Źródła współczesnej tyranii

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

O Piłsudskim mówi się, że wysiadł z pociągu od nazwą "socjalizm" na przystanku niepodległość. On wiedział co robi, nie było w tym żadnej pomyłki. O współczesnie rządzących Polską można powiedzieć odwrotnie - im się wszystko pomyliło - najpierw pomylili perony a potem pomylili pociągi. Wydawało się im, że z peronu pod nazwą "demokracja" odchodzi pociąg do stacji "kapitalizm produkcyjny" ale pomylili perony, i z peronu pod nazwą "liberalna demokracja" wsiedli do pociągu, ktory ich powiózł do stacji "konsumpcjonizm".

Poczytajmy, co o tym mówi Benjamin Barber w książce "Skonsumowani":

"Marketerzy zmienili Piotrusia Pana w swojego Szczurołapa z Hamelin, udając, że chcą wyzwolić młodych od ograniczeń dyscypliny narzucanej im przez dorosłych - w rzeczywistości poddają ich dyscyplinie rynku. Szczurołap z Hamelin wywabił ze wsi dzieci, ponieważ ich rodzice nie chcieli mu zapłacić za wypłoszenie szczurów. Szczurołap z rynku zwabia dzieci, których rodzice odgrywają rolę "strażników", przeszkadzających wprowadzeniu ich do przybytku konsumpcji. Współczesny rynek, wzorem Szczurołapa, udaje, że chce nadać więcej władzy dzieciom, które uwodzi, wmawiając im, że warunkiem jest odebranie władzy ich rodzicom. Dzieci uwolnione od zaborczych rodziców zostają w rzeczywistośći uwięzione we wszechwładnym centrum handlowym młodocianego umysłu.
/.../
Jednakże dzisiaj, kiedy złe strony państwa są powszechnie zauważane, a zalety rynku przyjmuje się tak bezkrytycznie, większy niepokój budzi niewidzialny paternalizm reprezentowany przez reklamodawców i merchandiserów konsumpcyjnego kapitalizmu. Ci przebiegli rzecznicy etosu infantylizmu - podobnie jak dawniejsi celebransi dobroczynnego państwa - twierdzą, że "oswobadzają" dzieci z więzi z rodzicami w imieniu autonomii, podczas gdy w rzeczywistości sami zajmują miejsce rodziców, kształtując gusta dzieci i wytyczając nowe trendy, ze "złowrogimi skutkami", tym bardziej niebezpiecznymi, że są "stopniowe,pośrednie i niewidoczne".
/.../
W rezultacie powstaje bardziej dziecinna, mniej wolna i mniej zdyscyplinowana cywilizacja - nie "zanik dzieciństwa", ale zanik dorosłości, ponieważ dzieciństwo przynosi gospodarce konsumpcjonizmu o wiele większe zyski.
/.../
Wszechobecny etos infantylizacji nie jest jednak jedynym czynnnikiem, jaki daje znać o sobie w naszej epoce hiperkonsumpcjonizmu. Zrodził pokrewne ideologie, a zarazem został przez nie wzmocniony - są to między innymi prywatyzacja, kult marki i totalny marketing, które wspierają konsumpcjonizm i mają znaczny udział w szerzeniu infantylizacji. Najważniejszą z nich jest ideologia prywatyzacji, nowa, żywotna forma tradycyjnej filozofii leseferyzmu, przedkładającej wolny rynek nad interwencję rządu i kojarzącej wolność z dokonywaniem osobistego wyboru na taką modłę, jak czynią to konsumenci. Ideologia prywatyzacji w swoim najnowszym wydaniu wymierzona jest bezpośrednio w sferę publiczną oraz w te demokratyczne filozofie, które wytworzyły typową dla ostatniego stulecia rozważną równowagę między kapitalizmem a suwerennością ludu. Dla obywateli ma to fatalne skutki.
/.../
Tymczasem libertarianie i zwolennicy prywatyzacji, działając w imieniu abstrakcyjnej wolności jednostki, wypaczają i podkopują prawdziwą autonomię, ponieważ, jak dowodziła Hannah Arendt:"Wolność polityczna bowiem, mówiąc ogólnie, albo oznacza prawo do >>uczestnictwa w rządzeniu<<,albo nie oznacza nic."
/.../
Dzisiaj jednak idea, w myśl której wolnymi są tylko prywatne osoby i wyłącznie osobiste wybory konsumentów liczą się jako autonomiczne, okazuje się atakiem nie na tyranię, ale na demokrację. Nie podważa bezprawnej władzy, jaką niegdyś sprawowali nad nami tyrani, ale władzę legalną, za pomocą której sami wspólnie próbujemy się rządzić.
/.../
Pod koniec XIX wieku zarówno Europejczycy, jak i Amerykanie pojęli, że rola rządu polega na zapewnieniu warunków potrzebnych do rozwoju kapitalizmu, które system ten, pozostawiony samemu sobie, nieuchronnie niszczył (słynne sprzecznośći kapitalizmu).
/.../
Wygląda na to, że (współcześni neoliberałowie) uznali, iż państwo demokratyczne, w schyłkowym okresie przymusowego konsumpcjonizmu, stanowi przeszkodę dla etosu infantylizmu i ideologii prywatyzacji, niezbędnych by dać konsumentowi stałe zajęcie.
/.../
Współczesny tyran liczy na to, że przeszkodzi nam w osiągnięciu celów, wypaczy nasze zamierzenia, przeformułuje nasze priorytety. Nie jest nim demokratyczna większość ani dobro publiczne, lecz ten, który wymusza potrzebę sprzedawania, będącą cechą konsumpcjonistycznego kapitalizmu. Instrumentem tyrana nie jest państwo, ale rynek, którego wolność tak wychwala.
/.../
Nie da się zabezpieczyć wolności, która nie opiera się na moralnych ograniczeniach, a co za tym idzie, edukacji i obywatelskim uczestnictwie."

Jak widać z rozmaitych lektur czy to w tygodnikach czy w sieci, w polskiej polityce i myśli o polityce zieje spora czarna dziura w postaci braku refleksji nad tym, co opisuje Barber i nad konsekwencjami tych zjawisk dla Polski i polskiej polityki.

Brak głosów