Nowe miliardowe kary dla przedsiębiorców. Urzędnicy zacierają łapki.

Obrazek użytkownika 2-AM
Gospodarka

Temat dotyczy ustawy o gospodarowaniu odpadami i drakońskich kar jakie zawisły niczym miecz Damoklesa nad przedsiębiorstwami. To kolejny artykuł z serii „głupsze niż ustawa przewiduje”.

Wspólnym mianownikiem opisywanych wydarzeń poza nie przeciętnym poziomem urzędniczego debilizmu i towarzyszącej mu złośliwości są wysokie kary dla pechowców, którzy w porę nie zorientowali się w zastawionej na nich pułapce. Tym razem sprawa dotyczy bardzo poważnych pieniędzy o jakie najpewniej niedługo wzbogaci się nasz dziurawy budżet (kwestia tylko do ustalenia czy centralny czy lokalny gminny - z analizy treści ustawy wynika że marszałkowski ) kosztem „frajerów”, którzy dali się podpuścić czyli przedsiębiorców.

Chodzi o sławetną już nowele ustawy o gospodarowaniu odpadami (pełna nazwa legislacyjnego potworka: „ustawa o zmianie ustawy o odpadach oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. Nr 28 poz. 145, dalej "nowelizacja"))”, której nowelizacja z dnia 22 stycznia 2010 weszła w życie dokładnie rok temu tj. 12.03.2010. Ustawa przewiduje że każdy przedsiębiorca, który produkuje odpady odpowiedniego typu i ilości (np. właściciel warzywniaka, któremu zostają kartony po dostarczonym towarze) musi przedłożyć urzędnikom do akceptacji zaświadczenie z planem gospodarowania odpadami [ * ] . Np. w planie oświadczy że pozostałe po codziennym prowadzeniu biznesu 3 kartony będzie zjadała jego żona w ramach utylizacji odpadów a 2 drewniane uszkodzone palety zheblują siekaczami jego własne dzieci. Jeśli urzędnikom ten plan się spodoba mogą go zaakceptować co pozwoli przedsiębiorcy „produkować odpady” czyli normalnie funkcjonować. Nie będziemy się zbytnio rozwodzić jakie będą konsekwencje gdy urzędnik rozpatrujący wniosek nie zaakceptuje naszej koncepcji utylizacji odpadów – najpewniej nie pozwolą wtedy firmie rozpocząć funkcjonowania lub wystąpią o zamknięcie interesu.

Jednak najciekawsze jest to że za nie złożenie w terminie przez przedsiębiorcę do odpowiednich urzędów stosownych eko-świstków przyjdzie zapłacić karę i to nie lichą. Wystarczy dzień spóźnienia i kara wynosi 10 tyś złotych. Żeby było ciekawiej zatwierdzona nowela zaczęła obowiązywać 12.03.2010 a już 19 dni później minął termin składania wspomnianych wniosków (czy jest jakiś normalny kraj – ma się rozumieć poza krajami „demokracji ludowej” – gdzie w taki m trybie wprowadza się ustawy niosące tak znaczne konsekwencje finansowe ?) . Co ciekawe niektórzy przedsiębiorcy żyją w nieświadomości i lada dzień zapłacą karę ale już w wysokości 20 tyś. złotych. Tak się stanie jeśli nie złoża wspomnianego eko-świstka do 15.03.2011 w którym rozliczą gospodarkę odpadami na rok 2011. W takim przypadku mają „jak w banku” że kara będzie podwójna. Ustawa nie przewiduje jakiejkolwiek taryfy ulgowej czy możliwości odstąpienia od nałożenia kary przez urzędnika. Pierwsze ofiary „eko-pułapki” już są i pierwsze plajty również. Jak donosi serwis BIBULA.COM na przykładzie województwa mazowieckiego wpłynęło ledwo kilka tysięcy wniosków podczas gdy powinno kilkaset tysięcy. Większość przedsiębiorców żyje w nie wiedzy bowiem nikt ich nie raczył poinformować o tej nowej zastawionej na nich pułapce (trzeba czytać samemu wszystkie dzienniku ustaw bo nie zna się dnia ni godziny gdy znajdzie się tam zamieszczony nowy przepis coś nakazujący, zakazujący albo karzący przedsiębiorcę). Ich błogi stan nieświadomości wynika również z tego że urzędników zajmujących się weryfikacją eko-świstków (przynajmniej na Mazowszu) jest za mało by wszystkich na czas powiadomić ale można być pewnym że sukcesywnie wszyscy zostaną „przetrzepani” gdyż tryby „sprawiedliwości ludowej” mielą powoli ale konsekwentnie.

