Obiad, talerz, równość, część 1
Łukaszek poznał po minie mamy, że tym razem nie ma żartów. Mama siedziała zagniewana na kanapie i trzymała w ręku egzemplarz "Wiodącego Tytułu Prasowego".
- Łukaszu, muszę z tobą porozmawiać - mama wypowiedziała najczęściej padającą w serialach kwestię. - Ty mi nic nie mówisz co się dzieje w szkole.
- Mówię!
- Nieprawda! Z prasy się dowiaduję co się dzieje u was na stołówce!
- Ale ja nie chodzę na stołówkę tylko Gruby Maciek...
- A więc nie wiesz co się dzieje u was na stołówce?
- Obiady dają? - spróbował zgadnąć Łukaszek.
- Nie! To znaczy: też! Ale głównie dyskryminują!
W lokalnym dodatku do aktualnego numeru "Wiodącego Tytułu Prasowego" był artykuł o stołówce w łukaszkowej szkole. Otóż stołówka oprócz obiadów zwykłych wydawała także wykupione przez miasto obiady dla dzieci ubogich. Oczywiście te drugie były prostsze i tańsze od tych pierwszych, aczkolwiek smaczne i pożywne. Co gorsza - były serwowane na plastikowych talerzach z plastikowymi sztućcami. Obiady pierwsze były nakładane na talerze fajansowe i spożywane za pomocą metalowych sztućców.
- Dyskryminacja! Skandal! - sapała mama Łukaszka. - Jak tak można? Przecież dzieci od razu po talerzach rozpoznają kto jest biedny! I to może prowadzić do dyskryminacji!
- My i tak wiemy kto jest biedny - poinformował ją Łukaszek. - To można poznać samemu. Po ciuchach, po komórce, a właściwie jej braku, po butach...
Mama Łukaszka siadła podłamana na kanapie ale się nie poddawała. Wyciągnęła z Łukaszka informację, że jeden chłopiec z jego klasy chadza na "biedne" obiady.
- I co? Nie lubicie go?
- Nie lubimy!
- Dlatego, że... jest biedny?
- Gówno mnie obchodzi czy jest biedny czy nie! - krzyknął Łukaszek i zacisnął pięści. - Nie lubimy go bo jest świnią i kabluje i jak dostanie po ryju to...
- Jak możesz być nietolerancyjny! - przerwała mu mama. - I to wobec kogoś kto ma gorzej!
- Jak to gorzej???
- No tak! Gruby Ma... Maciej je sobie frytki...
- Ale on sobie wybiera i kupuje! I płaci za swoje. A tamten kolo je to, co mu dadzą!
- Właśnie! I Gruby Ma... Maciej je sobie frytki a tamten ko... chłopiec je jakąś kaszę! Ma gorzej!
Łukaszek zamyślił się na chwilę i rzekł:
- Ja mam najgorzej.
- A to dlaczego? - spytała kompletnie zaskoczona mama.
- Bo ja nic nie jem. Znaczy się obiadu. W szkole.
Mama zręcznie strzeliła pytaniem, czy Łukaszek odrobił lekcje i dyskusja umarła śmiercią naturalną.<
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1240 odsłon