Spotkanie z panią etyk
Tylko tym, że zachorował pan dyrektor szkoły, do której chodził Łukaszek, można tłumaczyć serię wypadków, które zaszły w pewien lutowy piątek. Zaczęło się od informacji, że szkołę zamierza odwiedzić znana pani profesor etyki.
- Nie mam czasu się nią zająć - burknęła pani wicedyrektor, która zastępowała pana dyrektora. - Pani, koleżanko, niech pani się nią zajmie.
- Z chęcią - odparła pani pedagog i tak świat zaczął zmierzać ku katastrofie. Bo pani pedagog zapragnęła ni mniej ni więcej, tylko zaprosić gościa na lekcję z klasą pierwszą a.
Po wielce kurtuazyjnej wymianie powitań, obie panie zasiadły za biurkiem, a pierwsza a w ławkach.
- Dzisiaj co prawda kto inny miał was odwiedzić - zauważyła pani pedagog. - Ktoś pamięta kto to miał być?
- Ja! - zgłosiła się dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza. - Miał nas odwiedzić pan poseł.
- Pani poseł! - poprawiła ją pani pedagog.
- Dla mnie ona jest panem - rzekła z przekonaniem dziewczynka.
- Moje biedne dziecko - odezwała się zasmucona pani etyk. - Mylisz się. O jak bardzo się mylisz. Tworzysz projekcje, bo twój umysł jest za ciasny aby ogarnąć i zaakceptować rzeczywistość. Jesteś teraz w trudnym wieku. Może to na podłożu seksualnym?
- Jej podłoże seksualne jest w porządku - Sajmon, uczeń na wózku, będący chłopakiem dziewczynki, odezwał się, chcąc ją wesprzeć. Z wsparcia niewiele wyszło, bo dziewczynka spaliła cegłę, żeńska część klasy zachichotała znacząco, a chłopacy Sajmonowi nie uwierzyli.
- A kto był waszym gościem ostatnio? - zapytała pani etyk.
- Bardysław-Włatoszewski - poinformował ją Łukaszek.
- Profesor Bardysław-Włatoszewski - poprawiła go z naciskiem pani pedagog.
- Mój dziadek mówi, że on nie jest żadnym profesorem.
- Dla mnie jest...! - pani pedagog urwała i popatrzyła na panią etyk z wyraźną niechęcią. Łukaszek usiadł uśmiechając się szeroko.
- Trudne dzieci - wyszeptała smutno pani etyk.
- Dzisiaj naszym gościem jest etyczka - próbowała ratować sytuację pani pedagog. - Wiecie kto to jest?
- To coś jak email? - spróbował okularnik z trzeciej ławki. Pani etyk obraziła się, a okularnik dostał naganę do dzienniczka i miał przyjść z rodzicami.
- Co ja takiego powiedziałem?! - pienił się okularnik. - co jest obraźliwego w słowie "email"? Zyliony ludzi go używa na co dzień i się nie obrażają!
- Przeproś panią! - nalegała pani pedagog i okularnik po długich bojach ustąpił, choć zastrzegł się, że on nie widzi powodu i czyni to wyłącznie na polecenie pani pedagog. W związku z tym pani etyk jego przeprosin nie przyjęła.
- To co, nikt nie wie kto to etyk? - pytała pani pedagog.
- Ja wiem - zgłosiła się przewodnicząca klasy Melissa. - Etyk to taki profesor, który występuje w telewizji i tłumaczy dlaczego złe rzeczy są dobre.
- Bardzo trudne dzieci - westchnęła smutno pani etyk.
- Może niech pani powie czym się pani zajmuje - poddała pani pedagog i okazało się, że to proste pytanie sprawia pani etyk niejaką trudność.
- Reprezentuję Społeczny Komitet do Spraw Człowieczeństwa przy Ministerstwie Tego i Owego - wyjaśniła smutno pani etyk. - Zajmuję się ustaleniem od kiedy zlepek komórek naszego organizmu można nazwać człowiekiem.
- Czyli do kiedy można robić aborcję - podpowiedziała pani pedagog.
- Poniekąd. Obecnie pracujemy nad dwoma projektami. Pierwszy z nich stwierdza, że człowiekiem jest dziecko od jednego roku życia, a drugi, że od dwóch lat.
- Od... Roku? Dwóch? - powtórzyła zszokowana pani pedagog.
- No niechże pani pomyśli, dzięki temu mama małej Madzi byłaby wolna!
- A do kiedy? - spytał Łukaszek.
- Co: do kiedy? - zdumiała się pani etyk.
- Do kiedy człowiek byłby człowiekiem? Bo cały czas tylko aborcja, związki partnerskie, a kiedy eutanazja?
- Wszyscy po trzydziestce do eutanazji!!! - zagrzmiał okularnik. - Ach, gdybym ja był ministrem...
