P S (3): TO PYTANIE KONTROLERA LOTÓW DOTYCZY TUPOLEWA: „Dokąd on poszedł, czy na Wnukowo, czy gdzie indziej?!”
Zeznania i relacje z pierwszych chwil po zamachu. Zaczerpnięte z mediów, zanim jeszcze ustalono jak ma brzmieć oficjalna narracja. To chyba najcenniejsze materiały każdego blogerskiego śledztwa.
Program Pierwszy rosyjskiej TV (z 10 kwietnia 2010): Według informacji podanych przez program pierwszy, 10 minut przed tragedią rosyjski samolot transportu wojskowego, który miał wylądować na tym lotnisku, odszedł na lotnisko zapasowe.
O dziesięciu minutach pomiędzy podejściem obydwu samolotów mówi też rosyjski milicjant cytowany we „W sieci”, w artykule Marka Pyzy „Awaria za awarią (…) ujawniamy nowe fakty (...)”: Kiedy obejmowałem służbę przy ochronie obiektu, była jasna słoneczna pogoda, mgły nie było. (...) O godz. 8.30 na lotnisku Siewiernyj próbował wylądować samolot transportowy (z powodu mgły dokładnie nie widziałem modelu i koloru), niniejszy samolot po próbie lądowania zaczął unosić się i skrył się w nieznanym kierunku. Około godz. 8.40 widzialność w okolicy terenu obiektu chronionego gwałtownie pogorszyła się z powodu gęstej mgły. Mniej więcej w tym samym czasie słyszałem dźwięk silników samolotu w bezpośredniej bliskości od pasa startowego, następnie było słychać dźwięk silników samolotu oddalającego się od pasa startowego. Samolotu nie widziałem.
Można czytając te słowa wzruszyć ramionami. - Jaką wartość mogą mieć jakieś ruskie fejki? Skoro tak, to poszukajmy innych komunikatów. Jeden - pamiętam - „taki piękny, amerykański był”...
Gazeta The Washington Times : Nawet godzina katastrofy pozostaje niepewna. Najpierw ogłoszono, że to była 8:56, potem zmieniono na 8:41, lecz świadkowie przysięgają, że to było jeszcze wcześniej. (…) Mniej więcej w czasie gdy miał podchodzić (mowa o PLF-101 - jego planowe lądowanie to 8:30 – RM), samolot należący do rosyjskiego KGB wynurzył się z mgły, latał bardzo nisko nad lotniskiem, pozorując próbę lądowania, ale przerwał swoje podejście i odleciał. To wydarzenie nie zostało wyjaśnione przez władze rosyjskie, a powód dla którego Ił tam się znalazł nie jest znany. Gdyby faktycznie polski samolot wówczas lądował, mógłby się z nim zderzyć.
Nie jest ten materiał zbyt przekonywujący? W sumie, może i racja - co mogą Amerykanie wiedzieć o zdarzeniu, skoro ich tam nie było? No to może zacytujmy, nasze rodzime źródła wojskowe.
Gazeta Wyborcza : Źródła wojskowe podają, że 15 min przed lądowaniem prezydenta służby kontrolne lotniska zabroniły lądować wojskowemu Ił-76 ze względu na złe warunki.
Niezbyt wiarygodne to źródło? To może relacja bezpośrednich świadków będzie bardziej przekonywująca?
Relacja TV z 10 kwietnia - spiker (fragment filmu "Pył na wietrze"): Dziennikarze z Polski, którzy godzinę wcześniej wylądowali na tym samym lotnisku, potwierdzają, że kwadrans przed katastrofą Tupolewa, do lądowania we mgle szykował się wojskowy Ił.
Zastanawiać i budzić nieufność może, skąd bierze się w tych relacjach, różnica pięciu minut pomiędzy przelotami obydwu samolotów. Źródła rosyjskie mówią bowiem o dziesięciu, a polskie - piętnastu minutach dzielących podejście Iła-76 i Tu-154M. Okazuje się, że nie tylko mnie to zastanawia.
Artur Wosztyl (relacja z 10 kwietnia 2017): Czas: 8.56, który funkcjonował przez dłuższy czas. Moja pierwsza rozmowa po usłyszeniu tych niepokojących dźwięków, których wcześniej nigdy nie słyszałem i mam nadzieję nigdy nie usłyszę – rozmowa z DKL-em odbyła się o godz. 8.38 czasu polskiego. I to też nie od razu było, że... (wcześniej Wosztyl dzwonił jeszcze do dowódcy swojej jednostki - RM) Po prostu to też, po prostu, niedowierzanie, nie wiadomo, co się dzieje. Po prostu tutaj samolot powinniśmy byli słyszeć – nie słyszymy. Te dźwięki wcześniej... (...) I dopiero wykonałem telefon do DKL-a – godzina 8.38. (...) Dlaczego 8.41? Nie wiem.
Dlaczego 8:41, a nie 8:35? Czy odpowiedź na to pytanie nie znajduje się przypadkiem w słowach tegoż porucznika Wosztyla, tyle że w zeznaniu z 10 kwietnia 2010?
