Tak, tak, kultura bez kongresów się nie obędzie

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Wszyscy pastwią się nad Europejskim Kongresem Kultury zwołanym we Wrocławiu i nad ministrem Zdrojewskim.Czemu miałbym odmówić sobie podobnej przyjemności ?

Najpierw zadajmy sobie, by ustawić ewentualną odpowiedź we własciwej perspektywie, pytanie, ktore w gruncie rzeczy odpowiedź czyni zbędną: Czy ktokolwiek słyszał o kongresie kultury,powiedzmy, włoskiej,angielskiej czy amerykańskiej ?

Ja nie słyszałem.Tym dziwniejszy, dziwniejszy do kwadratu, wydaje się pomysł kongresu kultury europejskiej. Żeby tę bzdurność uwypuklić pomyślmy sobie o kongresie kultury azjatyckiej lub afrykańskiej.

Jeżeli przyjrzymy się wcześniejszym przypadkom tego rodzaju, to jasne jest,że jest to specjalność reżimów totalitarnych wykorzystujących tego typu imprezy do celów manipulacji społecznej. Wyjaśnienie uzupełniające może być takie, iż POlacy, jako nacja poddana wpływom kolonialnym podatni są na manipulacje związane z kompleksem niższości.To z kolei budzi niewiarę we własną kulturę i potencjał , i nieumiejętność wykorzystania własnych zasobów kulturowych. I w ten sposób powstaje błędne koło wzmacniane takimi imprezami.

Co zaś najważniejsze to fakt,iż kultury nie tworzy się na sabatach biurokratyczno-zjazdowych lecz w ciszy pracowni artystycznych. Natomiast pamiętać należy o roli mecenatu w rozpowszechnianiu kultury. I popatrzmy pod tym kątem na głównego mecenasa w Polsce, czyli na instytucje publiczne, państwowe. Czy promowanie Powiatowego i szamana Belzebuba to jest właśnie ten mecenat ?

Brak głosów