Czego mi zabrakło w rosyjskiej defiladzie

Uważam, że tego typu święto powinno być uświetnione prezentacją przez Rosję wszystkich swoich militarnych atutów. Oczywiście, celem marketingu politycznego, ku pokrzepieniu serc, w geście uznania dla jednych i ostrzeżenia dla tych, przez których "pokój w Europie wciąż nie jest pewny" - jak to zauważył Prezydent Miedwiediew.

Tymczasem, oglądajac wczorajszą defiladę zwróciłem uwagę, że zabrakło 2 rodzajów broni i jednego rodzaju wojsk.

Z rodzajów broni zabrakło "Zaworu Gazowego" i "Gigantycznego Nosa Pinokia".

Ku mojemu zdziwieniu nie maszerowali też agenci GRU, FSB ani przedstawiciele ich jaczejek w okolicznych krajach. A przecież można by połączyć to wszystko sprytnie. Agentura w maskach Pinokia (ochrona przed utratą twarzy) ciagnełaby platformę z kurkiem gazowym. Miałoby to wymowę i poprawiłoby morale u szarego szpionstwa od ciężkiej roboty, oraz u tych tyrających pod przykryciem u inostranców.

Taka defilada wołałaby: ZOBACZCIE NO TYLKO ILU NAS JEST I JACY JESTEŚMY SILNI.

Oczywiście w takiej sytuacji wiele krzesełek na trybunach pozostałoby pustych, a może nawet wszystkie. No tak, rzeczywiscie, głupio by to wyglądało. Zwłaszcza gdyby telewidzowie z innych krajów, wypatrywali swoich byłych prezydentów, obecnych albo tych aspirujacych.

O rety, właśnie mnie olśniło! Sam sobie odpowiedziałem na pytanie!

Ten rodzaj wojsk był obecny na defiladzie tyle, że na trybunach. Lśnił majestatem ich najwybitniejszych i najbardziej zasłużonych przedstawicieli.

Salomonowe rozwiązanie: 1 rząd, głęboka konspira, a i maszerować nie trzeba.

ŁŁ

Oj byli, byli - to Ci w TV i przed TV, którzy się zachwycali defiladą, postawą Rosji i bardzo dobrym miejscem (z samego przodku, daleko z boku, po lewicy Generała) Bronisława Komorowskiego i łykają od lat wszystko co skapnie z nosa Pinokia.