„Jest szansa na merytoryczną dyskusję nad expose Kaczyńskiego”

Obrazek użytkownika Recenzent JM
Kraj

Tak oto obwieścił Pan Zbigniew Kuźmiuk – poseł PiS-u w tytule swojego artykułu zamieszczonego między innymi na portalu wpolityce.pl.
I pomyśleć, że media prorządowe od wielu już lat próbują nas przekonać, że PiS to partia, której brakuje optymizmu. Myślę, że Pan poseł już samym tytułem swojego artykułu zdecydowanie zadał temu kłam.
Inna sprawa, czy taki optymizm, w tej konkretnej sprawie nie jest na wyrost?
Gdyby dyskusja miała się odbywać w tych kręgach społeczeństwa, którym zależy na Polsce solidarnej, silnej gospodarczo i niezależnej - to nie miałbym tu specjalnych obiekcji.
Ale? No właśnie!
Jak bardzo ta dyskusja może być merytoryczna w istniejącej - polskiej rzeczywistości, jeśli mamy takich polityków i takie media?
Pani Joanna Ćwiek w artykule pt. „Masowa redukcja etatów” pisze pogrubionym tekstem:
„Zwolnienia biją rekordy, praca staje się luksusem. Rząd milczy, opozycja ma nierealne plany”
Prezes Kaczyński przedstawił w swoim wystąpieniu m. in. propozycje walki z bezrobociem i propozycje zmian w prawie - wprowadzające ułatwienia dla pracodawców tworzących miejsca pracy. Jak widać na rp.pl jest już odzew.
Ale czy stwierdzenie w podtytule artykułu zamieszczonego na rp.pl, że opozycja ma nierealne plany, to dobra zapowiedź merytorycznej dyskusji?
A może merytoryczną dyskusję zapowiada zamieszczony na tym samym portalu - inny artykuł noszący tytuł: „Kaczyński kopiuje pomysły Solidarnej Polski”? Na wszelki wypadek wyjaśniam, że pytajnik w tym zdaniu nie należy do tytułu.
No to zobaczmy, jak pomysł merytorycznej dyskusji realizuje konkurencja. Na portalu Gazety Wyborczej ciekawy, aczkolwiek nie bardzo zaskakujący artykuł Agaty Nowakowskiej i Wojciecha Szackiego pt. „Gimnazja zamiast Smoleńska” Myślę, że chęć gazety do merytorycznej dyskusji najlepiej zobrazuje pierwsze zdanie tekstu:
„Jeśli coś w przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego, szumnie nazwanym „expose”, zaskoczyło, to nie to, co mówił, lecz to, czego nie powiedział”.
A przecież nie powiedział wielu rzeczy. I o czym tu merytorycznie dyskutować z „dziennikarzami” gazety? A trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że był weekend i wielu publicystów jeszcze nie otrzymało wytycznych i nie wie, co ma myśleć w temacie merytorycznej dyskusji.
Może więc przyjrzyjmy się politykom.
Szef Solidarnej Polski – Zbigniew Ziobro do wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego odniósł się między innymi tak (podaję za rp.pl):
„Prezes PiS to sprytny polityk, który kopiuje, pożycza rozwiązania innych i przedstawia, jako swoje”.
Moim zdaniem sama kwintesencja merytoryczności i niezwykle ciekawy głos w dyskusji. Przykładów skopiowanych i pożyczonych rozwiązań w artykule nie znalazłem, więc nie ma się czego uczepić i jak sprawdzić.
W związku z pomysłami PiS-u - w kilku mediach cytowana jest z programu Moniki Olejnik wypowiedź głównego klauna ruchu swojego imienia, którą najlepiej było by przemilczeć. Cytowanie jej to tak, jak zbliżanie się do kloaki i moim zdaniem akurat tyle warte, co jej zawartość. Zresztą identycznie jak wygłaszane przez tego klauna poglądy. No cóż – aż szkoda, że nie każdy klaun to Stańczyk. Może zresztą u niego to wina palonej „marychy”.
Z kolei Wicepremier Pawlak plan Kaczyńskiego nazwał nierealnym, a o likwidacji szkół gimnazjalnych wyraził się, że to zawracanie kijem Wisły.
To może poznajmy jeszcze reakcję na słowa Prezesa Kaczyńskiego najważniejszego obecnie w Polsce polityka – Pana Premiera.
Jak podaje Newsweek, Donald Tusk w tej sprawie stwierdził m. in.:
„Przedstawimy precyzyjne wyliczenie, ile kosztowałyby pomysły Jarosława Kaczyńskiego.
... słuchając wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego mówimy o dziesiątkach miliardów zł.”
Wreszcie jakaś „merytoryczna” wypowiedź, bo mógł powiedzieć po prostu, że to jest głupie, nieodpowiedzialne i bez sensu. A tu nic takiego. Pan Premier, jako poważny polityk zastanowi się nad propozycjami Prezesa PiS-u i przedstawi wyliczenia. Precyzyjne. Czy kiedyś już nie przedstawiano wyliczeń tego, na jakie straty naraziłyby skarb państwa pomysły PiS-u? W sprawie tragedii Smoleńskiej komisja Millera przedstawiła nam przecież równie merytoryczny raport, który tak, jak przewidział to prezydent Rosji, zasadniczo nie różnił się od raportu komisji rosyjskiej. W wielu miejscach był nawet tak samo precyzyjny. W sprawie tzw. reformy emerytalnej przedstawiono nam nawet dziesiątki precyzyjnych wyliczeń, w których zgadzała się jedynie liczba 67 i to, że trzeba bezwzględnie, bo jak nie to armagedon. Od lat o zadłużeniu państwa jesteśmy informowani tak precyzyjnie, że dokładniej już się chyba nie da. Uruchomiono nawet kilka zegarów długu, które moim zdaniem do prawdziwego długu mają się tak, jak Jacek Rostowski do ministra finansów. Ale sam pomysł bezwzględnie trzeba opatentować. To jest odkrycie tysiąclecia. Jeśli chcecie wiedzieć, jaki mamy dług – spójrzcie na zegarek. Każdy normalny kredytobiorca patrzy raczej na kalendarz i sukcesywnie spłaca odsetki od długu i raty kredytu. W konsekwencji jego dług maleje. U nas rząd spogląda na zegar długu, a dług ciągle rośnie i rośnie. Taki złośliwy.
A wracając do meritum. Jeśli już wykonano tyle precyzyjnych obliczeń i merytorycznych opracowań, to dlaczego nie dać jeszcze komuś zarobić, jeśli rośnie bezrobocie i zbliża się kryzys?
Dlaczego więc Premier nie miałby przedstawić kolejnych – precyzyjnych wyliczeń wykonanych przez tych samych specjalistów, co zawsze te wyliczenia wykonują? Myślę, że już zostali właściwie poinstruowani jaki wynik ma wyjść z ich obliczeń. Na razie wiemy tylko, że liczba musi być wyrażona w dziesiątkach miliardów. Ale myślę, że taki „merytoryczny” i „precyzyjny” argument rządu przekona nawet Pana Posła Kuźmiuka, że jednak trochę z tym optymizmem przesadził.
Merytoryczna dyskusja partii rządzącej o pomysłach opozycji – zaiste to piękne marzenie, ale w naszej rzeczywistości – raczej nierealne. I nie będzie realne przynajmniej tak długo, jak długo platforma będzie utrzymywać się przy władzy.

Brak głosów