Prawdziwy wojownik

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Na wywiadówce rodzice Łukaszka dowiedzieli się, że muszą syna zapisać na dodatkowe zajęcia.
- Musimy? - spytał tata Łukaszka.
- No... Właściwie to nie. Ale wtedy stracą państwo świadczenia prąd plus, paliwo plus i papierosy plus.
- Co to za zajęcia?
- To w ramach programu szkoła plus. Ucznia trzeba po prostu zapisać na jedne z zajęć proponowanych przez szkołę. Jutro będzie pokaz, kółka i kluby będą się wystawiać. Wtedy na pewno państwo coś wybiorą.
Rodzice poinformowali o tym w domu, a mama Łukaszka dodała:
- Na pewno wybierzemy ci coś fajnego!
- Może ja bym też poszedł, co? - Łukaszek nie był zadowolony.
- Przecież i tak nie ty będziesz wybierał.
- To jest faszyzm.
- Nie będziesz ty mi mówił co to jest faszyzm! - mamie skoczyła żyła na szyi. - Pójdziesz i będziesz obserwował bez prawa głosu. Wtedy to będzie pełna demokracja.
I poszli następnego dnia.
- Gdzie te kółka zainteresowań? - tata zagadnął woźnego.
- W sali gimnastycznej.
- Wszystkie?
- Wszystkie.
- Dziwne - Łukaszek wzruszył ramionami.
- Oj dziwne, te kółka, bardzo dziwne - pokiwał głową pan woźny.
- Nie o to mi chodziło... - zaczął Łukaszek, ale rodzice pociągnęli go za sobą, twierdząc, że nie mają czasu na marnowanie na jakieś bzdury, bo wkrótce w telewizji rozpoczyna się kolejna edycja show "Gotuj z zombie".
Weszli do sali gimnastycznej. Pod ścianami stały stoiska obsługiwane przez grupy osób, a rodzice wraz z dziećmi krążyli po całej sali i podchodzili to tu to tam. Hiobowscy też tak zrobili i...
- Czy mi się wydaje? - mama Łukaszka była mocno zaskoczona. - Czy mi się wydaje, że też te wszystkie kółka takie... paramilitarne?
Rzeczywiście, większość osób na stoiskach była w strojach moro, zresztą same nazwy nie pozostawiały wątpliwości. Byli tam i Partyzanci Miejscy i Partyzanci Wiejscy i Obrońcy Terytorium i Wojownicy Klawiatury, Tygrysy Twittera, Brutalni Bojówkarze, a nawet Zapaleńcy Zwalczający Zagrożenia.
Mama Łukaszka ze wstrętem i przerażeniem spoglądała na to wszystko i narzekała, że na pewno nie znajdą nic odpowiedniego dla Łukaszka. Złośliwy los chciał jednak inaczej i mamie udało się coś znaleźć w ilości sztuk dwóch. I to wygenerowało kolejny problem - które wybrać.
Trafili bowiem na panią wicedyrektor.
- Czemu tu wszystko takie faszystowskie! - wygarnęła prosto z mostu mama. - Mundury, struktury, hasła!
- Musimy być proszę pani przygotowani, a jak będzie wojna z Rosją? - odezwała się oschle pani wicedyrektor.
- A jak nie będzie? - strzelił pytaniem tata. Mama szybko zmieniła wątek pytając o jakieś bardziej nowoczesne światopoglądowo stoiska.
Były. I oba stoiska były usytuowane na antresoli sali. Jedno było przygotowane przez grupę feministek o nazwie Macice Zemsty, drugie zaś przygotowali weganie pod szyldem Rzeżuchy Zagłady.
- Nie do feministek - zastrzegł się od razu Łukaszek.
- Dlaczego??? - mama była niepocieszona.
- Przecież ja nie mam macicy?
- Nam to nie przeszkadza - pospieszyła z zapewnieniem szefowa stoiska i sięgnęła po dziewiczo czystą listę nowych członków. - Zapisać?
- Jeszcze się rozejrzymy, dziękujemy - wtrącił się tata Łukaszka i poszli do wegan.
- Witamy, witamy wśród normalnych! - ucieszyli się weganie.
Feministkom się to nie spodobało i powiedziały coś o weganach. Weganie powiedzieli coś o feministkach. Feministki znów coś o weganach, a weganie znów coś o feministkach. Feministki podeszły bliżej, weganie ruszyli do zwarcia. Najpierw powoli, ktoś kogoś chwycił za ubranie, rozbrzmiał jeden nieśmiały plaskacz, potem drugi, zaczęła się tu i ówdzie szamotanina i popychanie.
No i stało się, ktoś wpadł na stolik z ciastkami i napojami stojący przy poręczy antresoli. I tak się jakoś stało, że stolik z cała zawartością przefrunął nad barierką i zaczął spadać w dół.
A na dole chodzili ludzie.
Łukaszek zdążył tylko krzyknąć.
Akurat pod antresolą był jakiś młody człowiek. Spojrzał w górę i zaczął błyskawicznie działać. Wpadł na miejsce przyszłego upadku, odepchnął kilka osób, przyjął spadający stolik na głowę i bark, a następnie na stopę. Następnie złapał talerzyki, paterę z ciastem, zdążył je odstawić i złapał wszystkie kubki i butelki z wodą.
Ludzie zamarli w osłupieniu a potem zaczęli bić brawo.
- Co za szybkość!
- Co za technika!
- Co za refleks!
- Co za odporność!
Młody człowiek uśmiechał się tylko skromnie. Okazało się, że jest to brat jednej z uczennic.
- Niechże pan powie - nalegał jeden z Kosmicznych Komandosów. - Jak pan ćwiczy? Co pan robi? Jaki jest pański trening?
- Żaden.
- Proszę pana, ja jestem fachowcem, mnie pan nie oszuka, ja tu widzę dużo systematycznego treningu! No, niech się pan przyzna jak pan doszedł do takiego poziomu?
- Mam trojaczki.

--------------
Nowe: grunt-rola.blogspot.com

]]>http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html]]> - blog w formie książki
]]>https://twitter.com/MarcinBrixen]]>
]]>https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen]]>
]]>http://kaktus-i-kamien.blogspot.com]]>

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.9 (13 głosów)

Komentarze

No i rozładował atmosferę ! (autor)

Vote up!
6
Vote down!
0

#1523047

Sfera pięcioraczków ...

Zatem jeszcze do zagospodarowania pozostają dwojaczki ...

Zwane bliźniaczkami...

Czy siostra Łukaszka podoła zadaniu ?

 

Vote up!
2
Vote down!
0

... to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

#1523179