Lepiej mieć stosunek z jeżem niż 2 lata być żołnierzem..

Obrazek użytkownika 2-AM
Kraj

Tak jeszcze mawiała młodzież w czasach głębokiego PRLu. Bo męska młodzież szła "w kamasze" na 2 lata a "wybrańcy" z Marynarki Wojennej mogli liczyć na 3 lata podziwiania piękna nadmorskich krajobrazów.

Potem tj. po sławetnej transformacji ustrojowej nasza niezwyciężona armia zaczęła mieć kłopoty finansowe co objawiło się skróceniem służby wojskowej a potem i zaprzestała obowiązkowego poboru całego rocznika przenosząc go z automatu do rezerwy i posiłkując się ochotnikami. Gdy okazało się, że młodzi ludzie nie mogą zdobyć pracy, która by dała im utrzymanie o jakichś praktycznych umiejętnościach już nie wspominając a zagraniczne wyjazdy za chlebem nie osiągnęły jeszcze swego apogeum i popularności  a przy tym ich sprawność fizyczna była zadowalająca armia nie musiała martwić się o rekruta. Chętnych było więcej niż oferowani miejsc.

Jednocześnie nasi „umiłowani przywódcy” niezależnie od opcji politycznej cały czas opowiadali, że armia musi być zawodowa no i mniejsza bo tylko tak można obecnie stworzyć sprawną i nowoczesną siłę wojskową w miejsce mało użytecznego i niskokwalifikowanego narybku z poboru przymusowego.

Wydaje się że sami w to uwierzyli i żyli w tym przeświadczeniu przez całe lata "bawiąc się" przy okazji w rozliczne, często bardzo kosztowne dla polskiego podatnika  "misje pokojowe" na dalekich końcach świata.

Nagle jednak okazało się, że cała ta wspaniała zawodowa armia chyba nie spełnia w niej pokładanej roli skoro nagle i bez ostrzeżenia podjęto decyzje o uruchomieniu w trybie pilnym próbnej "branki".

Pod koniec marca 2015 wydano edykt królewsko-cesarski nakazujący niezwłoczne stawienie się do jednostek wojskowych wytypowanej, ponoć kilkuset osobowej grupy mężczyzn, do których rozesłano zawiadomienia. Po odebraniu mieli oni zaledwie 4 godziny by rzucając wszystko, że wymienimy tu tylko pracę, dom, obowiązki, dzieci, żony i kochanki, w te pędy dotrzeć do wskazanej w wezwaniu jednostki wojskowej. Należy nadmienić, że za niestawienie się na takie wezwanie można dostać wstępnie 3 lata odsiadki na koszt podatnika. Z drugiej strony może być to ciekawa alternatywa jako, że w ciupie starsi koledzy odsiadujący swoje wyroki nauczą i fachu i mądrości życiowej a przy tym w przypadku przebywania na bezrobociu nie musimy  martwić się ani o dach nad głową ani o wyżywienie a opiekę medyczną mamy na poziomie porównywalnym z posiadaczami kart typu GOLD prywatnych sieci usług medycznych  nie dostępnych dla zwykłych płatników składek NFZ.

Na podstawie w/w edyktu w podobny sposób mają być wzywane w ciągu roku do różnych jednostek wojskowych całe tysiące mężczyzn celem odbycia przeszkolenia i ćwiczeń. Co ciekawe cała operacja nie dotyczy jak podpowiadała by logika tylko osób, które odbyły już kiedyś przeszkolenie wojskowe i zostały przeniesione do rezerwy. Wzywane też mają być osoby, które nigdy takiego przeszkolenia nie odbyły gdyż przeniesiono je do rezerwy z automatu.

Po co komuś jest potrzebny "żołnierz" nie posiadający jakiegokolwiek przeszkolenia wojskowego trudno zgadnąć. Przecież taka osoba nie nadaje się do żadnej użytecznej z punktu wojska pracy poza kopaniem okopów (jeśli ma krzepę) lub obieraniem ziemniaków w kuchni (jeśli się nie pokaleczy przy tym).

