Balonikspotting

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Młoda pani od polskiego prowadziła zajęcia z piątą a. Ponieważ co rusz ktoś (najczęściej pani wicedyrektor albo pani pedagog) wchodził i przerywał lekcję. Aby tego uniknąć zamknęła drzwi klasy od wewnątrz. Uczniom się to nie spodobało.
- A co będzie jeśli wybuchnie pożar? - spytała dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza. Kiedyś młoda pani złamałaby się, wyjęłaby klucz z drzwi albo zaczęłaby coś tłumaczyć. Jednak po kilku latach pracy z obecną piąta a wzruszyła jedynie ramionami i rzuciła niedbale:
- To spłoniemy żywcem. Kto do odpowiedzi?
I kiedy piąta a przestała zadawać pytania i zajęła się nauką, młoda pani od polskiego pomyślała, że zażegnała niebezpieczeństwo. Myliła się. Zagrożenie nadeszło od strony okna.
- O! - zawołał Gruby Maciek i pokazał chodnik przed szkołą. - Jacyś ludzie idą! I drzewka niosą!
Cała piąta a rzuciła się do okien, oprócz Sajmona, ucznia na wózku inwalidzkim. Gruby Maciek i Łukaszek wrócili po niego, żeby go podsadzić.
- Zabraniam wam! Wracać na miejsca! - piszczała młoda pani od polskiego walcząc o miejsce przy parapecie. - Co tam się dzieje?
- Ja wiem - oświadczył dumnie Łukaszek.
- To powiedz.
- Jak dostanę dobrą ocenę.
- Za chwilę możesz dostać złą, jak cię wezmę do odpowiedzi. Mów.
I Łukaszek opowiedział, że są to blogerzy. Ale nie tylko. I chodzą z tymi drzewkami by przypomnieć o różnych rocznicach i tak dalej.
- Skąd ty to wiesz? - zdumiała się pani.
- Od dziadka!
- A jak nie ma dziadka? - wtrącił się okularnik z trzeciej ławki.
- To z internetu! - odpalił Łukaszek i dodał podekscytowany:
- O! Butle wiozą! To będą baloniki! I to nie taki badziew, tylko prawdziwe, które lecą do góry! Do samej góry!
Piąta a nie mogła doczekać się końca lekcji. Po dzwonku uczniowie wystrzelili z budynku w kierunku skweru, na którym rozkładali się ludzie z drzewkami. Piąta a wpadła między nich jak tajfun, zwłaszcza Sajmon na wózku pchanym przez Grubego Maćka. Ludzie, którzy rozkładali się z drzewkami ustawili przewrócony wózek, usadzili na nim Sajmona, który wypadł aż na trawnik i wyciągnęli spod ławki zaklinowanego Grubego Maćka. A na koniec rozdzielili bijących się Łukaszka i okularnika z trzeciej ławki.
- Jak chcecie pomagać, to porządnie, a nie tak! - poprosił ich jeden pan. Zaczęli rozstawiać drzewka symbolizujące las, gdzie zginęło wiele Polaków. A potem zaczęło się to, na co czekali wszyscy: baloniki!
- Co to za gaz? - zainteresowała się dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
- To jest hel - wyjaśniła jakaś pani. - Jest bardzo smaczny?
- Smaczny? - dziewczynka po krótkim wahaniu postanowiła go spróbować.
- Wcale nie jest smaczny! - zawołała oburzona. Ale coś takiego stało się z jej głosem, że przypominał jakiś pisk. Piąta a pokładała się ze śmiechu. Ale kiedy dziewczynce głos wrócił do normy, każdy uczeń też chciał łyknąć gazu.
- Bo nie starczy do baloników - sprzeciwiła się pani przy butli. - No, młodzieży! Dmuchamy!
Baloników było bardzo dużo, tak że niektórzy uczniowie mieli nad sobą niezłe grona. Największe miał oczywiście Gruby Maciek.
- Dlaczego ja tyle nie mam? - poskarżył się okularnik z trzeciej ławki.
- Bo jesteś za lekki - wyjaśniła mu pani przy butlach. - Jeszcze by cię wiatr porwał i co by było?
- Mam pomysł! - wtrącił się Łukaszek z błyskiem w oku i wskazał okularnika. - Wsadźmy mu rurkę w dupę i napompujmy helem! Zobaczymy jak wysoko poleci!
- Jestem za! - zadudnił zza balonów Gruby Maciek. Niestety, główny zainteresowany się nie zgodził i pomysł upadł.
Manifestanci rozstawili drzewka, odczytali parę rzeczy z kartek i na dany sygnał wszyscy wypuścili sznurki balonów z rąk. Kilkaset baloników, białych i czerwonych, poszybowało wysoko w niebo. Zostały tylko dwa, biały i czerwony, przywiązane do wózka ucznia Sajmona.
- Ale czad! - piąta a wyjęła komórki i pstrykała zdjęcia. Łukaszek i Gruby Maciek odeszli trochę w bok, żeby mieć lepszą perspektywę. Okularnik został przy manifestantach i bezczelnie łgał jak to jego stary lecąc w balonie okrążył Polskę.
