Przekąska

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

- Hahaha - śmiała się triumfalnie babcia Łukaszka. Przypadkiem podeszła do stołu, na którym leżał piątkowy (czyli dzisiejszy) lokalny dodatek do "Wiodącego Tytułu Prasowego", czytywany przez mamę Łukaszka. Na pierwszej stronie widniał wielki artykuł z ogromnym tytułem: "Dzięki naszej akcji chipsy zniknęły ze szkolnych sklepików!"
Trzasnęły drzwi i wpadł Gruby Maciek powiewając płachtą brukowego dziennika "To, co jest". Zaczerwieniony, zadyszany, nie mógł wykrztusić ani słowa. Rozłożył jedynie gazetę i pokazał wielki artykuł pod tytułem: "Boże!!! Co oni jedzą???!!! Te dzieci mogły umrzeć!!!". Artykuł był o szkodliwości chipsów. Dwunastolatek z Bydgoszczy po zjedzeniu chipsów dostał ataku, upadł i tak wierzgał nogami, że lewa zgięła mu się w kolanie do tyłu (zbliżenie kolana na zdjęciu, zaraz obok apelu o ograniczenie przemocy i makabry w mediach). Po zbadaniu okazało się, że pięć gram chipsów już zabija. Na szczęście akcja gazety "To, co jest" zakończyła się sukcesem i chipsy zostaną usunięte ze szkolnych sklepików.
- To czyja w końcu ta akcja? - pogubił się Łukaszek.
- I co my teraz będziemy kupować na przekąskę? - zapłakał Gruby Maciek.
- Jabłko! Bułkę! Naturalne jedzenie! - ucieszyła się babcia. - A nie te sztuczne...
- Momencik - przerwał jej dziadek Łukaszka. Podszedł i spojrzał na rozłożone na stoliku gazety. - Prasa polskojęzyczna - mruknął i wyjął z komody gumowe rękawiczki. Założył je, przekartkował obie gazety i oświadczył:
- W sklepikach szkolnych będą teraz batoniki czekoladowe.
- Bzdura - roześmiała się babcia. Ale już w poniedziałek obaj chłopcy przybiegli wprost ze szkoły i poinformowali, że faktycznie - chipsów nie ma, za to jest mnóstwo batoników czekoladowych. Teraz razem z babcią pytali dziadka -  jak on to przewidział?
- Ależ to bardzo proste - dziadek sięgnął po gumowe rękawiczki i po piątkowe "Wiodący Tytuł Prasowy" oraz "To, co jest". - Zobaczcie sami. Wydawcy... Są różni. A więc to jakaś grubsza sprawa.
- Ty to wszędzie węszyszy spisek - żachnęła się babcia.
- Dzięki temu żyję - odciął się dziadek. - Zobaczcie, co jest dalej po tych artykułach. W obu przypadkach jest wywiad z kimś... Tu lekarz, a tu dietetyk, kto twierdzi, że czekolada jest dobra. A potem... No, widzicie? - dziadek przewrócił kartki. Dalej były całostronicowe reklamy batonów.
- O! To te co są u nas w kiosku! - wykrzyknął Gruby Maciek.
- I to już wszystko? - zapytał rozczarowany Łukaszek.
- Wszystko.
- Czy będą jeszcze chipsy w szkolnym sklepiku?
- Szansa jest - i dziadek palcami obciągniętymi gumową rękawiczką postukał w całostronicowe ogłoszenia batoników.

Brak głosów