"Taniec z gwiazdami"? Może z pomocą redaktor Paradowskiej...

Na razie wygląda na to, że pan Piotr Gąsowski może spać spokojnie. Szanse, abym mógł zastąpić Go i poprowadzić kolejną edycję "Tańca z gwiazdami", maleją. Nie załamuję się i ciągle liczę na poparcie ze strony pani redaktor Janiny Paradowskiej...

Sprawa wyniknęła zupełnie niespodziewanie.

Krótko po ogłoszeniu wyników konkursu na "Blogera Roku 2008". W dyskusji pod tekstem, w którym odpowiadałem na - zgłaszane przez panią redaktor Janinę Paradowską - zapytanie: "dlaczego Chłodny Żółw ukrył twarz?", pozwoliłem sobie na niewinny żarcik.

Napisałem, że chętnie twarz upublicznię, gdybym miał np. poprowadzić telewizyjny "Taniec z Gwiazdami".

Temat uznałem za zamknięty, gdy... jedna ze znajomych pań zaczęła mnie energicznie przekonywać do jak najszybszej realizacji tego pomysłu! Pani ta była przekonana, że w ciągu dni kilku otrzymam od pewnej wiodącej stacji telewizyjnej konkretną propozycję i jesli tylko zgodziłbym sie na stawkę 10 tysięcy  złotych za jeden odcinek programu, to długoterminowy kontrakt praktycznie mam już w kieszeni... Na stawkę zgodziłem się bardzo szybko.

Niestety. Po spokojnym, kilkudniowym oczekiwaniu na obiecany kontrakt, nadzieje runęły!

Jeden ze światowej klasy ekspertów ds. mediów wyjaśnił mi, że nie mam szans. Bo ŻADNA telewizja nie będzie zainteresowana obsadzeniem blogera w roli prowadzącego program rozrywkowy. "Tam trzeba śpiewać i tańczyć! Nie blogować!" - wyjaśnił mi dobrotliwie ekspert.

Tłumaczył, że tak jak dla czytelników nie ma znaczenia jak śpiewam, tańczę, ani jak wygląda moja twarz, tak dla widzów telewizyjnych nie ma znaczenia czy bloguję, surfuję, czy kajakuję.

Wtedy przypomniałem sobie o Pani Janinie Paradowskiej... Przecież dla niej miało znaczenia jak wygląda moja twarz!

Pani Janino, mam pomysł... Pani przez tyle lat odważnie, pod własnym nazwiskiem, pracuje w telewizji. Niech Pani szepnie słówko komu trzeba. Niech Pani wytłumaczy, że tak jak dla czytelników (np. dla Pani) ważna jest twarz blogera, tak dla telewizyjnych widzów liczyć się powinna blogowa pisanina konferansjera...

Da Pani radę?