Priorytety marszałkini
Kopacz: nawet jeśli problem widzą trzy osoby, to my politycy powinniśmy dać im szansę
Marszałek Sejmu Ewa Kopacz na konferencji przed posiedzeniem Sejmu przyznała, że ona osobiście – inaczej niż klub PO – w głosowaniu opowie się za wprowadzeniem pod obrady Sejmu projektów dotyczących związków partnerskich. Jak zapowiedziała, tak uczyniła. Nie udało się, ale nie to było najważniejsze.
Znaczące było uzasadnienie przedstawione przez Kopacz.
Mogę powiedzieć za siebie: będę głosowała za tym, żeby dać szansę, gdyby to nawet były trzy osoby w Polsce, ale to są obywatele Polski i jeśli mają problem, to my politycy powinniśmy mieć odwagę, nawet o tych rzeczach, które są dla nas niewygodne, ale dla nich bardzo ważne, dla tych, którzy dzisiaj proszą o takie prawo.
Jeżeli jednak występuje cały klub PIS (trochę więcej niż trzy osoby) z projektem ustawy, która powinna być przyjęta tylko na bieżącym posiedzeniu sejmu jeżeli ma ocalić dla budżetu państwa 63 miliony zł, które KRRiT właściwie "darowała" rozgłośniom TV dopiero co koncesjonowanym, to wówczas pani marszałek jednoosobowo i bezapelacyjnie odrzuca możliwość procedowania na ten temat. Otóż owe rozgłośnie wystąpiły o rozłożenie na raty opłat koncesyjnych (pomimo tego, że otrzymały koncesje jako wiarygodne finansowo), KRRiT usłużnie przychyliła sie do tej prośby, pozbawiając wpływów dla budżetu; nie tylko odkładając te wpływy na później, ale z racji kończącego się właśnie okresu obowiązywania tych opłat - pozbawiając budżet tych pieniędzy na zawsze.
Tak rządzi się marszałkini; nawet trzech dewiantów zasługuje na debatę parlamentarną, ale 63 miliony dla budżetu państwa - to już nieważne. Jednocześnie większość rządząca pozbawiała rodziców jednego dziecka dodatku rodzinnego; pieniądze z dopłat akcesyjnych wystarczyłyby z nawiązką na te zasiłki.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 497 odsłon