Malowany Berek
Dziś trudno uwierzyć, że Matka Kurka kilka lat temu jeszcze był najostrzejszą klawiaturą antypisowskiej blogosfery. Potem zmienił się rząd, jeszcze później prezydent gdzieś leciał i wszystko się zmieniło. Matka Kurka również. Ostatnio najczęściej słyszymy o nim w kontekście kolejnych procesów, ale nie powinna umknąć nam też wydana niedawno książka.
Główny bohater, Jerzy Gdula, to żydowski chłopiec, uratowany i przechowany przez polskich chłopów, który w powojennej rzeczywistości odnajduje się aż za dobrze. Zdradzać za wiele nie chcę, choć kto zna historię, już wie. Postać Gduli najwięcej czerpie z Kosińskiego, choć znajdziemy w niej kilku innych antybohaterów naszej rzeczywistości, trochę Baumana, trochę Maleszki… No cóż, to się nie może podobać. W innych bohaterach też znajdziemy bliższe lub dalsze echa autentycznych postaci – wpływowego redaktora naczelnego, czy czołowej dziennikarki telewizyjnej.
Ciekawym zabiegiem jest napisanie kolejnych części książki różnym językiem. Inna jest narracja, gdy Gdula jest u polskich chłopów, inna, gdy robi karierę, a jeszcze inna, gdy nieubłaganie schodzi ze sceny. Końcówka książki to zresztą jeszcze inny zabieg formalny – niektóre fragmenty tekstu, książkę w książce lub zapis filmu w książce czytamy po dwa, czasem nawet trzy razy, poznając odczucia poszczególnych bohaterów dramatu. I choć przez chwilę to nuży, szybko okazuje się być w pełni uzasadnione.
Gdyby jednak ktoś chciał zarzucić Wielguckiemu antysemityzm czy posługiwanie się uproszczonymi schematami, nie ma łatwego zadania, o ile oczywiście chciałby przy tym zachować się uczciwie. Postacie są dość złożone, ludzkie, pełnokrwiste. Czasem nawet zaczynają budzić pewną sympatię – jak w scenach zakochania się Gduli i Łozińskiej – choć ta zbyt długo trwać nie może. Koniec książki, najbardziej chyba publicystyczny, zmusza do myślenia, nie posługiwania się schematami. Z drugiej strony jest lekko ryzykowny, ponieważ śmierć bohatera pewną, mocno pokrętną logiką, może i redaktora Szafera (przeciwnika grzebania w brudach i wielki autorytet moralny) i w jego poglądach utwierdzić. Zaś ostatni dialog, cóż – lepiej, choć i okrutnie przy tym, zarówno dla samego Gduli, jak dla czytelników – skończyć tej opowieści nie było można.
Jedno mnie tylko zastanawia. Nazwiska w książce nie sprawiają wrażenia przydzielonych bohaterom przypadkowo. Czy więc nazwanie największego komunistycznego pisarza Maciejewskim (zresztą, ta postać, w książce marginalna, wydaje się zlepiona z bardzo wielu sprzedajnych, PRL-owskich pisarzy), to drobna złośliwość wobec innego piszącego książki blogera, czy tylko niezamierzona zbieżność?
http://multibook.pl/pl/p/Piotr-Wielgucki-Berek/3202
Piotr Wielgucki, Berek, wydawnictwo Prohibita 2013
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 6216 odsłon
Komentarze
Z Twittera Matki Kurki
24 Października, 2013 - 17:25
Kontrowersje.net @kontrowersje 5 min
#Berek Na niepoprawni.pl pojawiła się recenzja powieści "Berek" http://niepoprawni.pl/blog/3/malowany-berek …. Jestem wściekły, bo lepiej bym tego nie napisał.
Re: Z Twittera Matki Kurki
24 Października, 2013 - 20:28
dzięki :)
Budyniu
1 Listopada, 2013 - 23:34
Jeśli możesz, wykasuj to "image" na końcu, bo niektórzy biorą to za nick autora recenzji:)
Pozdrawiam!
Re: Budyniu
3 Listopada, 2013 - 09:26
...kiedyś tam była okładka książki, zaraz na to spojrzę.