PO to nie partia polityczna, to towar czekoladopodobny

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

W związku z rozmaitymi polemikami, jakie miałem okazję prowadzić,i nastawieniami emocjonalnymi jakie mogłem zaobserwować w trakcie tych polemik, chciałbym zauważyć,że partia to nie Angelina Jolie czy inna Keira Knightley, co ma mi się automatycznie podobać, lecz narzędzie do wykonywania pewnych prac politycznych, a nie idol czy święty obraz by przed nim klękać lub bić czołem.

Jeżeli partia wywiązuje się dobrze ze swych obietnic, programu i politycznych zobowiązań wobec wspólnoty narodowej, nie ma przeciwskazań dla uznania a nawet entuzjazmu. Jeśli nie, to won, za Don.

Partie polityczne stanowią przybliżoną reprezentację rozmaitych odłamów elektoratu i ich interesów, ale gdy są przy władzy muszą zmienić kierunek i reprezentować interes ogólnonarodowy i rację stanu. Popatrzmy na Platformę - nie reprezentuje ona jakiegoś konkretnego programu politycznego - jest w niej Arłukowicz z lewicy,Mężydło z PISu, Rostowski znikąd czy Gowin od konserwatystów. Problem jest z tym czy reprezentuje ona jakiś konkretny elektorat. Tu możemy powiedzieć,że i tak i nie. Jest organizacją ludzi władzy i reprezentuje nie tyle elektorat ile establishment postkomunistyczny, ktory trudno uznać za zwyczajny, neutralny elektorat, bo jest władzą zasadniczą choć ukrytą. Nie jest więc partią stricte polityczną. PZPR też nie był partią, mimo iż miał to w nazwie, bo "partia" oznacza "część" a Platforma tak jak PZPR ma ambicję zawładnąć całością.

PO i jej rozmaite emanacje i odnóża to rodzaj politycznych (brak tu mi właściwszego słowa) wiosek potiomkinowskich na użytek naiwnych wierzących w demokrację. Podobnie jest w Rosji. Tam jest putinowska partia władzy, a obok jakieś partyjne wioski potiomkinowskie, takie jak Ludowo-Demokratyczna Partia Żirinowskiego w roli koncesjonowanej partii opozycyjnej.

Odpowiednikiem tej partii jest u nas Ruch Palikota, odrost od Platformy, czysta wioska potiomkinowska, o wielu celach, z ktorych jednym jest trzymanie w szachu SLD, by się nie oddaliło zanadto od establishmentu. Powtarza się więc, bo jakżeby mogło być inaczej, to co znamy z peerelu, ale w wersji nieco ulepszonej. Repertuar działań i manipulacji jest przecież ograniczony. W peerelu była władza w postaci PZPR a przy niej atrapy, "stronnictwa sojusznicze" takie jak ZSL czy SD, przeznaczone do czuwania nad chłopstwem i tzw.prywatną inicjatywą.

Brak głosów