Dymiąca zapałka, część 2, ostatnia

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Hiobowscy powoli zapominali o dramatycznych wydarzeniach, które rozegrały się w piwnicy sąsiedniego bloku. Złapano tajemniczego, groźnego podpalacza, ale śledztwo podobno trwało dalej.
Pewnego popołudnia Łukaszek wpadł do mieszkania.
- Patrzcie to, patrzcie to! - krzyczał podekscytowany i pokazywał coś w zaciśniętej, brudnej pięści.
- Co to jest? - zainteresowała się rodzina.
- To są ślady z miejsca przestępstwa! - wyjaśniła najmłodsza latorośl Hiobowskich i dodała, że zabrała tajemniczy przedmiot z miejsca przestępstwa.
- To niemożliwe! - oznajmili Hiobowscy, ale jak się okazało, ta niemożliwość miała różne podstawy.
- Przecież śledztwo prowadzi policja, to niemożliwe, żeby coś przeoczyli - upierał się tata Łukaszka.
- Przecież przeorali dno tej piwnicy na jeden metr głębokości - przypominał dziadek. Babcia również zamierzała zaprezentować jakiś błyskotliwy argument, ale przerwał jej jęk dochodzący gdzieś z boku. To była mam Łukaszka. Zasłaniała oczy dłońmi i jęczała. Na pytanie rodziny co się stało odpowiedziała:
- Co za wstyd... Mój syn, mój własny syn! Jest hieną!!
- Jaką hieną? - zapytał zaciekawiony Łukaszek.
- Chodzi po miejscach przestępstwa! Zbiera pamiątki! Niemożliwe, żeby tak sam z siebie na to wpadł! Ktoś go do tego musiał namówić!
- Jakie pamiątki?! - obruszył się Łukaszek. - To są dowody!
- Ale czy ktoś ci każe je zbierać?
- Co, mam je zostawić?
- Tak! Bo może będą potrzebne policji!
- Jakby były potrzebne to by se je zebrali dawno temu! Nic nie robią!
- Jak to nic? - wtrąciła się babcia. - Akurat jest w telewizji, że złapali sprawcę!
Hiobowscy runęli przed odbiornik telewizyjny. Transmitowano spotkanie z burmistrzem. Komendant policji wręczał mu jakąś opasłą księgę ze słowami:
- Dane sprawcy na pewno tu są!
- O, wręczył mu akta śledztwa?! - wykrzyknęła siostra Łukaszka.
- Nie, książkę telefoniczną - wyprowadził ją z błędu dziadek.
- Właśnie! - plasnął pięścią w dłoń Łukaszek. - I dlatego my, to znaczy Gruby Maciek i ja, musimy przeprowadzić własne śledztwo!
- Zostawcie wy śledztwo kompetentnym czynnikom - rzekł z pobłażaniem tata Łukaszka. - Na przykład blogerom...

Brak głosów