Unijne utopie i ich koszt

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Chodzi za mną cały czas jedna liczba i spokoju mi nie daje - 170 000. Tyle stron, podaję to za Rogerem Scrutonem, liczy sobie prawodawstwo unijne. Nie do wiary. A dlaczego nie 170 ? Ale i to można uznać za zbyt dużo. A czemu nie 17 ? Ostatecznie, stosując zasadę pomocniczości, UE powinna odnosić się tylko do tych sfer, w ktorych nie może funkcjonować prawodawstwo krajowe, więc obszar wspólny, dość ogólnikowy nie powinien być aż tak obszerny.A poza tym na jednej stronie, przy poszanowaniu logiki i informacji można zmieścić bardzo dużo.

Unia stanowczo posunęła się zbyt daleko. Poza tym funkcją prawa jest zakazywanie, gdy tymczasem UE mnoży drobiazgowe nakazy co z prawem ma niewiele wspolnego. Wygląda na to, że niedemokratyczna biurokracja unijna ma ambicję kształtowania całkiem innego niż dotychczas świata wg swojego widzimisię, odgórnie, podczas gdy naturalne mechanizmy społeczne, rynkowe czy demokratyczne mają naturę oddolnych konsensualnych procesów rozwiązywania lokalnych konfliktów i zawierania kompromisów. UE stawia to wszystko na głowie.

Popatrzmy na to od strony logicznej. Niezależnie od tego czy państwo jest duże czy małe,czy ma liczną populację czy nie, ludzie wszędzie wchodzą w te same relacje, więc liczba typów relacji pozostaje stała, constans. Co za tym idzie liczba regulacji powinna być taka sama, niezaleznie od wielkośći państwa i liczebności populacji. Tymczasem obserwujemy gigantyczny, nieproporcjonalny do niczego rozrost unijnych regulacji. Jest to skandaliczne nadużycie ze strony biurokracji służącej jedynie własnym interesom i redukującej naszą wolność.

Jest jeszcze drugi aspekt tej kwestii, kwestii relacji, ktore mają być regulowane. Ich bliskość, bezpośredniość, ograniczoność dystansowa, co wiąże się z odczuwanniem więzi emocjonalnej wływającym na chęc respektowania albo odwrotnie, duży stopień sformalizowania, szeroki zakres obejmowania i duży dystans cechujący organizacje hierarchiczne i zbiurokratyzowane. Ten aspekt sprawia, że ludzkie relacje są ograniczone pod względem zasięgu terytorialnego jak i osobowego (słynna liczba 150) i nie mogą sięgać zbyt daleko i obejmować zbyt wielkiej lośći osób i że mają automatyczną tendencję do różnicowania się - tak właśnie powstają różnice kulturowe w lokalnych środowiskach. Tylko sformalizowane relacje o charakterze biurokratycznym mogą obejmować duże populacje, ale nie są one tak pociągające dla jednostek by się z nimi utożsamiały emocjonalnie i z tego względu nie mogą być źródłem prawdziwych wartości.

A jako że istnieje ta bariera terytorialna i liczbowa, pojawiają się problemy z komunikacją - nie można wszystkich komunikatów wysyłać na dowolnie duże odległości i z tą samą mocą i adresować je do wszystkich. Nie można nawiązywać bezpośrednich kontaktów na dużą odległość i ze wszystkimi - górna granica to owe 150 osób.

A Utopijny projekt unijny te zasady lekceważy.

Brak głosów