Z baśni o Królestwie Nieszczęśliwym
Dawno, dawno temu istniało Nieszczęśliwe Królestwo. Królestwo Nieszczęśliwe było z wielu powodów, według wielu jednak - których oskarżano o uleganie teoriom spiskowym - wszystko wynikało z ciągłego knucia państw sąsiednich, bynajmniej nie zaprzyjaźnionych, a także rozmaitych zagranicznych kupców i lichwiarzy. Rzady w tym królestwie zmieniały się często, aż wreszcie nastał czas takiego, który obiecał, że uczyni kraj Królestwem Szczęśliwym. Choć król przeszkadzał w tym, jak tylko mógł, knując wraz z mrocznymi zakonnikami i obrzydliwymi karłami, naród zapragnął zmiany. Lecz gdy ta stała się już prawie faktem, zaczęły dziać się rzeczy dziwne.
Na Nieszczęśliwe Królestwo zaczęły nagle napadać siły tajemne, nazwane Niewidzialną Ręką. Ze skarbców zaczęły znikać kosztowności, dobra wszelakie drożały a i o pracę nagle stało się ciężej. Pierwszy zaczął mówić o tym król, początkowo jednak myślano powszechnie, że to kolejny fortel, mający zatrzymać zmianę kraju w Królestwo Szczęśliwe (po przyszłej abdykacji, oczywiście). Gdy jednak dziwne zjawiska przybrały na sile, również rząd musiał przyznać, że dzieje się coś złego. I gdy tak, to kłócąc się, to wysuwając nowe pomysły, myśleli i król, i ministrowie, co począć, nagle przemówił jeden z lichwiarzy zamorskich. Niespodziewanie przyznał, że za dużą część rabunku odpowiada on i jego ludzie. Wspaniałomyślnie oznajmił jednak, że ponieważ dość już dobra zagarnął, zaprzestaje już swoich praktyk, zwłaszcza, że w głębi duszy jest poczciwcem i takowym zachowaniem się brzydzi.
W Królestwie odetchnięto z ulgą. Zanim jednak rząd powrócił do swojego planu uszczęśliwienia kraju, złośliwi dziennikarze, podejrzewani o sympatyzowanie z królem, postanowili zmącić radość. Coś nikczemnego jest w ludziach, co każe przeszkodzić innym w drodze do szczęścia, choćby i za cenę wyrzeczenia się poprawy swojego własnego losu. Zamiast więc pomagać w torowaniu drogi historycznej zmianie, prasa w stolicy zaczęła nagle pisać o tym, że jeden z poprzednich pierwszych ministrów, kiedyś współpracujacy z królem, dziś jednak, jako osoba szczęśliwa w życiu osobistym pracujący na rzecz Królestwa Szczęśliwego, doradza lichwiarzowi. Na szczęście los tej wiadomości jest już przesądzony. Były premier powiedział, że doradzał mu w innych sprawach, niż rabunkowe ekspedycje na teren Nieszczęśliwego Królestwa, zaś rząd wyjaśnienia te przyjął. Kolejny dzień ciężkiej pracy przybliżył kraj do szczęścia i tylko król w otoczeniu karłów i mrocznych zakonników nerwowo obgryzał paznokcie.
W Królestwie odetchnięto z ulgą. Zanim jednak rząd powrócił do swojego planu uszczęśliwienia kraju, złośliwi dziennikarze, podejrzewani o sympatyzowanie z królem, postanowili zmącić radość. Coś nikczemnego jest w ludziach, co każe przeszkodzić innym w drodze do szczęścia, choćby i za cenę wyrzeczenia się poprawy swojego własnego losu. Zamiast więc pomagać w torowaniu drogi historycznej zmianie, prasa w stolicy zaczęła nagle pisać o tym, że jeden z poprzednich pierwszych ministrów, kiedyś współpracujacy z królem, dziś jednak, jako osoba szczęśliwa w życiu osobistym pracujący na rzecz Królestwa Szczęśliwego, doradza lichwiarzowi. Na szczęście los tej wiadomości jest już przesądzony. Były premier powiedział, że doradzał mu w innych sprawach, niż rabunkowe ekspedycje na teren Nieszczęśliwego Królestwa, zaś rząd wyjaśnienia te przyjął. Kolejny dzień ciężkiej pracy przybliżył kraj do szczęścia i tylko król w otoczeniu karłów i mrocznych zakonników nerwowo obgryzał paznokcie.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 868 odsłon
Komentarze
Nie baśń tylko horror.
24 Lutego, 2009 - 07:41
Baśń musi się kończyć szczęśliwie, dobro musi być nagrodzone, a zło ukarane. Inaczej baśń zamienia się w horror.
Pozdrawiam
Bacz
Pozdrawiam. Bacz
Re: Z baśni o Królestwie Nieszczęśliwym
24 Lutego, 2009 - 10:31
Trzeba w IPNie sprawdzić dziadków Budynia... czy praypadkiem któryś nie nosił nazwiska Grim.
Budyń78
24 Lutego, 2009 - 11:49
i popatrz Budyniu,jak Kazio zrecznie nami manipuluje,usiłując w nas wtłoczyć jaki to on głupi jaest,a to po prostu wredna szczwana mednda.
pzdr