Morderstwo w Orient Expressie, director's cut

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

- Cz! - prychnął tata Łukaszka patrząc na program telewizyjny. - Dają "Morderstwo w Orient Expressie"! Już za późno, pewno leci sama końcówka.
- To w cyklu "Nowa interpretacja starej literatury" - powiedziała mama Łukaszka. - "Wiodący Tytuł Prasowy" bardzo poleca, podobno to wersja "director's cut" ze zmienionym zakończeniem...
- Zmienionym??? - tata Łukaszka czym prędzej włączył telewizor.

- ...i tak to moim zdaniem było - zakończył Poirot zmęczonym głosem i usiadł. W przedziale Orient-Expressu panowała cisza, jeśli nie liczyć miarowego stukania kół.
- Pan chyba oszalał, Poirot! - wykrztusił wreszcie pułkownik Arbuthnot. - My??? My wszyscy??? Ależ to absurd!
- Wszyscy jesteście związani z rodziną Armstrongów - upierał się Poirot.
- Ja pana, Poirot, miałam za detektywa, prawdziwego detektywa - wycedziła powoli księżna Dragomiroff. - A pan jest po prostu maniakiem. Jakie to niskie. Zupełnie bez klasy.
- I co z tego, czy związani czy nie związani. Każdemu wolno chyba jechać Orient-Expressem, prawda? W ogóle nie rozumiem, dlaczego uważa pan, że pan Ratchett to Casetti - rzucił nerwowo MacQueen. - Przecież... Ja... Przecież ja... Bym wiedział... Chyba... Jestem... Byłem jego sekretarzem... Przecież...
- Mówiłem już państwu - Poirot był lekko niecierpliwiony. - Na tym papierku, było wyraźnie napisane...
- Ma pan ten papierek? - spytała kpiąco Mary Debenham.
- Nie - Poirot zaczął tracić pewność siebie. - Mówiłem, że spłonął.
- A zatem brak dowodu - hrabia Ardenyi wyraźnie się rozluźnił.
- Mam świadków! Doktorze Constantine...!
- Toż to Grek!! - wykrzyknął Foscarelli. - Czyż można wierzyć Grekom?
W wagonie wybuchła dyskusja o tym, czy można wierzyć Grekom.
- Oni chodzą w samych prześcieradłach, to bezbożnicy - dowodziła Greta Ohlsson.
- Cisza!! - krzyknął Poirot. Chyba pierwszy raz w życiu był wyprowadzony z równowagi. Ci nadęci Amerykanie, Anglicy i cała reszta! Chcą wyprowadzić go w pole! Jego - Poirota! Nabrał głębokiego oddechu, uspokoił się i zaczął:
- Po pierwsze, mamy zwłoki...
- Nie mamy - przerwał mu konduktor Michel. - Wydałem je policji w Vincovci. Ciało zostało już pochowane gdzieś na trasie.
Poirotowi opadła szczęka.
- Już??? Policja się zgodziła??? Nie chciała badać zwłok???
- A co tu badać - wzruszył ramionami detektyw Hardman. - Przecież widać, że nie żyje.
- A jaka jest państwa zdaniem przyczyna śmierci pana Ratchetta?
- Pilnik do paznokci! - oświadczyła Hildegarde Schmitt. - Ten pan... - wskazała Mastermana, a ten ukłonił się nieznacznie. - Ten pan powiedział, że pan Ratchett miał zwyczaj wieczorem, leżąc w łóżku, wydłubywać brud spod paznokci...
- Flejtuch - skwitował jednym słowem Masterman.
- ...i ten pilnik mu się omsknął! I wbił! I go zabił!
- Samobójstwo, tak... - pasażerowie Orient Expressu pokiwali głowami. - To możliwe...
- On miał w klatce piersiowej dwanaście ran!!! - eksplodował Poirot. - Przecież nie mógł sam sobie wbić pilnik do paznokci dwanaście razy!!!
Zapadła niezręczna cisza.
- Moja córka też mi tak mówi: "Och, mamuśka, to niemożliwe, żeby polizać sobie łokieć"! Ale jeden facet z Connecticut... - zaczęła pani Hubbard.
- Proszę państwa, tak do niczego nie dojdziemy - Poirot podszedł do siedzącego przy stole pana Bouc. - Mon ami, tu masz wszystkie moje wyliczenia. Szkic wagonu z zaznaczeniem kto jaki przedział zajmował. Rozpisanie czasowe, kto gdzie, kiedy był i kto komu dawał alibi. No niechże ci ludzie jakoś to podważą! Niech pokażą gdzie popełniłem błąd!
- Pan Ratchett dźgnął się dwanaście razy w klatkę piersiową pilnikiem do paznokci - oświadczyli pasażerowie Orient-Expressu, zgodnie jak jeden mąż.
- Decyduj - powiedział Poirot.
- Już późno - pan Bouc wyjął zegarek i zmarszczył brwi. - Michel, czy kolacja gotowa?
- Oczywiście, panie dyrektorze.
- A zatem koleje Orient-Express zdały egzamin - zadowolony pan Bouc wstał i zaprosił wszystkich na posiłek. - Poirot, mon ami, świat nie kończy się na śledztwie. Martwię się o ciebie. Chciałbyś zamknąć wszystkich pasażerów? Nie, no, mój drogi. Ja rozumiem trzech. No, powiedzmy czterech. Ale nie wszystkich! Przecież to by się fatalnie odbiło na reputacji mojej linii kolejowej. I co gorsza chcesz jeszcze oskarżyć mojego pracownika. Przecież ty nie byłeś na miejscu zbrodni u Armstrongów. Doprawdy, cher ami, chyba poszedłeś za daleko w tym swoim umiłowaniu kryminałów. Ale to nic. Policja jugosłowiańska już zamknęła sprawę, a my niedługo dojedziemy do Paryża. Paryż, ech...
- Ale moje śledztwo... - próbował jeszcze Poirot.
- Eh bien, stary, to w kółko śledztwo i śledztwo. Proszę cię, ni słowa o trupie przy kolacji. Popsułbyś tylko wszystkim smak, a dziś będą wyborne małże...

