Policja podlega tylko konstytucji!

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Tak to już jest, że człowiek rodzi się mały, potem rośnie, a po jakimś czasie dowiaduje się, że są inni, nowi, którzy są mniejsi od niego. I że wypada, żeby on coś dla tych mienjszych zrobił.
Tak to tłumaczył tata Łukaszka swojemu synowi.
- Ja się z tym zgadzam.
- To dlaczego nie chcesz?
- Bo będę wyglądał jak idiota!!
- Nie jak idiota, tylko jak kowboj.
- Proszę cię, kto teraz przebiera się za kowboja?
- To dla dzieci - tłumaczył tata Łukaszka poprawiając synowi pas z rewolwerami. - Dla chorych dzieci w szpitalu. Zgodziłeś się wystąpić dla nich jako wolontariusz, pamiętasz?
- Mama mi kazała.
- Wiesz co, "mama mi kazała", jak to brzmi, tłumaczysz się dorosły człowiek, a ty przecież jesteś uczniem - sarkał tata. - Jak to: mama cię zmusiła? Znowu są jakieś punkty do zdobycia w szkole?
- Są, ale nie w szkole. Jak uzbieram sto punktów to mama prześle je do redakcji "Wiodącego Tytułu Prasowego" i w zamian otrzyma breloczek do kluczy. Z opornikiem. Podobno na mieście to hit.
Tata już nic nie powiedział, tylko popędzał Łukaszka z ubieraniem się. Pod blokiem nastraszyli męża dozorczyni, pana Sitko, który jeszcze świętował sylwestra i pił szampana z kufla od piwa.
- Tfu! - charczał szampanem pa Sitko. - Tak straszyć niewinnych ludzi!
- Niewinni ludzie nie mają się czego obawiać! - oznajmił tata Łukaszka.
- Taak? To jest pan, proszę pana, w wielkim błędzie! Służby mundurowe żyją własnym życiem! Łapią człowieka a potem szukają za co by go tu ukarać!
- Co pan opowiada, służby muszą przestrzegać prawa!
- Nie muszą! - odkrzyknął pan Sitko. Ale tata Łukaszka wzruszył ramionami, powiedział, że z podobnymi głupotami nie da się polemizować i pojechali.
Pojechali do szpitala, gdzie Łukaszek w roli kowboja pozabawiał w noworoczny wieczór grupę chorych dzieci. Po występie ordynator podpisał mu Kartę Demokratycznego Wolontariusza i mogli wracać.
Nie ujechali daleko.
Koło ronda w centrum zatrzymał ich policyjny patrol. Dwóch funkcjonariuszy kazało wysiąść tacie Łukaszka, a potem jeden z nich zaczął mu mierzyć głębokość bieżnika podeszw u butów.
- Panowie chyba żartują - zirytował się tata Łukaszka. - O ile dobrze pamiętam nie ma mierzenia butów w kodeksie drogowym...
- Ale nas obowiązuje tylko konstytucja - odparł pierwszy policjant.
To był nokaut dla taty Łukaszka.
Nagle zza samochodu wyłonił się ktoś przebrany za kowboje i odezwał się:
- Policja. Proszę odłożyć broń, odsunąć się trzy kroki i stanąć w pozycji pajacyka.
Pierwszy policjant spojrzał na drugiego, drugi na pierwszego i wybuchnęli strasznym śmiechem.
- A to ci się udało chłopcze! - zawołał drugi policjant.
- Ja nie żartuję - odparł z pełną powagą Łukaszek. - Liczę do szesnastu i pół. Jeden, jedna druga, dwie trzecie...
- Dzieciaki przebrane za kowboja to nie policjanci - tłumaczył rozbawiony pierwszy policjant.
- Dlaczego?
- Jak to: dlaczego? Przecież żeby zostać policjantem trzeba się zapisać, zdać, dostać mundur, broń...
- Gdzie to jest zapisane?
- No... W ustawie...
- Mam w dupie ustawę - Łukaszek poprawił kapelusz. - Mnie obowiązuje tylko konstytucja. A tam nie ma nic, że policjant musi być stary, gruby i w mundurze. A co nie jest zabronione to jest dozwolone.
- Tam jest zapis, że pracę policji reguluje ustawa! - krzyknął rozpaczliwie drugi policjant.
- Ale ja panu mówiłem, gdzie mam ustawy - tłumaczył łagodnie Łukaszek. - Tylko konstytucja!
- Posłuchaj no, chłopcze - pierwszemu policjantowi zaczęły drżeć ręce. - Tak nie wolno. Tak nie można. Kwestionujesz podstawy państwa prawa. Policjant to policjant.
- Nie wykonujecie moich poleceń - przerwał mu Łukaszek. - To się kwalifikuje na stawianie oporu funkcjonariuszowi na służbie. Za coś takiego jest straszliwa kara.
- Jaka?
- Pięćdziesiąt pompek.
- Ha ha ha...!
- Każdy.
- ...ha, ha... Ha...
- Nago.
Zapadło krótkie milczenie.
- Nie ma takich kar w kodeksie karnym! - upierał się drugi policjant.
- Mnie nie obowiązuje kodeks karny - Łukaszek dumnie skrzyżował ręce na piersiach. - Ja podlegam tylko konstytucji. A wy, jak się nie zastosujecie do moich poleceń...
- To co?
- Napiszę do waszego szefa, że nie popieracie demokracji!
Policjanci chwilę poszeptali.
- Pozycja pajacyka, tak? - upewniał się pierwszy policjant, podczas gdy on i jego kolega stawali w rozkroku i unosili ręce.
- Tak - rzekł Łukaszek. - Bardzo dobrze. Sędzia wam uwzględni, że współpracowaliście.
- Jaki sędzia???
- Liniowy.

--------------
]]>https://twitter.com/MarcinBrixen]]>
]]>https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen]]>

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)