Na polu walki raczej pożytku z takiej formacji nie należy się spodziewać chyba, że chodzi o zwiększenie przez tartaki produkcji jesionowych lub sosnowych „jesionek”. Co ciekawe na chwile przed ogłoszeniem branki pojawiła się inna ustawa regulująca kwestię pochówków tzw. żołnierzy nie zawodowych czyli ofiar przymusowego poboru i ochotników. Czy te 2 ukazy nie uzupełniają się jakoś w logiczną całość ?   

A może nasi włodarze wyobrażają sobie, że po kilku tygodniowym przeszkoleniu będzie można rzucić nowo wyszkolonych "polskich żołnierzy" w charakterze mięsa armatniego torującego własną piersią i ścieląc ziemię gęstym trupem w ramach tzw. "razwiedki bojem" marsz dzielnych bojców z batalionów Ajdar i Azow nacierających na pozycje separatystów/terrorystów (co kto woli) z Doniecka czy Ługańska ?

A może nasi umiłowani przywódcy planują rzucić kilka dywizji świeżego rekruta do ataku na bagnety celem wzięcia szturmem niby oddział kosynierów Kościuszki ruchomych wyrzutni pocisków Iskander rozlokowanych w ruskim Kaliningradzie ?

Co prawda tow. minister Siemoniuk dowodzący naszą niezwyciężoną armią (złośliwi twierdzą, że tak ponoć brzmi jego prawdziwe ukraińskie nazwisko) twierdzi, że wojny nie będzie  bo jesteśmy w NATO. Tu warto jednak wspomnieć odpowiedź jaką na analogiczne pytanie udzieliło słuchaczowi radio Erewań. Radio powiedziało, że wojny nie będzie ale rozgorzeje taka wojna o pokój, że nie pozostanie kamień na kamieniu..

Skoncentrujmy się jednak nad wątkiem ekonomicznym całej operacji pozyskiwania nowego jasyru na tubylczej ziemi.

Ustawa o powoływaniu rezerwistów na ćwiczenia pochodzi z późnych lat 60-tych tj. z okresu schyłku tow. Gomułki.

Generalnie zakłada ona, że można każdego zdolnego do służby powołać a ten na czas kiedy armia bierze go w jasyr dostaje u swojego pracodawcy urlop bezpłatny a po powrocie może wrócić do pracy.  To były bowiem takie dziwne czasy, że pracę mieli wszyscy a prawie całą praca była państwowa (poza praca u „badylarzy”).

Na czas powołania do wojska pracownik dostaje urlop ale urlop ten jest bezpłatny tzn. pracodawca za niego nie zapłaci pracownikowi (nie wiemy tylko co ze składką na NFZ i ZUS). Zapłacić pracownikowi ma wojsko, tylko że wojsko zapłaci powołanemu do służby standardową stawkę żołdu jaka przewidziana jest w takim przypadku - w sumie będzie to kwota zbliżona do połowy średniej krajowej.

Problem polega na tym, że czasy się delikatnie zmieniły bo nikt poza państwowa posadą na pracownika nie będzie czekał aż go armia wypuści.

Pracownik po wyjściu z wojska zostanie najpewniej zwolniony przez prywatnego pracodawcę jako już nie przydatny dla niego (w końcu za kilka miesięcy znowu mogą mu pracownika powołać do wojska a ponadto firma jakoś przetrwała bez pracownika tzn. że był on dla niej zbedny) o ile sam pracodawca przetrwa na rynku do tego czasu.

