W sprawie prywatyzacji

Obrazek użytkownika Romek M
Kraj

Argumenty za tym, że majątek narodowy należy wyprzedać są doskonale znane. Dla przypomnienia. Po pierwsze ludzie mają to do siebie, że bardziej dbają o swoje, niż o to co im się powierzy. Stąd firmy prywatne zwykle działają bardziej elastycznie i są efektywniejsze od państwowych. W wielu przypadkach na pewno tak jest. Ale nie we wszystkich. Należy rozróżnić prywatyzację państwowej fermy kurzej od narodowego banku. Firmy z sektora strategicznego, od zakładu garncarskiego.
Tego wspólnego majątku niestety wiele nam już nie pozostało. Dlatego gorąco apeluję do posłów VIII kadencji o to, aby przyglądali się temu, co rząd zamierza sprywatyzować, oraz w jaki sposób zamierza to zrobić. Tym bardziej, że kontroli społecznej jego działań praktycznie może już nie być. Przypomnę tylko, że Sejm poprzedniej kadencji przyjął nowelizację ustawy o dostępie do informacji publicznej, ograniczającą prawo do informacji ze względu na „ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa", a prezydent już tą poprawioną ustawkę podpisał. Czyli praktycznie będzie można zataić każdą wiadomość, która za istotną dla ważnego interesu gospodarczego, zostanie po 28 grudnia tego roku, uznana przez jakiegoś urzędnika.
Zwróćcie szczególną uwagę na przedsiębiorstwa z sektora energetycznego. Wprawdzie ich sprzedaż przyniesie zyski, ale będzie to zastrzyk jednorazowy. Nie dajcie się też zwieść zapewnieniom, że jeśli nie Wy dzisiaj, to i tak za kilka lat pewnie, ktoś inny to wszystko opędzluje. A więc, że nie ma na co czekać, a świat przed Wami stoi przecież otworem. I , że nawet jeżeli ci, którym sprzeda się nasz sektor energetyczny, podniosą później ceny paliw, gazu i prądu do takiego poziomu, że rdzennym mieszkańcom nie będzie opłacało się tu mieszkać, to przecież Wy zawsze będziecie mogli wyjechać gdzieś indziej. Ktoś zawsze kupi od Was mieszkanie czy rodzinny dom. A czy nabywcą będzie Chińczyk czy Japończyk z Kamczatki to jaki to problem? Wy sobie kupicie za to co się tam usypało do kieszeni, domek na Florydzie. Świat jest otwarty dla otwartych umysłów. I niech raczej martwią się tym ci, którzy w tym kraju planują pozostać.
Zaś optymistom liczącym na to, że w nowych warunkach zawsze jakoś da się przetrwać, czerpiąc wodę ze studni, chodząc za stodołę i po chrust do lasu, muszę lekko zaburzyć to radosne świata widzenie. Lasy już wówczas będą ogrodzone i pilnie strzeżone, przez prywatnych właścicieli . Ewentualnie przy bramce do zagajnika stał będzie bileter i ważył grzyby tym, którzy będą powracać z pełnym koszykiem. I nawet, żeby się powiesić na gałęzi , trzeba będzie wykupić sobie bilet, o czym uczciwie już dziś informuję.
Natomiast co do wyjścia za stodołę i do studni to oczywiście mają optymiści rację.

Brak głosów