Polskie owieczki czekają na rzeź
Od 1989 roku nasz kraj zmienił się niewiele. Podstawowe reguły obowiązujące w Polsce pozostają te same od obrad „okrągłego stołu”. Co roku miliardy złotych przeznaczane są na pomoc socjalną, administracja publiczna pozostaje kolosem identycznym jak w PRL, a elity polityczno-medialne wywodzą się wprost z lat osiemdziesiątych.
Młodzi ludzie – zwłaszcza miliony dwudziestolatków – aspiracje mogli spełniać głównie dzięki swej mobilności. Opuszczali kraj wędrując po Europie w poszukiwaniu pracy. Klasa panująca wręcz przyzwyczaiła się do takiego stanu rzeczy. Nawet teraz, gdy kontynent ogrania kryzys, wielu „analityków” nadal łudzi się wizją pozbycia się z Polski jak największej liczby ludzi. Chociażby profesor Czapliński wypowiadający się dla „Gazety Wyborczej”:
"Jego zdaniem, możliwy jest bunt 30-latków, jednak nie w formie ulicznych manifestacji. Dokona się raczej powtórka sprzed pięciu lat, gdy do pracy na Zachód wyjechała pierwsza fala polskich emigrantów. Zdaniem psychologa, taki scenariusz jest możliwy nawet w sytuacji, gdy recesja w innych krajach jest równie duża jak w Polsce. - Młodzi są w lepszej sytuacji, znają języki, są nieźle wykształceni i obyci z nowoczesnymi technologiami, są gotowi na podjęcie wyzwań i niezależnie od globalnego kryzysu będą się rozglądać, bo wyjazd zagraniczny nie jest dla nich żadną barierą, która istnieje już dla wielu starszych ludzi - mówi."
Jedźcie sobie! Uciekajcie z kraju, póki jest gdzie. I niewykluczone, że wielu młodych Polaków posłucha Czaplińskiego. Lecz to nie jest żadne rozwiązanie.
Niestety, większość Polaków – nie tylko ci najmłodsi – tak właśnie rozumuje. Gdy jest ciężko, należy ratować siebie, a nie myśleć o tym, jak poprawić swój los.
To zadziwiające jak naród, który w 1980 roku potrafił upomnieć się o swoje, po ledwie trzydziestu latach został sprowadzony do roli wielkiego stada owiec widzących jedynie kępkę trawy przed własnym nosem.
Z takiego stanu rzeczy doskonale zdają sobie sprawę politycy – niezależnie od barw partyjnych. Przecież to oni pracowicie sprawili, iż tak właśnie teraz wygląda Polska. Nasz kraj jest pastwiskiem, gdzie kilka owczarków przepędza stado na prawo, lub na lewo. Od czasu do czasu jedne owce się sprzedaje, inne strzyże, a jeszcze inne – piecze na rożnie.
Patrząc na przeżuwające powoli trawę owieczki można by pomyśleć, że owczarki odniosły sukces. Zbudowany przez nie system zrealizował marzenie każdego władcy – społeczny spokój.
Jednakże każdy system społeczno-polityczny ma ograniczony zakres możliwości skutecznego funkcjonowania. Zwłaszcza, gdy elity z radością sprowadzają obywateli do roli owiec. Jestem przekonany, iż w przypadku Polski „termin ważności” systemu właśnie upływa.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1528 odsłon
Komentarze
Rybitzky, owczarki zbędne przy owieczko-lemingach
4 Marca, 2009 - 21:25
pzdr
antysalon