Szyba
Koniec roku szkolnego było widać już na horyzoncie, gdy doszło do nieprzyjemnego zdarzenia. Nie wiadomo dokładnie jak to się stało, nie wiadomo dokładnie co to było. Wiadomo tylko, że podczas przerwy między lekcjami Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki szarpali się w kącie klasy. Nagle któremuś wyleciał telefon komórkowy z ręki i trzasnął w szybę. Rozległ się brzdęk i szyba się stłukła.
Momentalnie wokół trójki winowajców wytworzyła się pustka - reszta uczniów przemknęła w inne rejony klasy. A ponieważ natura nie znosi próżni, natychmiast wypełnia ją młodą panią od polskiego.
- Proszę pani, oni stłukli szybę! - poinformowała nauczycielkę dziewczynka, która zazwyczaj odzywała się jako pierwsza.
- Który to był? - zapytała pani od polskiego, a ponieważ żaden się nie przyznał zaprowadziła całą trójkę do dyrektora. U pana dyrektora był już pan od historii. Pani pedagog krótko streściła co się stało.
Pan dyrektor westchnął a potem zapytał który z nich stłukł szybę.
- Była już stłuczona - spróbował okularnik z trzeciej ławki.
- Nie była - odparł spokojnie pan dyrektor.
- Ale pęknięta taka mogła być i była... chyba prawie na pewno - poskrobał się po głowie Łukaszek.
- Porysana była na pewno! - zadudnił Gruby Maciek.
- Pani ich uczy polskiego? - pan dyrektor zapytał młodą panią od polskiego. - I oni mówią "porysana"?
- No tak... Bo oni... - bąkała młoda pani. - O Jezu, mam lekcje!
I wyszła mijając się w drzwiach z panią pedagog.
- M... Tak. Znam dobrze tych trzech - oznajmiła pani pedagog. Trójka winowajców zatrzęsła się ze strachu bo oni też znali dobrze panią pedagog.
- No to który z was to zrobił - zapytała słodko pani pedagog.
Milczenie.
- Jak się przyzna sam, nie będzie kary - kusiła dalej.
- Szkody trzeba będzie pokryć - zastrzegł od razu pan dyrektor.
- Ach, no wie pan, cóż znaczy jedna szyba w porównaniu ze szkodą pedagogiczną... No to który to zrobił? Bo ukarzemy wszystkich trzech...
Winowajcy byli bladzi, a okularnik nawet nie oddychał. Ale się nie przyznali.
- Wezwiemy rodziców do szkoły! Obniżymy sprawowanie na świadectwie!
- Albo wszyscy albo nikt - wykrztusił Łukaszek.
- My nie kablujemy! - zadudnił Gruby Maciek. - To jest ostatnie świństwo, kapować na kumpla! Ja bym tak nie mógł, no po prostu bym nie mógł nakablować na kogoś, a potem jak ja bym mu w twarz spojrzał! Tacy co kablują to są najgorsi, z nimi nawet nie warto grać w nogę!
- Mhm - potwierdził okularnik, który z przejęcia ledwo mógł mówić.
- Nie mogę tego słuchać - powiedział nagle poruszony pan od historii i wyszedł.
- Ależ chłopcy - pani pedagog uśmiechnęła się szeroko. - Przecież to zrobił jeden z was. Tylko jeden. Po co pozostali dwaj mają cierpieć? I to za co? Za coś, czego nie zrobili? Wystarczy jak po lekcjach przyjdziecie do mnie i powiecie kto to zrobił. Tylko tyle. Nie zrobicie tym nikomu żadnej krzywdy, tylko pomożecie sobie, bo zamiast karać trzy osoby ukarzemy tylko jedną. No?
- Nikt po lekcjach nie przyjdzie!
- Nie kablujemy!
- Mhm!
Pani pedagog już się nie uśmiechała za to pan dyrektor jakby się lekko uśmiechnął i pokiwał głową. Pani pedagog popatrzyła na winowajców i wybrała najsłabsze ogniwo czyli okularnika.
- Dziwię ci się chłopcze. Oni cię ciągle biją, poniżają, a ty z nimi trzymasz? I uważasz ich za swoich kolegów?
- Mhm!
- Oni wołają, że jesteś fiutem! - pani pedagog krzyczała nad okularnikiem, który wyglądał, jakby miał się rozpłakać.
- Nędzną fiuciną - sprostował Gruby Maciek.
- Może i jest nędzną fiuciną - oburzył się Łukaszek - ale z jajami!
Pan dyrektor wydał dziwny odgłos, coś pomiędzy kaszlnięciem a kichnięciem i schował twarz w papierach na biurku.
- Ach tak - powiedziała pani pedagog. - No to wiedzcie, że ja tak tej sprawy nie zostawię. Jak napiszę do kuratorium, a musicie wiedzieć, że jestem z nimi w bardzo dobrym kontakcie, to opiszę całą tą sytuację. Tak być nie może!
- Khm, khm - przerwał pani pedagog pan dyrektor. - No dobrze chłopcy, zmykajcie na lekcje. Ale nie myślcie, że ujdzie wam to płazem! Powiadomimy rodziców. A pani, koleżanko, niech zostanie jeszcze przez chwilkę. Chciałem z panią omówić jedną kwestię. Otóż ktoś regularnie pisze paszkwile na mnie do kuratorium.
- No co pan... - powiedziała słabo pani pedagog.
- Tak, i chyba nawet już wiem kto to robi...
Łukaszek szczerze powiedziawszy bał się co rodzice powiedzą na tą całą historię. Ale cała sprawa rozeszła się po kościach. W domu wszyscy emocjonowali się tym, że Polska odniosła w Parlamencie Europejskim gigantyczny sukces - obsadziła wszystkie, co do jednego, stanowiska woźnych! Co prawda musiała przy tym zrezygnować z ubiegania się o stanowiska komisarzy, ale tych komisarzy byłoby tylko dwóch.
A druga sprawa to przygotowania do wielkiej manifestacji studentów. Miała to być odpowiedź na akcję "schowaj wnuczkowi indeks".
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 937 odsłon
Komentarze
Marcin, pani pedagog pewnikiem ma w rodzinie b. esbeka
16 Czerwca, 2009 - 21:30
Swoją drogą chłopakom za solidarne pójście w zaparte należy się się jakaś premia!
Może darmowy przelot do Brukseli, tam ...szyb zatrzęsienie!
pzdr
antysalon
Jeszcze trochę
16 Czerwca, 2009 - 22:38
i koniec roku szkolnego!
A ta historyjka niedługo będzie mieć rok!
Jak ten czas leci...
Marcin, ta historyjka ma już rok, ale jest świeża jak bułeczki z
16 Czerwca, 2009 - 23:36
mojej, malutkiej tradycyjnej piekarni!
pzdr
antysalon