Leszek Miller - kryptokaczystą ?

W nawiązaniu do jednego z moich wcześniejszych postów dotyczących analiz Rafała Ziemkiewicza stanu świadomości pewnych segmentów elektoratu wspierających Platformę,chciałbym przytoczyć fragment rozmowy Leszka Millera, którego trudno podejrzewć o propisowskie odchylenie, z braćmi Karnowskimi w "Uważam rze":

"Zgoda, ale jednak, panie premierze, każda z tych afer, przez którą suchą stopą przechodził Tusk, pana jako
premiera wywróciłaby trzy razy, tak samo jak Kaczyńskiego czy Buzka.

Tak. Ludzie na wiele rzeczy zobojętnieli. To, co dziesięć lat temu budziło oburzenie, co było zapalnikiem
powodującym eksplozje, dziś traktowane jest jako standard. Jeżeli ujawniane są kolejne przykłady nepotyzmu, to odnoszę wrażenie, że ludzie niespecjalnie się oburzają. Raczej myślą sobie tak: jak dobrze byłoby mieć takie dojście, takie znajomości, kontakt, by załatwić posadę sobie lub dziecku.

Profesor Zdzisław Krasnodębski nazwał władzę PO "rządami zbiorowego przekupstwa". Choroba jest głębsza, niż się wydaje ?

Głębsza. Inne jest często myślenie. Od kiedy wybuchła afera Amber Gold, rozmawiałem z wieloma ludźmi. Wydawało mi się, że podzielą mój odruch, że trzeba szukać zabezpieczenia przed takim oszukiwaniem ludzi, że jest to obowiązek państwa. Ale często słyszałem coś innego: "O co chodzi ? To, że ktoś ryzykuje, to jest jego sprawa. Jak można żądać byśmy na to płacili ?"

A więc Leszek Miller podziela moją opinię, że mamy do czynienia z chorobą, z patologiami. Konkretnie z systemem funkcjonalizowanych patologii. Co przeraża, to fakt, że patologie są traktowane przez przeciętnych ludzi jako norma, no ale to wynika z natury systemu, że bazuje na jednostkowych normach, spatologizowanych czy też nie.