Nowe reguły meczu
W telewizji pokazywano mecz drużyny piłki nożnej z miasta Hiobowskich.
- Oglądamy! - zapalili się tata i dziadek.
- E tam, wolę popykać w "Automasakrę" - mruknął Łukaszek.
- Żadnego grania! Lekcje odrabiać! - krzyknęły mama i babcia.
- ...Mecz! Ale jest mecz! - Łukaszek palnął się w głowę i śmiejąc się bezczelnie uciekł do dużego pokoju. Tam zasiadł na kanapie pomiędzy tatą a dziadkiem. Rozjaśnił się ekran telewizora i rozpoczęło się spotkanie.
- Przecież co tydzień dają mecz, albo i częściej - zauważyła mama Łukaszka. - Co tak was nagle zainteresował akurat ten.
- Bo zmieniają reguły - wyjaśnił tata Łukaszka.
- Jak?
- No tego właśnie nikt nie wie - wtrącił się dziadek. - Obejrzymy mecz to się dowiemy.
Panie wycofały się do kuchni, ale okazało się, że zajęła już ją siostra Łukaszka.
- Co ty tu robisz? - zdumiała się babcia. - Obiad już był, a...
Siostra wyjaśniła, że chce sama ugotować obiad. Dla swojego chłopaka.
Mama najpierw podtrzymała mdlejącą babcię, a potem wsunęła jej nitro pod język.
- Nigdy! W życiu! - darła się babcia Łukaszka. - Ona nas spali! Wysadzi mieszkanie! Nie pozwól jej zbliżać się do kuchenki!
- Mamo, bądź tolerancyjna - powiedziała siostra Łukaszka i tym samym sprawa została przesądzona. Mama Łukaszka pokazała jej jak się obsługuje kuchenkę, gdzie są naczynia i zostawiła siostrę samą wraz z jej torbą składników.
- Oszalałaś - chrypiała rozbita psychicznie babcia Łukaszka.
- Kuchnia zajęta, chodźmy popatrzeć na ten mecz - zaproponowała mama Łukaszka.
- Ty naprawdę oszalałaś!
Jednak z braku alternatywy poszły do pokoju i zasiadły skromnie w kącie patrząc na ekran w milczeniu. Panowie pozwolili im zostać pod jednym warunkiem - absolutny zakaz odzywania się podczas meczu.
- I co z tą zmianą? - złamała zakaz babcia Łukaszka.
- Hm... No ja nic nie widzę... - przyznał się dziadek. - Myślę, że dołożą ósmego arbitra.
- Dopuszczą zapis video do sprawdzania sytuacji podczas meczu - sprzeciwił się tata.
- Zmienią zasady spalonego - gorączkował się Łukaszek.
Niestety, żadna z ich teorii się nie sprawdziła. Próbowali zgadywać dalej, ale bez pozytywnego rezultatu.
- I co z tą zmianą? - powiedziała mama Łukaszka kiedy mecz już się skończył.
- No właśnie... - rzekł niepewnie tata Łukaszka patrząc na pozostałych. Na szczęście sytuację uratował komentator telewizyjny:
- A teraz proszę państwa zapowiadana zmiana! W meczu drużyny A z drużyną B wygrała drużyna A wynikiem dwa do zera... Przez cały mecz prowadzony był sondaż oraz głosowanie esemesami i... Zamykamy głosowanie... Mam już wyniki... Patrzę na słupki... Według sondażu wygrała drużyna B i to jej zostaną przyznane trzy punkty!
Łukaszek, tata i dziadek siedzieli jak rażeni gromem i patrzyli na siebie w kompletnym osłupieniu.
- To teraz sondaż ma decydować o wyniku meczu? - wyjąkał dziadek.
- Co tak wali z kuchni? - zapytał Łukaszek.
Mama poruszyła niespokojnie nosem - dopiero teraz zdała sobie sprawę, że od dłuższego czasu dobija się do niego jakiś niepokojący zapach.
- Spaliła nas! - zawyła histerycznie babcia Łukaszka.
Wszyscy runęli do kuchni. A tam, przy stole stała siostra Łukaszka i z dziwną miną pochylała się nad źródłem zapachu - największą brytfanną jaka była w domu.
- Chyba mi coś nie wyszło - wystękała zakłopotana.
- A co to miałoby być? - zapytała ostro babcia.
- Łopatka w warzywach...
Mama jednym szybkim ruchem usunęła pokrywkę. Wewnątrz, na warstwie warzyw leżała łopatka.
Plastikowa, taka do zabawy w piasku.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 778 odsłon
Komentarze
Super!
5 Października, 2009 - 17:07
Autor odzyskał formę.