Rząd skreśla Zakopiankę - nie prowadzi na piłkarski stadion

Obrazek użytkownika Janusz 40
Kraj

Ministerstwo infrastruktury ma zamiar pozbawić Zakopiankę statusu drogi krajowej; to znaczy pozbawić ją wszelkiego państwowego finansowania. Ściśle biorąc - zamiar ów dotyczy odcinka Nowy Targ - Zakopane, czyli tego, gdzie oczywiście piętrzą sie interesy przydrożnych gazdów i może pojawić sie konieczność bardziej skomplikowanej ingerencji w ukształtowanie terenu. Krótko mówiąc rząd boi się realizowania trudniejszych przedsięwzięć - spychając je na barki lokalnych samorządów. Zresztą już rząd podjął wyprzedzające działania w tej mierze skreślając program modernizacji Zakopianki z planu do roku 2015.

Zakopianka jest niewątpliwie najbardziej oblężoną drogą w Polsce - wynika to z faktu, iż jest to najkrótsza droga do stolicy naszych gór, a ponieważ tego rodzaju góry to tylko Tatry, wiec wszyscy chcą tam czasem bywać, wielu chce tam bywać często. Właściwa miara rzeczy wygląda tak; premier i min. Nowak zapewne nie wiedzą, że narciarzy jest w Polsce wielokrotnie więcej niż piłkarzy łącznie z kibicami, premier zapewne nie wie, że turystów górskich jest w Polsce wielokrotnie więcej niż piłkarzy łącznie z kibicami, premier zapewne nie wie, że uprawiających sporty wodne (pływanie, żeglarstwo, kajakarstwo) jest w Polsce wielokrotnie więcej niż piłkarzy łącznie z kibicami. Premier zapewne nie wie, że wymienione wyżej dyscypliny sportowe można (w odróżnieniu od piłkarstwa) uprawiać do późnej starości. Premier chyba zdaje sobie sprawe, że infrastruktura sportowa w/w dyscyplin sportowych jest może bardziej zaniedbana niż piłkarska.

Proponuję spojrzeć na problem rozwijania kultury fizycznej w narodzie na przykładzie sportów związanych z górami. Gór, a już takich o charakterze alpejskim - nie mamy za dużo. Przy racjonalnym ich zagospodarowaniu i wykorzystaniu wystarczy w zupełności. Głównym problemem (ze względu na ich usytuowanie) jest dojazd. W Zakopanem i okolicach przebywa non stop (może z wyjątkiem listopada) około 150.000 ludzi uprawiających rekreacyjnie sporty górskie. Są jeszcze inne regiony o prawie takim nasyceniu turystami i sportowcami - Beskid Śląski i Żywiecki, Karkonosze, może nieco mniej - Bieszczady. Może ktoś posiada statystyczne dane do porównania rekreacyjnego uprawiania piłki nożnej i narciarstwa; oczywiście - młodzież piłkę kopie, ale ludzie, powiedzmy po trzydziestce - to wyjątki. Turystów górskich i uprawiających narciarstwo dla zdrowia - do póżnej starości - to już miliony.

Gdyby rozważyć przykład Zakopanego; przyjmijmy średni pobyt turysty-wczasowicza - jeden tydzień, w ciągu roku 48 tygodni pomnożone przez owe 150.000 ludzi - mamy 7.200.000 przejazdów rocznie tam i z powrotem. Przynajmniej 3/4 odbywa podróż samochodem; przyjmijmy średnio 3 osoby w pojeździe- daje to nam 1.800.000 przejazdów w jednym kierunku. To wszystko przejeżdża przez zaniedbaną "Zakopiankę" - drogę, tylko w części szybkiego ruchu. Czas osiągnięcia wymarzonych gór np. z Krakowa do Zakopanego można byłoby dwukrotnie skrócić. Jak to się ma do "niezbędnej" potrzeby wybudowania setek kilometrów autostrad i dróg szybkiego ruchu, by mogło nimi przejechać kilkanaście tysiecy zagranicznych kibiców. Pewno, będą one służyły Polsce i później, tak jak i inne, ale robienie z jednej imprezy sportowej pępka swiata, to obraza inteligencji Polaków.

Brak analiz, widzimisię - wynikające po czesci z osobistych upodobań - to jest zazwyczaj podstawa decyzji inwestycyjnych.

Właściwe poważne inwestycje związane z naszymi górami i Zakopanem miały miejsce prawie 75 lat temu z okresu działalności ministra Aleksandra Bobkowskiego - dzięki niemu ranga tego regionu dorównała do średniego poziomu ośrodków alpejskich. Od tego czasu panuje zastój. Z innego jeszcze punktu widzenia, to niewykorzystana żyła złota; obserwuje się olbrzymie zainteresowanie naszymi ośrodkami górskimi turystów ze wschodu, ale przy takiej polityce rządu możemy tę szansę utracić.

Ciekawe czy minister sportu - Mrs Mucha dostrzega tu jakiś problem?

Brak głosów