- To by cię już eutanazjowali, idioto - przerwał mu Gruby Maciek. - Widziałeś ministra przed trzydziestką?
O dziwo się nie pobili.
- To niech będzie czterdziestka - nie poddawał się okularnik. - Pomyśl, pozbylibyśmy się swoich starych! Cała noc na kompie i nikt nie marudzi!!
- Kto by ci przypominał o lekcjach? - spytała z pogardą dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
- Jakie lekcje, przecież nauczyciele też... - Gruby Maciek gwałtownie urwał i spojrzał na obie panie siedzące na biurkiem.
- Wracamy do tematu lekcji - oświadczyła lodowato pani pedagog. - Proszę.
- Chciałabym z wami pomówić na temat pisania na murach - oznajmiła ze smutkiem pani etyk. - Czy ktoś z was kiedykolwiek zajmował się czymś takim?
Pierwsza a oczywiście odpowiedziała przezornie, że nie.
- No jak to nie obruszyła się pani pedagog. - Hiobowski! Ty masz jakiegoś kuzyna, który ciągle jeździ po świecie, walczy, protestuje. On nie maluje żadnych haseł na murach.
- Już nie.
- O, a czemu już nie?
- Jego ojciec przestał na niego płacić grzywny.
- Napisami tworzymy przestrzeń publiczną - pouczyła pierwszą a pani etyk. - Była kiedyś taka głośna akcja znanego artysty pod tytułem "Brakuje mi Ciebie, o Starozakonny".
Nikt o niej nie słyszał.
- Dzielnym odważny młody człowiek jeździł do innych miast i tam z narażeniem życia i innych organów malował sprayem na murze napis "Brakuje mi Ciebie, o Starozakonny".
- I co dalej? - chciała wiedzieć pierwsza a.
- Nic. To już była cała akcja, choć artysta nawoływał, by pójść w jego ślady i żeby inni też malowali takie napisy - i pani etyk tłumaczyła dzieciom stereotypy, archetypy, sztukę nowoczesną, performance i wiele innych trudnych pojęć. Nadaremno. Jedynie Gruby Maciek pod koniec lekcji przyznał, że jakiś jego krewny faktycznie jeździł po całej Polsce i wszędzie malował jakiś napis.
- Jaki napis? - zaciekawiła się pani etyk. - "Brakuje mi Ciebie, o Starozakonny"?
- Nnnnnie... Gruby Maciek intensywnie sobie przypominał. - To było chyba "Szarża Kruche Wafelki Szczawno Zdrój pany"!
Obie panie spojrzały na siebie a potem poprosiły o tłumaczenie na polski.
- Klub Szarża ze Szczawna Zdroju, kupiony przez firmę Kruche Wafelki. A pany w sensie, że są najlepsi...
Pani etyk stwierdziła, że ma dość i poprosiła panią pedagog na korytarz.
- Ekstremalnie trudne dzieci - podsumowała smutno pani etyk. - Za pół roku wyrosną z nich faszyści i będą bić.
W klasie wybuchł harmider. Pani pedagog zajrzała do sali i powiedziała:
- Już się biją.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1802 odsłony
Komentarze
Etyka ze środy na piątek
22 Lutego, 2013 - 19:06
Faszyści na podłozu seksualnym są nieetyczni, bo nie brakuje im Starozakonnego.
Pozdrawiam.
PS co zrobił ten dyrektor, oprócz tego, że nic nie zrobil?
cui bono
cui bono
@Spotkanie....
22 Lutego, 2013 - 19:25
Seiko.Kompromitacja pani etyk(Środy),jak myślę.
Pozdrawiam z 10.
Seiko
@Seiko
22 Lutego, 2013 - 21:48
Tak wszystko o trochu, bo i poseł Stefan N. się załapał...
@synteticus
22 Lutego, 2013 - 21:44
Zachorował. Już skorygowane.
Re: Spotkanie z panią etyk
22 Lutego, 2013 - 19:31
Cudne te dzieci z pierwszej a :-)
ha ha ha ha ha ha!
22 Lutego, 2013 - 19:40
wspaniałe! bezcenna porcja humoru!
Bóg - Honor - Ojczyzna!
@markowa
22 Lutego, 2013 - 21:55
Dziękuję
Wzięli je z zaskoczenia!
22 Lutego, 2013 - 19:46
Gruby Maciek gdyby wiedział na pewno przyszedłby w masce goryla!
Kurczę, "mama" Madzi nawet tu się wcisnęła....
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
@Smok
22 Lutego, 2013 - 21:56
Myślałem, czy nie wsadzić gdzieś Harlem Shake, ale kto będzie o tym pamiętał za pięć lat...
@proxenia
22 Lutego, 2013 - 21:53
prawda :)