Walentynki

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

- Podobno dzisiaj jest jakieś święto - powiedział Gruby Maciek kiedy razem z Łukaszkiem oglądali wystawy sklepowe. Wszędzie panoszyły się serduszka, baloniki i czerwony kolor.
- Walentynki - poinformował go Łukaszek. - Święto miłości.
- Co to jest miłość? - zadał bardzo trudne pytanie Gruby Maciek.
- No to jak się ludzie kochają.
- No ale tak w paru słowach? - drążył Gruby Maciek. Łukaszek przyznał, że nie wie i obiecał, że popyta w domu.
- Ja już pytałem - przyznał się Gruby Maciek.
- I co?
- Matka zaczęła płakać, a ojciec się obraził...
- Ciężka sprawa.
- No...
Łukaszek poszedł do domu i zaczął pytać.
- Miłość? - prychnęła babcia. - A tam miłość! Miłość to była do partii, do ojczyzny, serce rosło jak człowiek widział jak się kraj ze zniszczeń dźwiga, jak się plan pięcioletni wyrabiało, to była miłość! Traktory, pochody, sztandary! A teraz co? Wszystko zniszczyli, okradli i plują na te czasy! O!
- Miłość? - zastanowił się dziadek. - Ech, wtedy nie było miejsca na miłość, same mezaliansy, a dzisiaj co? Pytam się, co? Seks na każdym kanale! Wiem, bo sam widziałem! Dzisiaj! I wczoraj też! I przedwczoraj!
- Miłośc? - skrzywił się tata. - Nie taka na pokaz, w jeden dzień. Mam wrażenie, że niektórzy ludzie kochają innych ludzi tylko w Walentynki.
- Miłość? - zastanowiła się mama. - Miłość to, jak nam mówi "wiodący Tytuł Prasowy", jest tolerancja wobec tych, których kochamy. Gdybyś odczuł w sobie ciągoty do męskiej miłości, takiej męsko-męskiej, nie umniejszyłoby to mojej miłości wobec ciebie.
- A gdybym ja odczuł ciągoty? - zapytał niefortunnie tata Łukaszka. Mama się zdenerwowała, zaczęła krzyczeć na tatę i wyrzuciła Łukaszka z pokoju. Poszedł do siostry. Na wszelki wypadek najpierw zastukał do drzwi i bardzo dobrze zrobił. Siostra zaczęła piszczeć, miotać się po pokoju a potem otworzyła ubrana w szlafrok. Okazało się, że wybierała bieliznę na wieczorną randkę ze swoim chłopakiem. Na tapczanie leżało coś co przypominało strzępki chustek do nosa albo kłębki sznurka.
- Miłość? - siostra się rozmarzyła. - Nie będę ci fizycznych spraw omawiać, za młody jesteś. Ale oprócz tego... Jest coś... Bije tu... - położyła dłoń na piersi.
- To serce - wtrącił Łukaszek.
- Nie przerywaj! Tu się zaczyna takie uczucie... że jest smutno i dobrze jednocześnie. I tak gniecie i dusi i spokoju nie daje. Ale jak jest dobrze, to się robi tak gorąco i to gorąco tak się rozchodzi po całym ciele, przenika całego człowieka... I jest tak dobrze jak nigdy, kiedy ktoś kocha i kiedy się kocha kogoś - to takiego uczucia nie da się z niczym porównać, nic nie potrafi zastąpić, ani alkohol, ani seks ani... nawet czekolada!I co, rozumiesz teraz?
- Coś jak prysznic - powiedział Łukaszek.
- Jaki prysznic???
- Takie gorąco, które przechodzi przez całe ciało.
- Nie! To znaczy niezupełnie! To tak bardziej pod skórą, to tak się kręci po całym ciele i... E... Gorąco... Przenika... To wchodzi tu... I wychodzi tu... - pokazywała palcem. Nagle wpadło do głowy pewne porównanie i natychmiast je wypowiedziała: - Jak dżdżownice w ziemi. I...
- Dobra, dzięki - Łukaszek wstał i poszedł do telefonu. W słuchawce odezwał się Gruby Maciek.
- Rozkminiłem co to miłość ale ci się nie spodoba - powiedział Łukaszek.
- Dawaj.
- Miłość to ciepłe robaki.

Brak głosów

Komentarze

Jak zwykle genialne, z superkońcówką. :)))

Vote up!
0
Vote down!
0
#13556

W sumie mam problem; bo wszystkie teksty są dobre, i zawsze mam to samo do powiedzenia. :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#13559