Superbohater jakiego Polska potrzebuje
Obudził go niesłychany ból głowy, który nasilił się po otwarciu oczu i prawie zamienił w głośny wrzask.
A raczej, tak by się z pewnością stało, gdyby nie to, co działo się z jego językiem.
- To jakiś koszmar – pomyślał Generał, czując słodki zapach krwi.
- To nie koszmar szmato, to rzeczywistość – odpowiedział głęboki, chropowaty głos schowany za słońcem.
- Kurwa jebana, co się dzieje? – miało być na głos, ale wyszło tylko jakieś charczenie i bełkot.
- Torturujemy cię chuju. A jeśli zapragniesz byśmy przestali to pomyśl. Pomyśl gdzie masz dokumenty. Myśl, kurwa, wnikliwie, precyzyjnie i pomału. Nie musisz się śpieszyć. Mamy całą noc, a ja uwielbiam dręczyć kanalie.
Jakby na ilustrację tych słów generał ujrzał biały pręt ostro nadlatujący z lewej strony. Zbliżał się świecący jak cygaro kosmitów. Coraz większy i większy. Narastał muskając miłym ciepłem…, szczypiąc gorącem…, paląc żarem.
- Aaa..ch!
Zaczął się szarpać w spazmach i drgawkach. Ale trwało to tylko chwilę. Jedyne – już teraz – oko generała zaczęło szukać twarzy oprawców. Znalazło tylko rażącą czeluść słońca.
- To nie słońce ty pieprzony skurwysynie – odezwał się głos – to kwarcówka. Bardzo mocna i staromodna. Świeci już tak 10 minut. Za kolejne pięć zacznie ślepnąć twoje drugie oczko. A za następne zacznie Ci się smażyć skóra na twarzy.
- Gdzie są dokumenty?!
- Kurwa, o jakie kwity im chodzi? Kim oni są i czego chcą?! - Zaczął głośno przełykać i charczeć, próbując wciągnąć język. Na próżno.
- nie wiesz, o które popierdoleńcu? Te, którymi zmuszasz do posłuszeństwa i które mnie są potrzebne by dać świadectwo. Kwity na Bolka, Adasia, na biskupów i stetryczałego profesora. Akta morderców Popiełuszki, Zycha, Niedzielaka i Karpia. Gdzie one są?
- Kim ty jesteś debilu i jak mam Ci odpowiedzieć z przyspawanym językiem?!
Pierdolnij się w pusty łeb bandyto.
Odpowiedzią był śmiech. Nie wesoły. Lodowaty.
- Bandytą to jesteś ty, i to zawodowym. A na mnie mówią Łamacz Arkanów, bo nie trzeba wydawać głosu bym usłyszał prawdę. Myśl więc precyzyjnie i konkretnie o miejscu, gdzie je ukryłeś. Teraz obetnę ci język, by wykazać, że nie jest mi potrzebny, a następnie wypalę drugie oko i zacznę udowadniać, że mogę też być łamaczem organów. Pamiętasz zamęczoną małą dziewczynkę? Dostaniesz próbkę jej bólu.
Po kolejnych trzech minutach pełnych cierpienia i niewymownej grozy Generał zaczął myśleć konkretnie. Przypomniał sobie wszystkie tajemne miejsca.
Nadszedł ranek. Na duchnickiej drodze pomiędzy Pruszkowem a Ożarowem zatrzymał się van. Przez chwilę stał bez świateł.
- krew po kaźni nie została przez nas zatamowana dokładnie. Za jakieś 2-3 godziny się wykrwawisz. No chyba, że uda Ci się dotrzeć do kapliczki i ochronki, która znajduje się za wiaduktem. Tam siostry mają lekarzy dla dzieci upośledzonych. Może cię skutecznie opatrzą. Módl się o to, bo wszelkie szpitale będą dla ciebie zamknięte. Jadąc do szpitala, dojedziesz do kostnicy.
Pojawił się trzask zapalniczki i zamigotał żar papierosa.
- Nie dasz też nikomu ze swoich mafiosów znać, ani nikogo nie ostrzeżesz. Bo cała twoja rodzinka będzie musiała pojutrze zwrócić zagrabiony majątek. Język masz spowrotem, w kieszeni płaszcza. Nie potrzebna nam pamiątka po tobie. Ani nikomu.
Idź już i ciesz się, że pomimo, tego, co znaleźliśmy uszedłeś z życiem.
- Wypierdolcie to coś z samochodu!
Było mroźno i jeszcze ciemno. Z mrocznej bryły została wywleczona siwiuteńka postać, przebrana za Mikołaja z reklamówek Coca-coli.
Któraś z ciemno ubranych postaci wyciągnęła z bagażnika grabie i wsadziła w dłoń staremu.
- Żeby nie upadł i opukiwał asfalt.
- Słusznie. Poza tym trafna metafora.
Już niecałą godzinę później, wzdłuż całej ulicy Duchnickiej ciągnął się sznur samochodów. Siedzących za kółkiem, zagonionych i niewyspanych Polaków, intrygowała postać w brudnoczerwonym kubraczku. Wlecząca się poboczem i stukająca dziwną lagą. Niewidomy Święty Mikołaj? Co za bzdury. Jakaś prowokacja czy wygłup?
Długo nikt się nie zatrzymywał, wszyscy gnali do pracy w Warszawie. W końcu, na pobocze zjechała, jadąca pod prąd taksówka. Pewnie na żądanie pasażerów.
Rzeczywiście, chłopak z dziewczyną energicznie wyskoczyli z samochodu i podbiegli do starca. Doszedł też kierowca.
- Dokąd idziesz Święty Mikołaju? Boże Narodzenie dopiero za miesiąc – zażartowali.
Jednak młodej kobiecie, niemal natychmiast, zniknął uśmiech z twarzy. Zobaczyła krwawy kikut.
- Dokąd idziesz dziadku? Kto ci to zrobił?
Siwa postać coś zawyła, gardłowo wskazując grabiami przed siebie i jednocześnie, pozostałością ręki, nakreśliła znak krzyża.
Taksówkarz pokręcił głową z niedowierzaniem..
- Krzyżacy?!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1428 odsłon
Komentarze
Łazarzu
25 Lutego, 2009 - 12:21
krzyżacy prz NICH to mały pikus.
pzdr
No, fajne, czemam na ciąg dalszy.
25 Lutego, 2009 - 23:28
a niestety przypomniał mi się dowcip o Jurandzie.
Wraca Jurand od krzyżaków, na drogę wychodzi jakiś gość, patrzy, że Jurand oślepiony i bez języka.
-Kto Ci to zrobił panie- pyta się
Jurand kreśli w powietrzu znak Krzyża.
-Pogotowie?-dziwi się pytający.
Pozdro.:D
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
Re: Superbohater jakiego Polska potrzebuje
26 Lutego, 2009 - 00:15
Tak powinno się przesłuchać panów J.i K.zresztą też generałów.
Oj,dopiero byśmy się dowiedzieli ciekawych rzeczy.