Spotkanie z panią etyk

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Tylko tym, że zachorował pan dyrektor szkoły, do której chodził Łukaszek, można tłumaczyć serię wypadków, które zaszły w pewien lutowy piątek. Zaczęło się od informacji, że szkołę zamierza odwiedzić znana pani profesor etyki.
- Nie mam czasu się nią zająć - burknęła pani wicedyrektor, która zastępowała pana dyrektora. - Pani, koleżanko, niech pani się nią zajmie.
- Z chęcią - odparła pani pedagog i tak świat zaczął zmierzać ku katastrofie. Bo pani pedagog zapragnęła ni mniej ni więcej, tylko zaprosić gościa na lekcję z klasą pierwszą a.
Po wielce kurtuazyjnej wymianie powitań, obie panie zasiadły za biurkiem, a pierwsza a w ławkach.
- Dzisiaj co prawda kto inny miał was odwiedzić - zauważyła pani pedagog. - Ktoś pamięta kto to miał być?
- Ja! - zgłosiła się dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza. - Miał nas odwiedzić pan poseł.
- Pani poseł! - poprawiła ją pani pedagog.
- Dla mnie ona jest panem - rzekła z przekonaniem dziewczynka.
- Moje biedne dziecko - odezwała się zasmucona pani etyk. - Mylisz się. O jak bardzo się mylisz. Tworzysz projekcje, bo twój umysł jest za ciasny aby ogarnąć i zaakceptować rzeczywistość. Jesteś teraz w trudnym wieku. Może to na podłożu seksualnym?
- Jej podłoże seksualne jest w porządku - Sajmon, uczeń na wózku, będący chłopakiem dziewczynki, odezwał się, chcąc ją wesprzeć. Z wsparcia niewiele wyszło, bo dziewczynka spaliła cegłę, żeńska część klasy zachichotała znacząco, a chłopacy Sajmonowi nie uwierzyli.
- A kto był waszym gościem ostatnio? - zapytała pani etyk.
- Bardysław-Włatoszewski - poinformował ją Łukaszek.
- Profesor Bardysław-Włatoszewski - poprawiła go z naciskiem pani pedagog.
- Mój dziadek mówi, że on nie jest żadnym profesorem.
- Dla mnie jest...! - pani pedagog urwała i popatrzyła na panią etyk z wyraźną niechęcią. Łukaszek usiadł uśmiechając się szeroko.
- Trudne dzieci - wyszeptała smutno pani etyk.
- Dzisiaj naszym gościem jest etyczka - próbowała ratować sytuację pani pedagog. - Wiecie kto to jest?
- To coś jak email? - spróbował okularnik z trzeciej ławki. Pani etyk obraziła się, a okularnik dostał naganę do dzienniczka i miał przyjść z rodzicami.
- Co ja takiego powiedziałem?! - pienił się okularnik. - co jest obraźliwego w słowie "email"? Zyliony ludzi go używa na co dzień i się nie obrażają!
- Przeproś panią! - nalegała pani pedagog i okularnik po długich bojach ustąpił, choć zastrzegł się, że on nie widzi powodu i czyni to wyłącznie na polecenie pani pedagog. W związku z tym pani etyk jego przeprosin nie przyjęła.
- To co, nikt nie wie kto to etyk? - pytała pani pedagog.
- Ja wiem - zgłosiła się przewodnicząca klasy Melissa. - Etyk to taki profesor, który występuje w telewizji i tłumaczy dlaczego złe rzeczy są dobre.
- Bardzo trudne dzieci - westchnęła smutno pani etyk.
- Może niech pani powie czym się pani zajmuje - poddała pani pedagog i okazało się, że to proste pytanie sprawia pani etyk niejaką trudność.
- Reprezentuję Społeczny Komitet do Spraw Człowieczeństwa przy Ministerstwie Tego i Owego - wyjaśniła smutno pani etyk. - Zajmuję się ustaleniem od kiedy zlepek komórek naszego organizmu można nazwać człowiekiem.
- Czyli do kiedy można robić aborcję - podpowiedziała pani pedagog.
- Poniekąd. Obecnie pracujemy nad dwoma projektami. Pierwszy z nich stwierdza, że człowiekiem jest dziecko od jednego roku życia, a drugi, że od dwóch lat.
- Od... Roku? Dwóch? - powtórzyła zszokowana pani pedagog.
- No niechże pani pomyśli, dzięki temu mama małej Madzi byłaby wolna!
- A do kiedy? - spytał Łukaszek.
- Co: do kiedy? - zdumiała się pani etyk.
- Do kiedy człowiek byłby człowiekiem? Bo cały czas tylko aborcja, związki partnerskie, a kiedy eutanazja?
