ŚLEPA MIŁOŚĆ DONALDA TUSKA

Obrazek użytkownika Arnold Parszawin
Kraj

Donald Tusk przedstawił sprawę bez ogródek, po męsku: albo będzie miłość, albo wojna. Jeśli przyjąć za dobrą monetę Tuskową alternatywę, to oczywiście nie było i nie ma wyboru – sprawa nie podlega dyskusji - musimy wyznawać jej miłość i robić wszystko, by co jakiś czas ponawiane wyznania miłości uwiarygodniać. Wymóg ponawiania wynika z dość niezręcznej sytuacji. Mianowicie z braku symetrii: druga strona nie widzi powodu by się odwzajemniać i bynajmniej nie deklaruje bezwarunkowego darzenia nas miłosnymi względami. Powiedzmy, iż trwa w życzliwym wyczekiwaniu wobec zalotnika. A że mowa jest o ślepej miłości na gruncie stosunków międzypaństwowych, podobne jednostronne wyznania (z jednej strony) i intencjonalne oczekiwania (z drugiej) podporządkowane są logice politycznej i pociągają za sobą jak najbardziej polityczne konsekwencje. Konsekwencje są tym poważniejsze, że oblubienica, choć raczej szkaradna, to ma o sobie bardzo wygórowane mniemanie, a zalotnik, wręcz przeciwnie, jest o sobie samym jak najgorszego zdania, gorszego nawet niż niespecjalnie przychylne mu otoczenie.

Pojawiające się w życiu nieokiełznane uczucie, jak gorące by nie było, w którymś momencie zmusza do postawienia sobie dramatycznego pytania: ile warto i ile można poświęcić dla miłości. U samego kresu fatalnego zauroczenia pojawia się pytanie ostateczne: co w ogóle jeszcze zostało nam do poświęcenia? Chciała rezygnacji ze specjalnych stosunków z Ukrainą i krajami bałtyckimi – dostała! Chciała na dobre eksterytorialnego gazociągu do Niemiec – dostała! Chciała wyłączności na dostawy gazu po swoich cenach i na swoich warunkach – dostała! Chciała cichego przyzwolenia na budowę gazociągu północnego i odcięcie Polski od możliwości zaopatrywania się w gaz skroplony – bardzo proszę, milczymy! Chciała opowiedzieć światu bajkę o szalonym polskim nacjonaliście, prezydencie Kaczyńskim – opowiedziała, a my sami powtórzyliśmy ją jeszcze sto razy!

Panowie i Panie, co jeszcze? Co jeszcze możemy poświęcić, na co możemy się jeszcze zgodzić, by skłonna była odwzajemnić uczucia Donalda Tuska i kierując się najszlachetniejszymi pobudkami zechciała nie wypowiadać nam wojny? Na eksterytorialny most energetyczny, autostradę?! Na rezygnację z badań i eksploatacji gazu z łupków?! Na przyznanie GAZPROMOWI lub firmie działającej w imieniu GAZPROMU wyłącznego prawa do jego wydobycia i przesyłu?!

A potem, co potem? Czym będziemy mogli jeszcze obdarować kapryśną i zaborczą oblubienicę? Tą resztką honoru i poczucia suwerenności? Ale przecież to dobro i tak nie jest już i nie będzie w gestii premiera tego państwa i ludzi z jego otoczenia. Zresztą, czy kiedykolwiek było dla nich jakimś dobrem? Wystawiony na końcu rachunek zapłacą inni.

Gospodinu Donaldu Tusku my żiełajem wsiegda efektiwnoj posadku!

Brak głosów