Jeśli podane tu ilości przedsiębiorstw dla woj. mazowieckiego są słuszne to kary liczone będą na kilka miliardów złotych (np. 200 tyś firm zalegających za rok 2010 i 2011 to kary wynoszące skromne 4 miliardy złotych – przyznaje że ilość przedsiębiorstw ze wspomnianego Mazowsza podpadających pod ustawę jest „wzięta z powietrza” ale chodzi o ukazanie skali zjawiska, które w skali kraju może sięgać nie kilku ale kilkunastu miliardów złotych).

Jeśli ktoś sądzi że w obecnej sytuacji gdy urzędnicy zarówno szczebla centralnego jak lokalnego „wyposzczeni” przez coraz bardziej spadające „klasyczne” wpływy podatkowe zrezygnują z tej kasy to się grubo myli. Wycisną ze wszystkich zaległe 10 czy 20 tyś złotych (może i z odsetkami) nawet gdyby miało to spowodować plajtę przedsiębiorcy. Pierwsze plajty z tytułu tego podatku są już opisane w przytaczanym artykule. Dlatego jeśli ktoś powinien a nie złożył jeszcze eko-świstka za rok 2011 to ma jeszcze czas do 15.03.2011 (3 dni). Po tym okresie będzie już musiał zapłacić 20 tyś zamiast 10 tyś kary (jeśli wcześniej zapomniał i do 19.03.2010 nie złożył eko-świstka za rok ubiegły),

Ten przykład pokazuje jak kuriozalnie i szkodliwe tworzone są nowe przepisy na wyścigi wymyślane przez hordy urzędników a zatwierdzane przez sejm (posłowie w 99% nie rozumieją jakie są konsekwencje głosowania za ustawą ponieważ zwyczajowo głosują na tzw. „zająca”) lub same ministerstwa (dotyczy zmian przepisów, które nie muszą być głosowane w sejmie) . Ich bowiem głównym celem jest szkodzenie rozwojowi gospodarczemu i przy okazji wyciskanie z prowadzących działalność gospodarczą przez urzędniczą hydrę rozlicznych danin i kar poza standardowymi wynikającymi z przepisów podatkowych. Można by zapytać czysto retorycznie gdzie podział się nasz bezcenny filozof z Biłgoraja co to w ramach komisji „przyjazne państwo” i partyjnych kompanionów obiecywał zniesienie głupich i szkodliwych przepisów blokujących rozwój polskiej przedsiębiorczości. Zajęły go wielkie sprawy świata tego i komisje „przyjazne państwo” zostawił osobnikowi o dziwnie swojsko brzmiącym dla naszych uszu nazwisku Szejnfeld. Co z tego wyszło już wiadomo ..

 

 

Na zakończenie dla rozbawienia czytelników kilka sławetnych  wypowiedzi posłanki Elżbiety Jakubiak z jej wywiadu z roku 2007 - swego czasu posłanka była w PiS a dziś w nowej formacji o wdzięcznej nazwie „Forsa jest najważniejsza” tj. przepraszam „Polska jest najważniejsza”.  

Elżbieta Jakubiak: U nas uważa się, że biznes tworzy państwo, a urzędnicy państwowi je niszczą, a to oni przygotowują wielką infrastrukturę dla życia dziennikarzy, biznesu. Gdyby nie oni, gdyby nie tacy ludzie jak ja, byłby pan bez numeru dowodu, zameldowania.

Redaktor: Gdyby nie biznes, pani byłaby bez pensji..

Elżbieta Jakubiak: To nieprawda! Wypracowuję ją jako urzędnik państwowy, wydając panu zaświadczenia, by mógł pan prowadzić działalność gospodarczą, przygotowując działkę do inwestycji i tak dalej. W sumie to ja panu pozwalam pracować !

 

 

[*] - UWAGA !

W cytowanym w artykule w BIBILE fragmentów wywiadu urzędnik mówi: „Sprawozdanie muszą składać wszyscy, którzy produkują odpady i prowadzą ewidencję.” Jednak w samej ustawie w rozdziale 4 zatytułowanym „Obowiązki posiadaczy odpadów i transportujących odpady” w art. 17 pkt. 1 i 2 jest mowa o limicie odpadów wymagających sprawozdawczości (odpady nie zaliczane jako niebezpieczne powyżej limitu 5 ton ) i decyzji o zezwoleniu na ich produkcje (odpady niebezpieczne w ilości > 100kg). Z tym że 5 ton odpadów to ledwo 13 kg śmieci dziennie co sprawia że znacząca większość przedsiębiorców produkujących odpady podpada pod ustawę. Jak jest naprawdę lepiej sprawdzić osobiście i to co rychlej 

 

P.S.

Wcześniejsze artykuły z serii: "głupsze niż ustawa przewiduje" :

"Firmowa" Wigilia pracownika - urząd skarbowy żąda zapłacenia podatku od pracownika.

Korzystasz z auta służbowego? Czas zapłacić zaległe składki w ZUS od tak pozyskanych profitów.

Brak głosów