- Wszyscy po trzydziestce do eutanazji!!! - zagrzmiał okularnik. - Ach, gdybym ja był ministrem...
- To by cię już eutanazjowali, idioto - przerwał mu Gruby Maciek. - Widziałeś ministra przed trzydziestką?
O dziwo się nie pobili.
- To niech będzie czterdziestka - nie poddawał się okularnik. - Pomyśl, pozbylibyśmy się swoich starych! Cała noc na kompie i nikt nie marudzi!!
- Kto by ci przypominał o lekcjach? - spytała z pogardą dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
- Jakie lekcje, przecież nauczyciele też... - Gruby Maciek gwałtownie urwał i spojrzał na obie panie siedzące na biurkiem.
- Wracamy do tematu lekcji - oświadczyła lodowato pani pedagog. - Proszę.
- Chciałabym z wami pomówić na temat pisania na murach - oznajmiła ze smutkiem pani etyk. - Czy ktoś z was kiedykolwiek zajmował się czymś takim?
Pierwsza a oczywiście odpowiedziała przezornie, że nie.
- No jak to nie obruszyła się pani pedagog. - Hiobowski! Ty masz jakiegoś kuzyna, który ciągle jeździ po świecie, walczy, protestuje. On nie maluje żadnych haseł na murach.
- Już nie.
- O, a czemu już nie?
- Jego ojciec przestał na niego płacić grzywny.
- Napisami tworzymy przestrzeń publiczną - pouczyła pierwszą a pani etyk. - Była kiedyś taka głośna akcja znanego artysty pod tytułem "Brakuje mi Ciebie, o Starozakonny".
Nikt o niej nie słyszał.
- Dzielnym odważny młody człowiek jeździł do innych miast i tam z narażeniem życia i innych organów malował sprayem na murze napis "Brakuje mi Ciebie, o Starozakonny".
- I co dalej? - chciała wiedzieć pierwsza a.
- Nic. To już była cała akcja, choć artysta nawoływał, by pójść w jego ślady i żeby inni też malowali takie napisy - i pani etyk tłumaczyła dzieciom stereotypy, archetypy, sztukę nowoczesną, performance i wiele innych trudnych pojęć. Nadaremno. Jedynie Gruby Maciek pod koniec lekcji przyznał, że jakiś jego krewny faktycznie jeździł po całej Polsce i wszędzie malował jakiś napis.
- Jaki napis? - zaciekawiła się pani etyk. - "Brakuje mi Ciebie, o Starozakonny"?
- Nnnnnie... Gruby Maciek intensywnie sobie przypominał. - To było chyba "Szarża Kruche Wafelki Szczawno Zdrój pany"!
Obie panie spojrzały na siebie a potem poprosiły o tłumaczenie na polski.
- Klub Szarża ze Szczawna Zdroju, kupiony przez firmę Kruche Wafelki. A pany w sensie, że są najlepsi...
Pani etyk stwierdziła, że ma dość i poprosiła panią pedagog na korytarz.
- Ekstremalnie trudne dzieci - podsumowała smutno pani etyk. - Za pół roku wyrosną z nich faszyści i będą bić.
W klasie wybuchł harmider. Pani pedagog zajrzała do sali i powiedziała:
- Już się biją.

Brak głosów

Komentarze

Faszyści na podłozu seksualnym są nieetyczni, bo nie brakuje im Starozakonnego.

Pozdrawiam.

PS co zrobił ten dyrektor, oprócz tego, że nic nie zrobil?

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#336995

Seiko.Kompromitacja pani etyk(Środy),jak myślę.
Pozdrawiam z 10.

Vote up!
0
Vote down!
0

Seiko

#337009

Tak wszystko o trochu, bo i poseł Stefan N. się załapał...

Vote up!
0
Vote down!
0
#337079

Zachorował. Już skorygowane.

Vote up!
0
Vote down!
0
#337076

Cudne te dzieci z pierwszej a :-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#337013

      wspaniałe! bezcenna porcja humoru!  

Vote up!
0
Vote down!
0

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#337017

Dziękuję

Vote up!
0
Vote down!
0
#337086

Gruby Maciek gdyby wiedział na pewno przyszedłby w masce goryla!
Kurczę, "mama" Madzi nawet tu się wcisnęła....
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#337019

Myślałem, czy nie wsadzić gdzieś Harlem Shake, ale kto będzie o tym pamiętał za pięć lat...

Vote up!
0
Vote down!
0
#337087

prawda :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#337084