Euro i lemingi czyli eurodurnota w akcji
Są takie miejsca na medialnej mapie gdzie najłatwiej można dostrzec mielizny popkulturowego widzenia rozmaitych zjawisk. Takim miejscem jest Trójka gdzie wyraźnie ścierają się rozmaite sposoby interpretacji wydarzeń. Lemingi widzą wszystko przez okulary popkultury, sprowadzające wszystko do jednego wymiaru - cool v. obciach. Jak do tej pory euro było cool ale kryzys zaczyna wprowadzać zamieszanie w tym uproszczonym obrazie świata.
Buractwo nie wie co mówi, nie potrafi też kojarzyć informacji z różnych źródeł. Jeśli buractwo nie kojarzy skutków wprowadzenia liberalno-lewicowego projektu tzw. wychowania seksualnego w szkole np. angielskiej ze wzrostem ilości nastolatek w ciąży to nigdy niczego nie zrozumie.Tym bardziej jeśli to będzie dotyczyć sfer znacznie bardziej abstrakcyjnych jak polityka czy ekonomia.
A wtedy pojawiają się w mediach takie kwiatki jak w przypadku dyskusji o celowości wprowadzenia euro w Trójce. Facet, często jeżdżący na Słowację w celach rekreacyjnych, stwierdza co następuje:
"Zawsze było tam pełno Polaków, ale gdy na Słowacji wprowadzono euro, Polaków wymiotło. Gdyby było euro nie byłoby problemu".
Rozumiecie państwo co facet miał na myśli ?
Oto Polacy nie skorzystali z drogiej oferty, wybrali co innego bo mieli wybór. Gdyby było euro, skorzystaliby z
drogiej oferty bo wyboru by nie było. Facet proponuje ograniczyć wolność wyboru.
Tak myślą lemingi.
Jeśli chodzi o kwestię euro, to , moim zdaniem, nie jest to problem ekonomiczny,a pośrednio świadczą o tym
polityczne i ideologiczne manewry towarzyszące tej kwestii.Jest to problem systemowy,problem sterowania.
Własna waluta jest narzędziem pozwalającym na elastyczne reagowanie na zmienne, nieprzewidywalne warunki gospodarowania a utrata tego narzedzia niszczy sens gospodarności. Należy pamietać o tym,że warunki gospodarowania kształtuje oddolna, wolnorynkowa, nieprzewidywalna, spontaniczna przedsiębiorczość indywidualna a nie odgórna działalność biurokratyczna. Jest granica liczbowa, po przekroczeniu której system staje się niesterowalny, jak imperium rzymskie czy sowieckie. Tak więc euro okazuje się narzędxziem centraliastycznego sterowania gospodarką na ogromną, nierealistyczną skalę
Rezygnacja z własnej waluty to oczywiste samobójstwo motywowane albo interesami personalnymi,partyjnymi ale nie politycznymi, gdyż polityka to troska o dobro wspólne, która ma tradycyjnie charakter ograniczony, narodowy. Nie jest ona w żaden sposób związana z interesem biurokratycznych organizacji ponadnarodowych.
Niewątpliwie euro ma zalety dla pewnych grup spolecznych, ale patrząc systemowo jest to rozwiązanie błędne. Ma ograniczone zalety gdy system jest względnie stabilny ale ta stabilność może się łatwo przekształcić w
stagnację.Rozwój może być tylko oddolny, choć może być dodatkowo stymulowany i ma charakter przypadkowy i nieprzewidywalny. Bezwarunkowo "za" są demagodzy i utopiści bredzący o "europejskości" i"wspaniałej, świetlanej przyszłości". No bo to jest cool.
To były moje impresje sprzed kilkunastu dni. Ale przeglądając Rzepę, trafiłem w czwartkowym numerze z ubiegłego tygodnia na ironizujący felieton Zaremby pt." Co Tusk wie o euro ?", który wyraża te same wątpliwości, które podzielam i ja.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 572 odsłony