Brak głosów

Komentarze

ale niewątpliwie doceniłaby niewyobrażalny absurd sytuacji.

Gdybyż to jeszcze nie miało odzwierciedlenia w rzeczywistości...

Vote up!
0
Vote down!
0

kasianna

#243434

Inspiracja jest tu:

http://seawolf.salon24.pl/406844,rozstapmy-sie

i komentarze pod.

Vote up!
0
Vote down!
0
#243476

tak właśnie podejrzewałem, niczym Poirot, że czytujesz moje felietony ;-)

Pozdrawiam ;-)

seawolf

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam ;-) seawolf

#243530

Oczywiście, że czytuję! :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#243693

Podanie.
Szanowny Marcinie,Poznaniaku.
Wnosze,aby na stronie portalu niepoprawni.pl nie uzywać
nazwy S24!
Nawet nie podawac linka do tego [----]!
Seaman wstawia swoje notki na niezaleznej.pl i TU!
Mozna się posługiwac linkami z tych portali.
Wymieniony przez Ciebie portal [-----],to juz jest szambo!!
Coraz więcej osób sie wynosi,a coraz więcej osób wylatuje
z powodu "regulaminu VI.1"
Janke jest na żołdzie Zdrojewskiego,a Krawczyk u Waltera.

Prosze o pozytywne rozpatrzenie mojego podania.
semper idem
PS.Paralela do Orient Expresu dobra...szkoda,że Agata Ch.
nie zyje,bo dostałbyś łomot za tę inspirację :-))

Vote up!
0
Vote down!
0
#243570

Podałem tamtego linka, bo tam pod notką były ciekawe komentarze. Ale argumentację rozumiem i przyjmuję.

PS. Od pani Agaty wolę Conan-Doyle'a. Za zwięzłość chociażby.

Vote up!
0
Vote down!
0
#243696