W przypadku mikro firm może się okazać, że wyrwanie w ciągu 4 godzin danego pracownika doprowadzi do upadku takiej firmy, po której pozostaną tylko długi do spłacania. Ot wyobraźmy sobie, że firma ma wykonać jakąś pracę na co zawarła umowę, jeśli jej nie wykona na skutek np. utraty pracowników powołanych do wojska to będzie musiała zapłacić odszkodowanie, które może ją zrujnować. W takim przypadku powołany do wojska pracownik nie będzie gdzie miał powrócić do pracy po skończeniu służby. Gorzej jeśli to on jest właścicielem firmy bo po wyjściu wsadzą go do ciupy i zlicytują do ostatniej koszuli za długi jakie powstały w czasie gdy on poznawał tajniki obierania ziemniaków i pichcenia grochówki.   

Podobnie w nieciekawej sytuacji znajdują się posiadacze tzw. "umów śmieciowych" czyli umów o dzieło czy zleceń. Oni nie są w żaden sposób chronieni gdyż urlop im się nie należy, jako że nie pracują na etacie. Dodatkowo jeśli  w swoich umowach z firmą, dla której pracują mają klauzule, które przenoszą na nich roszczenia z tytułu nie wykonania przez nich pracy, do której się zobowiązali to sytuacja zaczyna być dramatyczną. 

Oczywiście nasza wspaniała armia nie ma ani ochoty ani możliwości by zapłacić powołanemu do służby odszkodowanie z tytułu utraconych korzyści bo jeśli ktoś np. zarabiał lepiej niż średnia krajowa a dostanie w ramach żołdu ledwo którąś tam część swoich co miesięcznych poborów to będzie on stratny na tej operacji.

Pół biedy jeśli człowiek ten nie miał żadnych zobowiązań bo jeśli ze swoich poborów musiał utrzymywać rodzinę, płacić rachunki czy raty kredytu mieszkaniowego to może okazać się, że żołd nie pokryje mu nawet raty kredytu hipotecznego. Jakie będą tego konsekwencje ?

Ano oczywiste i dość przykre. Jeśli nie zgromadził on oszczędności które pozwoliły by jego rodzinie pokryć wszystkie zobowiązania, na które nie wystarczy otrzymywany żołd wpadnie on w szybką spiralę zadłużenia. Jeśli powstaną zaległości w spłacie rat kredytu hipotecznego bank bardzo szybko wypowie kredyt a po 30 dniach do domu zastuka sympatycznie uśmiechnięty komornik, który w zamian za 15% prowizje zlicytuje po najniższych stawkach mieszkanie czy dom dłużnika wyrzucając przy okazji jego żonę i dzieci na przysłowiowy bruk. Nikogo nie będzie interesowało, że dług powstał bo chłopa przymusowo wzięli „w kamasze” w związku czym utracił on możliwość zarobkowania i regularnego spłacania swoich zobowiązań. Nieszczęśnicy zadłużeni we franku szwajcarskim nie pokryją ze sprzedaży mieszkania długów względem banku nawet jeśli spłacali go od 10 lat. Po prostu dziś wartość zadłużenia wyrażona w PLN jest 2 razy większa niż gdy brali kredyt przy czym wartość mieszkania spadła.

Zatem nawet jeśli nasz dzielny gieroj wyjdzie cało po odbytym przeszkoleniu/służbie wojskowej może okazać się, że jest dłużnikiem ze zlicytowanym majątkiem, pozbawionym dachu nad głową, z rodziną szwędającą sie po przytułkach i bez możliwości znalezienia pracy która pozwoli mu jakoś związać koniec z końcem.

Jak mawiał pewien Mędrzec Europy "OTAKE Polske walczyłem .."     

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)

Komentarze

Bardzo dobrego 5 lat. Tylko na takich mozna polegac na polu walki. Taki da sobie rade i w zyciu cywilnym. To co tutaj piszesz swiadczy tylko o tym ze mamy przy wladzy w Polsce idiotow.

Rozaniec, karabin, Bog, Honor i Ojczyzna.

Vote up!
4
Vote down!
0

casey

#1471326

A kiedy po 89 roku mielismy normalnych?Kiedyś malowali trawę na zielono i obecnie malują.

Vote up!
2
Vote down!
0

Jeszcze zaświeci słoneczko

#1471371