Nie całkiem zgłupiałem
Choć nie lubię zimy, dobrze, że mróz trzyma, bo wybieram się na właśnie na spacer po lodzie i na kąpiel w zimnej wodzie jakoś nie mam ochoty. Ostrożność nie zawadzi, tym bardziej, że akwen, na którym chciałbym się poślizgać jest mi mało znany, a toń pod warstwą lodu przepastna, że ho, ho!
Od pewnego czasu często się spotykam z opinią, że poziom mediów i, szerzej, komunikacji społecznej jest tak niski – celowo. Im niższy poziom, tym głupsze społeczeństwo, im społeczeństwo gorzej poinformowane, tym łatwiej nami rządzić.
Jeszcze do niedawna sam bym takiej diagnozie przyklasnął, a nawet ją głosił. Nie mam złudzeń, gdyby tak przyszło mi urodzić się i żyć w Korei Północnej, pewnie przez pół życia maszerowałbym w defiladach i wznosiłbym okrzyki na cześć kolejnego Kima. Zastanawiam się nawet, czy euforyczna radość, której bym doznawał nie byłaby bardziej autentyczna, niż to, w co każą mi wierzyć macherzy od „fajnej” Polski.
Jeśli powiem, że dziś targają mną wątpliwości, to trochę przesadzę, ale, że poszturchują będzie w sam raz. Naprawdę? Czy im zależy by zrobić z nas idiotów? No, nie wiem. Albo się im już udało i dlatego nie wiem, albo mit o celowym ogłupianiu społeczeństwa to tylko mit. Już chciałem napisać, że takie numery byłyby możliwe tylko w sytuacji, gdyby dostęp do informacji zapewniał jeden, kontrolowany przez władze kanał, a przecież my … no, właśnie! Co z tego, że mamy ich więcej, kiedy co kanał, to ściek.
Więc może jednak? Może gdzieś, ciemną nocą, zbiera się komitet zapychający kolejne ramówki badziewiem dla mas w nadziei, że masy to łykną.
Nie wierzę. Po pierwsze dlatego, że inżynierów dusz to my mamy takich, że im się sierp ze śrubokrętem myli. Po drugie, nikt mnie nie zmusi bym oglądał Kiepskich, a na GW szkoda mi drobnych.
Więc, co? Kto nas ogłupia i po co? Biorąc pod uwagę, że większość produkcji TV to formaty zakupione zagranicą, może ogłupianie ma charakter globalny? OK – ale wtedy pretensje należałoby zgłaszać do rządzących w UK, Niemiec, czy Holandii. Światowy spisek? Bez kitu ...
Naprawdę nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Póki co, mam wersję roboczą: nie jest źle, kiedy za ogłupianie biorą się zwykli partacze.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1193 odsłony
Komentarze
Re: Nie całkiem zgłupiałem
26 Stycznia, 2013 - 20:15
Czytam - na zmianę z "Pułapkami poprawności politycznej" Moniki Kacprzak - książkę Michela Desmurget "Teleogłupianie". (Na ogół nie czytam dwóch książek równocześnie, ale tak jakoś wyszło.) Autor jest doktorem neurobiologii. W książce szczególny nacisk kładzie na zgubny wpływ telewizji na dzieci, ich rozwój umysłowy i psychiczny. Ale nie tylko pisze o dzieciach. Powołuje się przy tym różne badania. Pusze też o obrońcach telewizji - wyraźnie zadaniowanych - polemizujących z tezami takich badaczy, jak on. Otóż on w odniesieniu do poziomu programów telewizyjnych używa określenia "najniższy wspólny mianownik". Chodzi o to, żeby dla nikogo program nie był za trudny, żeby nie wpędzać w kompleksy, a więc w niezadowolenie z programu. Lekturę książki bardzo polecam. Niby wiemy o zgubnym wpływie telewizji, ale na pewno dowiemy się z tej książki wielu zaskakujących rzeczy.
Ja również
26 Stycznia, 2013 - 20:52
wolę poczytać, bo poziom tv jest poniżej moich możliwości poznawczych: tak nisko ani nie widzę, ani nie słyszę, ani nie analizuję. A czytam sobie właśnie dra Pima van Lommela o fenomenie śmierci klinicznej i ludziach, którzy TO przeżyli. To naprawdę ciekawsze niż taniec z wszami czy bitwa o nocnik...