Skrót w opcji
Łukaszek i tata Łukaszka jechali samochodem przez miasto. To znaczy: usiłowali jechać. Bo dotarli do centrum i stanęli w wielkim korku. Masa samochodów wypełniała szczelnie ulicę przed i za nimi. Nawet pasy do skrętów w lewo i w prawo były zastawione przez auta jadące prosto.
- A niech to wszystko... - westchnął tata Łukaszka, oparł się o szybę i zaczął postukiwać palcami po kierownicy. Po kilku minutach coś mignęło z lewej strony ich auta. Inne auto ominęło ich i skręciło w wąską, boczną uliczkę.
- Co to było? - zapytał Łukaszek.
- Samochód. Ale jakim cudem... - tata Łukaszka nie dokończył, bo obok nich śmignął drugi samochód.
- Wydymali nas! - wzniósł okrzyk Łukaszek.
- No, no! Tylko nie "nas"!
- Wydymali cię!
- Jak to: mnie?
- No a kto kieruje?
- Nikt, bo samochód stoi! - wybrnął jakoś tata Łukaszka. Łukaszek pomyślał przez chwilę i odparł:
- No to nie ciebie, tylko jednak wydymali nas.
- Ale jakie wydymali... - spiął się tata Łukaszka i nie dokończył, bo koło nich śmignęło kolejne auto.
- Dość tego dobrego! - rozeźlił się tata, otworzył drzwi i zaraz gwałtownie zamknął ratując je przed urwaniem przez kolejne, omijające ich auto. - Co tu się dzieje, do jasnej ciasnej?
Wysiedli z samochodu i przeszli na chodnik kierując się w stronę tajemniczej bocznej uliczki.
- Oni tu wjeżdżają? - zapytał Łukaszek. - Jak?
Wjazd zagradzały dwa solidne stalowe pionowe słupki wyrastające z bruku. Tata Łukaszka podrapał się po głowie i w ostatniej chwili usunął przed nadjeżdżającym autem. Kierowca machnął pilotem i stalowe słupki schowały się w bruku. Samochód przejechał nad nimi a one po sekundzie wystrzeliły w górę i znów uliczka była nieprzejezdna. Tata Łukaszka spojrzał w jej czeluść. Pomiędzy ścianami kamienic widać było plac i jeżdżące swobodnie auta.
- Tam nie ma korka - zauważył Łukaszek.
- Tak i tam musimy dojechać - rzekł smętnie tata i popatrzył na ulicę, na której stało ich auto. Sytuacja nie zmieniła się ani o jotę i pojazdy jak stały, tak stały.
- Dlaczego nie możemy przejechać tędy?
Tata Łukaszka zignorował syna i podszedł do ciężarówki stojąc przed jego samochodem.
- Przepraszam, czy pan może wie o co chodzi z tymi słupkami i z tą uliczką?
- A, to taka nowość - odparł niechętnie kierowca ciężarówki. - To jest skrót. Ale płatny. Za grubą kasiorę. Jak kto nie chce stać w korkach, kupuje se pilota do tych słupków i sru! Jedzie jak chce.
- Przecież to dyskryminacja! - Oburzył sie tata Łukaszka.
- Żadne takie, panie... Tłumaczyli nam to kiedyś w bazie, jak przyszli z promocją tych pilotów. Drogi są dla wszystkich! A te skróty pobudowało państwo i są w opcji, dla chętnych. Podobno w ten sposób chcą załatać budżet...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1031 odsłon
Komentarze
Marcin,ja też wykupiłem POdobną opcję;nie mam ani tvn,ni polsat
21 Listopada, 2009 - 16:49
Opcja!
Nawet bez pilota!
To dobre rozwiązanie.
Nie mam łżestacji i nie nie oglądać Miecugowa jr'a, którego senior kapował na bpa Kaczmarka, nie oglądać valterówki Monisi, której ojciec jako meo/mo/ lał pewnie pałą studentów w 68.
Nie oglądać zapuchniętego Gugały, co to latami obsobaczał Kobylańskiego i obsobacza do dziś porządnych ludzi.
I nie daję na utrzymanie łżecynglom z czerskiej!
I tata Łukaszka ,mógłby sobie czasem i w korku postać, aby nie dawać dodatkowych zarobków.....mimo iż to ostro wkurza Łukaszka!
pzdr
antysalon