Ministerstwo Bulwersacji i Dywersji Narodowej

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Poświęciłem sporo notek kwestii reagowania na zachowania chama. Prawda jest prosta lecz brutalna - cham rozumie tylko jeden rodzaj języka i takim językiem jedynie można się z nim dogadać. Po prostu trzeba dać mu w mordę. Czytam w rozmaitych pismach, a dzisiaj, choć nie tylko dzisiaj, przykładowo w "Rzeczpospolitej"

http://www.rp.pl/artykul/956150,994528-Teczowy-podrecznik.html

o tym, co się wyrabia w Ministerstwie Edukcji a właściwie Ministerstwie Bulwersacji Narodowej, takich lub siakich podręcznikach, o takich czy innych programach i bulwersujących pomysłach. A tu powinniśmy pamiętać o innej prostej zasadzie - "zaszyj dziurkę póki mała" i ta zasada od lat jest przez społeczeństwo, i zainteresowane konkretnymi problemami grupy społeczne, lekceważona. Społeczeństwo jęczy, narzeka ale nic nie robi, a za chwilę zbudzi się z ręką w nocniku. Trzeba sobie uświadomić, że przyczyny mają charakter systemowy i dotyczą wszystkich bez wyjątku, choć lemingom, oczywiście, może wydawać się inaczej.

Cham ma aspiracje do sprawowania rządu dusz i władzy nad nami. Więc należy go tych złudzeń pozbawić. Nie można liczyć na możliwość przekonania chama do swoich racji, bo cham to jest cham, arogant i ignorant, żadnych argumentów nie przyjmie. Jest tylko jedno cywilizowane rozwiązanie - okupacja budynku odnośnego ministerstwa, bo tylko taki argument - w tym przypadku argument miękkiej siły na nich działa. Cham ustępuje jedynie przed siłą w jakiejklwiek postaci. Ale nie wykluczałbym absolutnie argumentu twardej siły, bo pewne granice ludzie władzy przekroczyli i tu własciwym argumentem może okazać się tylko kałasznikow i tego trzeba być ŚWIADOMYM.

Ale po kolei, najpierw perswazja, potem miękka siła, jeśli to nie pomoże, twarda siła. I nie należy ulegać iluzji, że to się samo jakoś, dzięki gadaniu w necie, jakoś rozwiąże, bo lata 1980-81 i 1989 pokazały dokładnie, z kim mamy do czynienia.

Brak głosów