Artur Wosztyl : Było to około godz. 8.35 polskiego czasu. Stojąc przy swoim samolocie usłyszeliśmy dźwięk silników TU-154 M podchodzącego do lądowania. Rozpoznałem to po charakterystycznym dźwięku pracy silników tego rodzaju samolotu. Nadmieniam, że go nie widziałem, a jedynie słyszałem.
Jeśli PLF101 podchodził o 8:35, a nie o 8:41, to pomiędzy podejściami Iła, oraz Tupolewa minęłoby jednak dziesięć, nie piętnaście minut. Czy te pięć-sześć minut różnicy, jakie są w informacji podanej "stronie polskiej" potrzebne były do "uruchomienia katastrofy."? Czy był to czas potrzebny na przekonanie się czy PLF-101 na pewno nie wraca na Okęcie? Ewentualnie czy nie leci przypadkiem do Mińska. Co jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że nie będzie podchodził ponownie, i że zdecydował się lecieć na lotnisko zapasowe ("Kontroler pytał się TU-154M jakie są jego zapasowe lotniska. Ktoś z załogi odpowiedział, że Witebsk i Moskwa *". Ale równocześnie... "Witebsk powiedział mi poprzednik, że jest nieczynne. A Mińsk ma taką samą odległość, jak do Moskwy **"). I dopiero, gdy jest już pewność, że samolot leci tam gdzie powinien lecieć ("No, wychodzi na to, że powinien, jak już chce koniecznie, to w Moskwie **") wówczas można było "ogłosić katastrofę". O 8:41.
Te pięć minut gorączkowej niepewności (8:35-8:40) odszukać można przecież w stenogramach z wieży.
Plusnin: ”Logikę”
Telefon: Batalion inżynieryjny rozmawia, rozmawia, mam rozłączać?
Plusnin: Kto rozmawia?
Plusnin jest wyraźnie zaskoczony. Co może mieć "Logika" do batalionu od wybuchów, desantu i sprzętu transportowego?! Gdyby był bardziej lotny to domyśliłby się co to oznacza.
Telefon: Batalion inżynieryjny.
Plusnin: Rozłączajcie. (...)
Kurtiniec: Tak?
Plusnin: Potrzebuję informacji, dokąd on poszedł, czy na Wnukowo, czy gdzie indziej, gdzie on jest teraz?
Kurtiniec: Albo na Wnukowo, albo na Twer. Twer będzie podstawowy. Trzeciego nie podawałem.
Plusnin: mam na myśli, powiedzmy tak sobie, polski samolot. (Te słowa potwierdzają, że pomiędzy podejściem Iła, i Tupolewa była niewielka różnica czasowa - RM)
Kurtniec: A! Polski.(...) Polski jednoznacznie na Wnukowo, w Twerze nia ma komory celnej
Plusnin: Nie, czasem oni od nas na Mińsk odchodzą. (mamy tu podaną ważną informację, że samolot o którym rozmawiają należy do grupy tych, które "odeszły" znad XUBS [уходят], czyli o taki, który podchodził do Siewiernego i odleciał, a nie o jakiś przypadkowy lecący na przykład przelotem - RM) Potrzebuję ścisłej informacji.(...)
I dalej.
Plusnin: Jakby tak można do głównego centrum zadzwonić UWD, żeby dokładnie wiedzieć, dlatego, że na niego tu oczekują. Albo, kurde, tu mają czekać, albo do Moskwy muszą pędem jechać, to znaczy do Mińska.(...) No, no tam to wiedzą, dokąd poszedł. Samolot specjalny, oznaczenie „A” (słowa te wskazują, że ewidentnie chodzi tu o PLF101 - RM).
Kurtiniec: Rozumiem, właśnie to wyjaśniamy.
Plusnin: No i tu zadzwońcie, dlatego że muszę to...
Kurtniec: A oni zdążą wyjechać? Tu czasu zbyt...
Plusnin: No, chuj go wie, proszą o tę informację, kurde. To już ich sprawa, ja muszę im podać, gdzie on będzie, albo Wnukowo, albo Mińsk, kurde, albo jeszcze gdzieś.
Kierownik lotów, jest zdenerwowany. Wszystko na jego biednej, łysej głowie. I jak na złość nie ma mu kto poradzić, gdyż pryncypał przed chwilą sobie poszedł (po wyjściu, płk.Krasnokutski spotkał się z załogą Jaka-40 i przekazał jjej, że "Tupolew odleciał"). Tymczasem on, Plusnin będzie musiał poinformować FSB i oczekujących na Delegację oficjeli, co z tym "Polakiem". Bez dwóch zdań nie dadzą mu spokoju. W końcu kto ma wiedzieć co stało się z samolotem, jeśli nie on – kontroler lotów. Zresztą nie ma co się im dziwić, że chcą wiedzieć - dochodzi już 8:40, a Tupolew miał planowo lądować dziesięć minut temu. A tu ten Kurtniec! Zasranym obowiązkiem operacyjnego jest zawiadamiać go o wszystkim, a ten wyraźnie sobie z nim przygrywa. Zamiast zadzwonić do UWD – która musi przecież monitorować lot polskiego prezydenta - ten się z nim drażni. Głupio twierdzi, że dopiero "wyjaśniają dokąd odleciał". Jakby nie mieli żadnej bieżącej kontroli nad tym, co i gdzie nad obszarem Rosji leci.
