Sufleżystka
W związku z tym, że rozważano przyznanie praw wyborczych gimnazjalistom do szkół runął potok polityków, którzy przekonywali, że oni od dawna byli za tym.
Do szkoły, do której chodził Łukaszek, przybył pan prezydent.
- To będzie katastrofa - oznajmił załamany pan od historii.
- Żadna katastrofa! Będzie pięknie! - eksplodowała entuzjazmem pani wicedyrektor. - Pan prezydent wejdzie do klasy, przywita się z uczniami...
- Stop - przerwał jej brutalnie pan dyrektor. - Pani nigdy nie będzie dyrektorem. Nie ma pani pojęcia jak wygląda wizyta vipa w placówce oświatowej. Przecież prezydent nie przyjedzie sam. Jak pani sobie wyobraża, że ci wszyscy ludzie zmieszczą się w klasie? Zrobimy inaczej. Uczniowie będą spontanicznie krążyć po korytarzu, a pan prezydent przejdzie pomiędzy nimi!
I tak też się stało. Zajechały limuzyny, grono pedagogiczne zaaranżowało ruch uczniów na korytarzu. Wreszcie goście weszli na piętro, na którym przybywała trzecia a gimnazjum.
- Pamiętajcie - upominała ich pani wicedyrektor. - Pytać mają tylko ci wyznaczeni!
- Jest, widzę go - informował podniecony Gruby Maciek.
Prezydent szedł statecznie uśmiechając się, kiwając dłonią, wymieniając uściski, przytulając i pytając czy czegoś nie trzeba. W pewnym momencie gwałtownie się zatrzymał, po czym z godnością zapytał gdzie tu jest toaleta.
Wybuchła gwałtowna dyskusja czy prezydent tym pytaniem szarga urząd prezydenta, na szczęście przeważyła opinia, że lepiej się spytać i zrobić niż zrobić a się nie spytać.
Uczniowie wskazali toaletę i ku ich zaskoczeniu prezydent powiedział, że interesuje go damska toaleta.
- Ou! - powiedzieli zaskoczeni uczniowie i pokazali przeciwną stronę korytarza niż poprzednio.
Wybuchła gwałtowna dyskusja czy prezydentem może być fetyszysta z zaburzeniami seksualnymi. Ale kiedy prezydent w asyście świty i uczniów dotarł pod przybytek, okazało się, że wcale tam nie wszedł.
Weszła jakaś pani z orszaku prezydenta. Z początku nikt jej nie widział, dopiero gdy prezydent się odwrócił, wszyscy zauważyli, że prawie przyklejona czołem do placów chodzi za nim krok w krok niska brunetka.
Pani weszła do toalety i wszyscy zamarli. Stali tak i czekali, i nagle prezydent się zachwiał. Borowcy podtrzymali go.
- Szybciej! - jeden z nich załomotał w drzwi toalety.
- Pan prezydent źle się czuje? - zaniepokoiła się pani wicedyrektor patrząc na blednącą twarz dostojnego gościa.
- Wszystko w porządku - rzekł drugi borowiec i on też zabębnił w drzwi. - Szybciej!!
Drzwi wreszcie się uchyliła i wyszła z nich niska brunetka.
- Papieru nie było, musiałam szukać w drugiej kabinie...
- Szybciej!!!
Niska brunetka przywarła czołem do pleców prezydenta. Prezydent wyprostował się, nabrał kolorów i ruszył dalej.
Wybuchła gwałtowna dyskusja na temat czy jest możliwe przekazywanie energii życia poprzez dotyk czołem.
- Czoło, które leczy! - argumentował z zapałem okularnik.
- Cicho! - ścisnął mu rękę Łukaszek. - Mijają nas!
- No to co?
- Nie dość, że nie dowidzi to jeszcze nie dosłyszy - zadudnił Gruby Maciek. - Ta kobieta coś mówi!
I rzeczywiście, kiedy pan prezydent ich mijał usłyszeli cichy acz wyraźny szmer głos niskiej brunetki przyklejonej czołem do jego pleców:
- Wdech... Wydech... Wdech... Wydech...
--------------
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1941 odsłon
Komentarze
@ autor
14 Maja, 2015 - 20:26
Konieczny jest specjalny prezydencki (prezydęcki?) garnitur, z otworami na uszy w części plecowej.
@cyborg
16 Maja, 2015 - 23:39
A wystarczyłaby słuchawka w uchu prezydenta...
kabaret
14 Maja, 2015 - 23:08