"Lemingi - klucz do władzy". Czyżby ???

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

]]>http://www.rp.pl/artykul/9157,1111382-Lemingi--klucz-do-wladzy.html?p=2]]>

Autor ma rację, jeśli popatrzymy na problem polskiego społeczeństwa z wąskiej, partyjno-wyborczej perspektywy. Ale mam pewną wątpliwość odnośnie trafności frazy, że to "lemingi stanowią klucz do władzy", bo trzeba na władzę spojrzeć szerzej, a wtedy okaże się, że realnym kluczem do władzy dysponuje establishment, a wtedy rola lemingów wygląda inaczej. Lemingi są jedynie języczkiem u wagi, a zasadniczy wpływ na wagę ma jej operator - establishment postkomunistyczny. Żeby rozgryżc lemingi trzeba przeprowadzić precyzyjną antropologiczną, socjologiczną i kulturową analizę funkcjonowania tej grupy społecznej a tu istotny jest zwłaszcza wpływ popkultury, o czym pisałem w notce na temat "sojuszu filistra z buractwem".

 zetjot.salon24.pl/149369,sojusz-filistra-z-buractwem  

Trzeba przede wszystkim usunąć dźwignię dającą establishmentowi wpływ na lemingi. Bo propozycja by PIS wymyślił coś, co trafi do lemingów bezpośrednio, jest czymś na kształt kwadratury koła. Do umysłu leminga bowiem mogą trafić tylko iluzje i złudzenia, a nie sądzę by Kaczyński był skłonny do tego rodzaju działań politycznych, bo musiałby wejść w buty Tuska.

Moim więc zdaniem rozwiązanie problemu lemingów wymaga opracowania taktyki, a właściwie zestawu kilku taktyk bazujących na wykorzystaniu fenomenów popkulturowych, by, z jednej strony, trafić do mentalności leminga, a, z drugiej strony, zminimalizować wpływ leminga na proces wyborczy, co, zdaje mi się, wychodzi na to samo.. Potrzebna jest też strategia wyprowadzenia lemingów poza wąski krąg pokultury, bo bez tego nie da się z leminga zrobić obywatela. Bo taki jest podstawowy problem - leming nie jest obywatelem, on nie jest tym zainteresowan i to jest clou problemu. 

Brak głosów