Ten dialog operacyjnego Kurtińca i kierownika kontroli lotów Plusnina warto przeczytać sobie jeszcze raz, w całości. Choćby po to by zastanowić się, jak to możliwe, że według stenogramów rozmowa odbyła się on pomiędzy 8:16:03. a 8:19:22. I czy mogła ona rzeczywiście mieć miejsce w tym czasie, skoro ten sam Plusnin zeznał , iż: "Około godziny 8:10 dostałem informację od dyspozytora, iż polski samolot TU-154 „Polskij Falstrot” /jego sygnał wywoławczy/ powinien przekraczać „ASKIL” jeden z punktów wyjścia z kierunku zachodniego. Około godziny 8:15 samolot Tu-154 nawiązał kontakt ze mną"?
* Zeznanie Remigiusza Musia - nawigatora Jaka-40/044
** słowa majora Henryka Grzejdaka - oficera dyżurnego CH SZ RP
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4383 odsłony
Komentarze
Polityczna mgła.
2 Września, 2017 - 21:23
Polityczna mgła.
barbara stryjczyk (gość) 02.06.10, 08:52:01 skomentowała tak:
...jest przezroczysta. POLITYKA JEST WINNA. Obarczanie winą pilotów jest moralnym barbarzyństwem.
Tak zareagała na słowa redaktora Ł.K. wyżej podpisana:
http://www.polskatimes.pl/opinie/odredakcji/263384,smolenska-mgla-miala-wymiar-polityczny,id,t.html#pzw_132005
PS
Wolność serwilisty?
Pan każe... zranić
Sługa musi... zabić.
~~~
Imperializm z serwilizmem w jednej parze chadza
Kiedy jeden chce panować, drugi swoich zdradza.
Imperialiście zależy na powszechnym władaniu
Serwiliście zaś na wolności w zdradzaniu i ... s.@.iu.
~~~
Media mataczyły i nadal mataczą.
Wówczas (1.06.2010 r.) dziennikarz TVP Ł. S. „odejścia rządowego Tu-154 na drugi krąg, a w dalszej perspektywie na lotnisko zapasowe lub nawet powrót do Warszawy” - mataczył w sposób typowy dla POszustów.
PS
(…) "konfliktowość, ale przede wszystkim wątpliwości co do rzetelności dziennikarskiej" (…) Ł. S.
http://www.newsweek.pl/polska/kotecka-wygrala-kolejny-proces--tym-razem-o-korupcje-w-tvp,78709,1,1.html
casium
Witaj Casium
3 Września, 2017 - 10:37
Niestety muszę się z Tobą zgodzić. Dziennikarstwo w Polsce służy obozowi władzy. A ponieważ jest kilka obozów władzy, jest również kilka grup dziennikarzy. Za dziennikarzami idą artyści: pisarze, aktorzy etc. Tak zwane dawne "wolne zawody" nie są już wolne (nie są wolni w poglądach). Poza kilkoma wyjątkami. Wszyscy ci lansowani przez media głównego nurtu komuś służą. Są płatni. A z grupy tych płatnych, są to zawody niekoniecznie o tej szlachetnej proweniencji. Przyszłość mają tylko media społecznościowe.
o 10 IV inaczej
Witaj Panie Romanie M.
3 Września, 2017 - 14:25
100 : 100
"Mamy wolność słowa. To także wolność pisania i wygłaszania dziesięciu komentarzy dziennie, oczywiście niezwykle rzetelnych i głębokich. Również wolność bełkotu i wolność psucia mediów poprzez jego promowanie. Mamy też wolność megalomanii, wypowiadania nieznoszącym sprzeciwu tonem, opinii na dowolny temat. Ale także społeczeństwu przysługuje wolność. Np wolność pukania się w czoło. Przed ostatnimi wyborami udało nam się skorzystać z tej wolności z pożytkiem dla naszego kraju."
~ Piotr Lisiewicz, „Gazeta Polska”, nr 7, 14 lutego 2007
PS
Przed wyborami w 2015 r. udało nam się skorzystać (kolejny raz) z tej wolności z pożytkiem dla naszego kraju. Me/n/dia winny zauważyć, że Legioniści NP potrafią korzystać z wolności pukania się w czoło i ciętej riposty!
Pozdrawiam.
casium
Bardzo dobry cytat
3 Września, 2017 - 17:27
Nic do niego dodać, ani nic ująć. Pukanie się w czoło i cięta riposta - słusznie. Tyle że mendia tego nie zauważą. Mendia to TWA (towarzystwo wzajemnej adoracji).
o 10 IV inaczej