). Nie może się rozkleić i już. Kropka. Negowanie tradycyjnych ról, podziałów, etc. jest działaniem wbrew naturze, a historia pokazuje, iż działania wbrew naturze (np. zakaz własności prywatnej) powodowały skutki opłakane.
Jak już jesteśmy przy sprawach damsko-męskich, to chciałbym wrzucić trzy grosze w temacie tzw. „parytetów” (kolejny po tzw. „homofobii” potworek językowy), a swoje zdanie określiłem kilka lat temu i nie zmieniłem go choćby o jotę. Otóż, gdy mam ochotę zatrudnić do mojej firmy tylko i wyłącznie biusciaste blondyny, to mam do tego absolutne prawo. I wara hołoto od tego! Jeśli jeszcze wprowadzę do regulaminu firmy zapis, iż strojem obowiązującym będzie spódnica w wersji mini oraz bluzka z dużym dekoltem, to jest to wyłącznie sprawa między pracodawcą i pracownikiem. Moja firma, moi pracownicy. Podpisujemy umowę, warunki są jasno przedstawione. Jeśli panie się na to zgodzą, to w porządku. Trzecia osoba nie ma prawa się do tego mieszać. To przecież zwykła umowa, z której można się zawsze wycofać.
Problematyczne są jedynie instytucje państwowe, gdzie rząd jako pracodawca może wdrażać w życie różne bzdury. Dlatego też należy sprywatyzować coś się da (resztę, jak np. większość ministerstw, zlikwidować). Dopiero wówczas temat tzw. parytetów zniknie jak słynny wieloryb co się pojawiał swego czasu w Bałtyku.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3012 odsłon
Komentarze
Piana,wychodzi żem feministka i co to będzie!?
26 Lipca, 2009 - 21:58
pzdr
antysalon
Swietny tekst!
27 Lipca, 2009 - 00:29
i test!
Uwielbiam takie tematy.:D
Pozdro.:D
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".