Pełna zgoda z Józefem Oleksym

Obrazek użytkownika gw1990
Kraj

Za nami trzy lata trudnej prezydentury. Mimo kilku głupich wpadek, błędów urzędników kancelarii prezydenta - oceniam ją pozytywnie. Lech Kaczyński to najlepszy prezydent po 1989r. W Polsce nie ma problemu z kompromitującą się głową państwa, jak niektórzy z uporem maniaka próbują twierdzić i widzą wszędzie tam, gdzie nie trzeba, winę prezydenta.

Pisząc nawet na blogu, nie trudno oprzeć się wrażeniu, że ludzie mają za złe Kaczyńskim, że w ogóle istnieją. Przez otoczkę medialną, nagonkę, trwającą od początku lat 90., ludzie bezkrytycznie ufają środkom masowego przekazu, które nieraz na siłę próbują kompromitować Kaczyńskiego. Pierwszy raz w życiu przyjdzie mi się zgodzić z Józefem Oleksym, który chyba parę spraw na święta przemyślał:

"Lech Kaczyński nie zasługuje na taką nienawiść. To poważny problem, bo mamy do czynienia z procesem dezawuowania jednej części władzy wykonawczej i dowartościowywania drugiej ponad miarę."  

Obecna głowa państwa jest dla środowisk III RP i mediów, które ją uwielbiają, niekorzystnym graczem. Za dużo rzeczy mówi wprost, a do tego nie da mu się zarzucić braku rozumu i wykształcenia, aby całkowicie go ośmieszyć. Zwolennik lustracji i dekomunizacji nie ma łatwo w polityce. Co dopiero na najwyższym urzędzie? Dlatego w każdym momencie, wpadce, należy wbić mu szpilę. Środowisko Donalda Tuska jest dla tych środowisk korzystniejsze, bo bierne. Obecny premier idzie wyznaczoną linią od "obalenia" komunizmu, czego wyraz dał przy obaleniu rządu Olszewskiego. Nie jest to wbrew pozorom odsmażany kotlet - rozwalenie tamtego gabinetu uśmierciło lustrację. Później nikt, poza PiS, ale w kiepskiej formie, już się za nią nie wziął. Tusk uczestniczył w ważnych wydarzeniach dla tamtych elit i nadal ich broni, atakując historyków. Kaczyński jest zupełnie inny - zagraża wpływom tych środowisk, bo od zawsze był przeciwieństwem Tuska. Stąd ta kampania nienawiści w mediach, czego można doświadczyć później w elektoracie "antypisowskim", o czym mówi Oleksy:

"Dokopywanie Kaczyńskim stało się politycznie poprawne i bardzo modne, a antypisizm urósł do rangi ideologii. Coraz bardziej popularna jest teza, że samo istnienie braci Kaczyńskich to tragedia dla kraju".

Prezydentura Lecha Kaczyńskiego do łatwych nie należała. Niepokoje w koalicji PiS-LPR-Samoobrona, które później doprowadziły do jej zerwania na skutek tzw. afery gruntowej, potem wybory wygrała Platforma Obywatelska i zaczęły się kompletne schody. W politycznych utarczkach większą winą należy obarczyć kancelarie: premiera i prezydenta. Tylko, że należy oddać sprawiedliwość - w sprawach Gruzji, Tusk nie wypowiedział się jednoznacznie i twardo, jak oczekiwałbym po premierze rządu. Poszedł jednym głosem z Rosją, zupełnie inaczej niż prezydent. I drugi przykład, który zaważył na mojej ocenie, który z polityków więcej skłóca i nie chce współpracy z drugim. Otóż feralny szczyt unijny sprzed 2 miesięcy. Ta wojenka, kto ma jechać na szczyt, zakończyła się klapą Tuska i jego kancelarii, gdy nie ta użyczyła prezydentowi samolotu. Kaczyński niedawno zrobił coś odwrotnego i wcale nie przypisywał sobie tego za zasługę - chwała mu za to.

Należy obiektywnie spojrzeć na obecną prezydenturę. Więcej o niej samej już pisałem, dziś skupiam się na kampanii "antykaczory" i "antypisiory", która szczególnie w okresie świąt nie powinna mieć miejsca. Tym bardziej, że niektórzy politycy w partii rządzącej, której elektorat uważa się za inteligencki, przeginają w czasie świąt. A żeby było dowcipnie, to są jeszcze z tego powodu usprawiedliwiani - często przywoływany jest wtedy Lech Kaczyński. Co ma piernik do wiatraka w takich sytuacjach ?  

Brak głosów