Koło Łukaszka i Grubego Maćka zatrzymały się dwie pani i jeden chłopiec. Jedna pani miała torebkę z naszytym lajkonikiem, a druga była w rybaczkach. Pani w rybaczkach stanęła tyłem do manifestantów i patrząc w puste przed sobą niebo zaczęła przemowę:
- Ach, więc jednak się zeszli, ci blogerzy i ci... Jak im tam... Patrioci. Zrobili tą swoją żałosną szopkę. Żałośni ludzie. Tyle kasy wywali na te beznadziejne drzewka! A tyle dzieci jest chorych w tym kraju! Raka mają, albo jeszcze coś gorszego! Zamiast pomóc tym dzieciom to oni drzewka kupują! Katolicy! I jacy niezorganizowani! Mieli podobno baloniki puszczać! A tu nic! Ani jednego!
- Nie no, jakieś są! - zaoponowała pani z torebką z lajkonikiem i popatrzyła na kilkaset szybujących baloników. - Policzę je. Dwa... Sześć... Piętnaście.
- Ich jest więcej - odezwał się oburzony Łukaszek.
- Policzę jeszcze raz - stwierdziła pani z lajkonikiem. - Trzy... Dziewięć... Piętnaście...
- Nie ma nawet marnego balonika - prychnęła pani w rybaczkach.
- Są jest ich dokładnie piętnaście - rzekła pani z lajkonikiem.
- Ja ich nie widzę.
- Musiałaby się pani obrócić...
- Proszę pani, ja się mam specjalnie obracać? I co, jak się obrócę, to ich będzie pięćdziesiąt, a jak się dwa razy obrócę to będzie ich sto? Proszę pani, liczba baloników zależy chyba od tego, ile ich wypuszczono, a nie od tego ile razy się obrócę, prawda?
- Wypuszczono ich piętnaście - mówiła z betonowym uporem pani z lajkonikiem.
- Kilkaset! - zadudnił Gruby Maciek. - Wiem, bo sami puszczaliśmy.
- To głupi jesteście! - odezwał się chłopiec i spojrzał na panią w rybaczkach. - Głupi oni są, prawda mama? I fanatycy. Mama jedziemy już? Już? To fajnie. A wiecie gdzie jedziemy? - zapytał Łukaszka i Grubego Maćka. - Jedziemy stawiać znicze żołnierzom, którzy napadli na nasz kraj! To jest dopiero fajne!
- Nie "nasz kraj" tylko Polskę - sprostowała pani w rybaczkach. - My nie mamy kraju, jesteśmy Europejczykami. Nie obchodzimy świąt patriotycznych czy kościelnych, nie pamiętamy żadnej przeszłości i żyjemy normalnie.
I pani w rybaczkach poszła sobie razem z synem. Pozostała tylko pani z lajkonikiem, która nadal liczyła kilkaset balonów i nadal wychodziło jej piętnaście.
- O, telewizja! - zauważył Gruby Maciek. Podjechał busik. Wysiadła pani reporterka, kamerzysta z kamerą i dźwiękowiec z mikrofonem na długim kiju. Pani reporter spojrzała na kilkaset baloników szybujących na niebie a potem na setkę manifestantów.
- Kręcimy - zadecydowała. - Tylko tak ustawcie tło, żeby nie było widać ani tych ludzi ani baloników!
- To na tle tego śmietnika - podpowiedział kamerzysta.
- Może być, nawet lepiej kontrastowo wyjdę. Witam państwa na manifestacji blogerów. Po szumnych zapowiedziach i długich przygotowaniach przyszło dziesięć osób, które nie przyniosły żadnych drzewek i żadnych baloników. To wszystko, mówiła dla was wasza reporterka. Nagrało się?
- Nagrało - odparł dźwiękowiec, a pani reporterka poszła się ogrzać do busa. Zadzwonił telefon. Dźwiękowiec wyjął komórkę.
- No cześć kochanie. Nie, niestety, mamy jeszcze jedną ulicę do obskoczenia. Będę trochę później. Całusy, pa.
- Coś ty powiedział??? - kamerzysta był maksymalnie zaskoczony. - Ulica do obskoczenia?
- Mojej dziewczynie powiedziałem, że pracuję przy zamiataniu ulic.
- Co???
- A co jej miałem powiedzieć? Lepsze to, niż że pracuję w telewizji...

Brak głosów

Komentarze

Podczas niedzielnej akcji 10.10.10 na Krakowskim Przedmieściu, do piór ruszyły przodownice dezinformacji portalu salon24. Jedna relacjonuje z Mazur, druga z Krakowa i wiedzą najlepiej co się dzieje w Warszawie. Człowiek może sobie popatrzeć jak te fabryki pracują:

Relacja Anny Grzybowskiej (Voit):

"Baloników niestety nie było - może zabrakło helu." link

"Ja ruzumiem pańską frustrację z powodu braku na festynie z balonikami wyżej wymienionych elementów..." link

"Ja baloników nie widziałam, a opieram sie na materiałach źródłowych. Proszę nie wprowadzać zamieszania w tym względzie. link

Relacja Reanaty Rudeckiej-Kalinowskiej:

"Baloniki były. Białe i czerwone. Około 15 sztuk." link

A tak bylo w rzeczywistości:


O nikim nie zapomniano! (kliknij aby powiększyć zdjęcie)

Tymczasem administracja salonu24 usuwa notki i komentarze na temat tych dezinformacji. Szczegóły tutaj.

Vote up!
0
Vote down!
0
#93752