Jak za dawnych lat

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

- Nic nie mamy z tego życia - westchnęła babcia i odłożyła zaczytany egzemplarz "Międzynarodowego Horyzontu".
- Bo trzeba myśleć nie o tym, tylko o tym wiecznym - replikował dziadek czyszczący delikatną szmatką różaniec.
- Ja wychodzę z założenia, że jest tylko to i trzeba cieszyć się teraźniejszością!
- A ja wybieram przyszłość - dziadek tego dnia był nastrojony wyjątkowo złośliwie.
- A ja bym się wybrała do przeszłości - westchnęła babcia ignorując dziadkowe zaczepki. - Żeby znów było jak za dawnych lat...
- Przed wojną... - też się rozmarzył dziadek.
- Jakie przed?! Po!! - oburzyła się babcia. - Skończył się analfabetyzm i chodzenie boso! Ach, wrócić tak znowu do tych czasów, gdy Polska była pierwszej dziesiątce mocarstw gospodarczych! Gdy można było być dumnym z własnego kraju, żyć pełną piersią!
Dziadek tylko westchnął i stwierdził, że jedynym sposobem na to, aby babcia przestała wracać do tematu jest... Spełnić jej marzenie. Po długiej walce wewnętrznej zabrał babcię na dancing.
- Dancing! - uradowała się babcia. - Taki jak...
- Tak, taki jak za dawnych lat - rzekł smętnie dziadek patrząc na kartę wstępu. - Nawet ceny...
Wieczorem babcia z dziadkiem uszykowali się a tata Łukaszka zawiózł ich pod lokal.
- Wracać musicie sami - przypomniał im. - A najlepiej będzie gdy weźmiecie taksówkę.
Weszli do lokalu i czas jakby się cofnął o kilkadziesiąt lat. Wystrój wnętrza, meble, bar - wszystko jak z minionej epoki.
- I wódka jak za dawnych lat! To jest jak sen! - podekscytowana babcia wychyliła zawartość musztardówki. - I jedzenie! Tatar! Śledź! Salceson! - zakąsiła. - Tańce!
- Pewno jacyś nasi rówieśnicy - marudził dziadek widząc wchodzący zespół. I tu przeżyli szok - to byli dwudziestoletni chłopacy!
- Przecież wy nie pamiętacie tych czasów! - zaczepił jednego dziadek. - Dlaczego to robicie? Dla pieniędzy?!
- Nie, my po prostu interesujemy się tamtymi czasami - powiedział jeden z zespołu. - Jedni fascynują się Grunwaldem, inni drugą wojną światową a my peerelem. To już zamierzchła epoka. Wiecie państwo, coś jak folklor! Staszek, zaczynamy!
I popłynęły dźwięki Jesteśmy na wczasach", a parkiet zaroił się od wirujących par. Wśród nich byli dziadek z babcią. Babcia bawiła się szampańsko. O północy podszedł kelner i zaproponował ciepła zupę.
- Rosół z przepiórek - zażyczył sobie dziadek.
- Nie ma - odparł z nienawiścią spocony kelner. - Do wyboru jest barszcz...
- To poproszę kresowy.
- Nie ma kresowego, jest oszczędny!
- A druga zupa do wyboru? - wtrąciła się babcia.
- Flaczki.
- To poprosimy oba - zakomenderowała babcia. - To jest jak sen!
- Ja nie będę jadł ani jednego ani drugiego - dąsał się dziadek po odejściu kelnera. Babcia go zignorowała i kiedy kelner przyniósł zupy najpierw pochłonęła flaczki a potem popiła je barszczykiem.
- Ty tu jeść przyszłaś? - sarkał niezadowolony dziadek.
- Jak dają za darmo to mam nie jeść? - replikowała babcia. - A wiesz jaki był głód po wojnie? Każdy kłos był na wagę złota!
Kiedy wreszcie opuścili lokal był już środek nocy. Taksówek ani śladu.
- Jak za dawnych lat - zauważył z sarkazmem dziadek.
- Po taksówkę trzeba zadzwonić - powiedziała babcia i westchnęła. - Sen się skończył...
- A Kopciuszek pantofelka nie zgubił... - zauważył złośliwie dziadek.
- Bo nie było żadnego księcia - odcięła się babcia.
- Książęta siedzą po domach i trzęsą resortowymi gaciami przed ipeenem - dziadek wyjął komórkę, zamówił kurs i kiedy czekali aż taksówka przyjedzie zauważyli grupę mężczyzn robiących coś w szaleńczym tempie na poboczu ulicy.
- Ludzie co wy tu robicie?! - zapytał ich zdumiony dziadek.
- A co, nie widać?! - odparli z nienawiścią robotnicy. - Odgarniamy śnieg! I malujemy trawniki na zielono! Bo jutro ma przyjechać premier Schegorz-Grzetyna z gospodarską wizytą! Dzisiaj jest nad morzem, gdzie tłumaczy miejscowej ludności, że po zlikwidowaniu stoczni mamy lepszy dostęp do morza, bo doki go nie przesłaniają!
- Ten sen trwa! - wykrzyknęła rozradowana babcia patrząc na trawę pokrytą farbą. - Gierek żyje!

Brak głosów